Rozdział 3: Wizyta w szpitalu

6 1 0
                                    

Zagryzając wargę, staram się ignorować kłębiące się myśli, gdy jadę do szpitala. Wczoraj nie udało mi się dotrzeć do szpitala przed zakończeniem godzin wizyt, więc jadę tam dziś rano.

Kac, który mam dziś rano, jest zabójczy, ale po prostu to ignoruję. Wczoraj wieczorem musiałam improwizować, po tym jak potknąłam się na scenie. Powiedzieć, że pozostali i mój menadżer byli na mnie bardzo wkurzeni, byłoby niedopowiedzeniem.

Nie zostałam nawet wystarczająco długo tego ranka, żeby zobaczyć, jak inni wstają. Ponieważ godziny odwiedzin znów zaczynają się o ósmej, staram się dotrzeć tam dokładnie o tej porze. Skończyło się na tym, że zeszłej nocy musieli pozwolić reszcie BTS zostać w sali szpitalnej z Jiminem, ponieważ najwyraźniej wszyscy błagali, i tylko dlatego wiem, że będą tam, kiedy tam dotrę.

Szybko wjeżdżam na miejsce parkingowe, rzucam go na parking i łapię torbę. Dziś rano zrobiłam śniadanie dla wszystkich i zdecydowałam się zrobić BTS kilka opakowań śniadaniowych, żeby nie musieli jeść szpitalnego jedzenia. Wyciągam telefon i wchodząc do środka, dokładnie sprawdzam, gdzie jest ten pokój.

Pukam delikatnie do drzwi, kiedy tam docieram, jestem pięć minut po rozpoczęciu godzin wizyt. Otwieram cicho drzwi, wchodzę i widzę, że połowa z nich śpi, a druga mocno śpi.

-Hej.- Jeden z nich wita się cicho z lekkim uśmiechem. Odpowiadam, kiwając w odpowiedzi głową. Zamykam delikatnie za sobą drzwi, otwieram torbę i wyjmuję opakowania śniadaniowe, które dla nich przygotowałam.

- Nie musiałaś tego robić.- Kolejny z trzech rozbudzonych chłopców mówi ze zmęczonym uśmiechem.

- Pomyślałam, że jeśli możecie, nie chcielibyście jeść szpitalnego jedzenia. Poza tym ja już wtedy przygotowywałam śniadania. -Wzruszam ramionami, podając całej trójce jedzenie.

-Więc nie przedstawiliśmy się wczoraj właściwie w tym całym pośpiechu i zmartwieniach. Jestem Jin.- Chłopiec, który wstał, kiedy weszłam, mówi z uśmiechem. To on wysłał mi wczoraj wieczorem SMS-a o tym, jak radzi sobie Jimin.

-Jestem Namjoon.- Drugi chłopiec, który przemawiał dziś rano, mówi dalej.

-A ja jestem Jungkook. Możesz jednak mówić do mnie Kookie, jeśli chcesz. To Yoongi, Taehyung, chociaż zwykle używa Tae i Hoseok lub jego pseudonim sceniczny, J-Hope.- Ostatni chłopiec wyjaśnia. Kiwam głową na ich wszystkich.

-Sajing.- Mówię im, jak się nazywam, podchodząc do łóżka Jimina.

-Będziesz musiała wybaczyć innym. Nie spali przez pierwszą połowę nocy, obserwując go, dlatego w tej chwili wszyscy śpią.-Wyjaśnia Namjoon. Znowu tylko kiwam głową, patrząc na chłopca leżącego w łóżku.

-Jeszcze się nie obudził. Jednak lekarze powiedzieli, że wszystko z nim w porządku i nie ma wstrząśnienia mózgu. Kiedy się obudzi, chcą tylko sprawdzić jego parametry życiowe, a potem będzie można go wypuścić.- Jungkook mnie informuje, zauważając, na czym skupiam swoją uwagę. Tylko jeszcze raz kiwam głową.

-Więc jak powiedziałaś, że znowu znasz Jimina? - pyta z zaciekawieniem Jin, ponownie siadając.

- Chodziliśmy razem do szkoły.- Odpowiadam krótko. Wszyscy w odpowiedzi kiwają głowami i w pokoju znów zapada cisza. Jednak kilka minut później zauważam, że Jimin zaczyna się marszczyćjego brwi, gdy powoli zaczyna się miotać iobrócenie.

-Jimin. Jiminie, musisz się obudzić. Jiminie, to tylko sen, wszystko w porządku.- Szepczę do nieprzytomnego chłopca i delikatnie odgarniam mu włosy z czoła. Odwraca głowę w stronę miejsca, gdzie dotknęła go moja ręka, a ja przeczesuję dłonią jego włosy, żeby go obudzić. Zawsze był wrażliwy na dotyk, aby się obudzić. I tak jak podejrzewałam, jego rzucanie ustało, gdy otworzył oczy.

Fixing Us  [ tłumaczenie ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz