Rozdział 27.

18 3 13
                                    

Ostatnio było trochę szczęścia, dziś niestety będzie trudniej...


Przebudziła się, gdy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Skrzywiła się na protest wszystkich mięśni, którym nie podobała się pozycja, w jakiej Yuri przysnęła – na siedząco, z głową opartą na złożonych na parapecie okna ramionach. Musiało być już późno, bo niebo za szybą przybrało barwę granatu, niemal czerni. Yuri nie była pewna, kiedy odpłynęła, jednak wiedziała, dlaczego. Ten dzień od nich wszystkich wyciągnął maksimum, a to i tak okazało się za mało na Aobę Josai, z którą koniec końców przegrali w trzecim secie. Drużyna pod wodzą Toru Oikawy wydarła im zwycięstwo z rąk, eliminując z turnieju.

Yuri nie potrafiła niczego wykrztusić z siebie, gdy już zeszła do drużyny. Powstrzymała łzy, jednak nie było dobrego sposobu, by pocieszyć rozgoryczonych siatkarzy. Zrobili wszystko, co mogli, gdy już znaleźli odpowiedni rytm, walczyli na równi z Seijo, ale to wciąż było za mało. Nie byli wystarczająco silni, by przejść przez trzecią rundę. Marzenie o narodowych zostało starte w pył.

W końcu spojrzała na telefon, który wyrwał ją ze snu.


Kuroo: Trzymasz się?


Nie bardzo wiedziała, co powinna mu odpisać. Ostatnim razem, gdy przegrali turniej, odeszła z drużyny. Teraz nie zamierzała tego robić. Tamta porażka była druzgocąca, teraz walczyli jak równy z równym, a i tak przegrali. Bolało równie mocno, choć zmieniło się to, że Yuri chciała jakoś podnieść na duchu Karasuno. Nie wiedziała tylko jak.


Kuroo: Śpisz już?

Yuri: Właśnie się obudziłam

Kuroo: Wybacz, nie chciałem Cię obudzić

Yuri: Nie chcę iść jutro do szkoły

Kuroo: Nie chcę wyjść na dupka, ale faktu przegranej nie zmieni to, czy pójdziesz do szkoły i spotkasz się z drużyną

Yuri: Wiem, ale i tak nie chcę. Nie potrafię poprawić im nastrojów

Kuroo: Nie ma nic złego w tym, że też jesteś przygnębiona porażką. To normalne. Nikt z nas nie podchodzi do gry z nastawieniem, że przegra


Yuri westchnęła. Wiedziała, że Kuroo miał rację. Nie wchodzili na boisko, by przegrywać. Nie poświęcali tylu godzin na treningi, by być postaciami pobocznymi. Trenowali tak ciężko, by wygrywać. Może dla większości z nich było to jedynie hobby na czas szkoły, tylko szkolny klub, ale nikt z nich nie chciał przegrywać. Przegrana nie wchodziła w grę.

A jednak za każdym razem bolała niczym ropiejąca rana. Yuri nie godziła się na porażkę, nie potrafiła jej zaakceptować, przez co traciła z oczu najważniejsze. To ją wielokrotnie zgubiło. Gdyby potrafiła tę złość przekierować w działanie, gdyby tak uparcie nie dawała się złamać, byłaby teraz w całkiem innym miejscu. Jednak teraz nie chciała już żałować dawnych błędów. Na naprawienie niektórych z nich było już za późno. Z innymi wciąż nie do końca wiedziała, co powinna zrobić.


Yuri: Zostaję w drużynie do Turnieju Wiosennego. Nieważne, co postanowi reszta

Yuri: A jutro idę do szkoły

Kuroo: Dzielna dziewczynka ;)

Yuri: Ty też się kładź. Jaki przykład dasz jako kapitan, jeśli spóźnisz się na trening?

I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]Where stories live. Discover now