♕ 3 🔪 Gdy ocalenie przynosi ci śmierć

61 10 38
                                    

Chyba każdy raz w życiu poczuł smak goryczy, taki smak którego się nie zapomina, gorzkie łzy, gorzka przegrana, czy też gorzka herbata, te wszystkie rzeczy równie dobrze mogą opisać porażkę, albo zwyczajnie zły dzień. Jednak ja nie nazwałbym smaku goryczy "porażką", ująłbym go raczej w słowie "klątwa", "skaza", czy nawet "choroba". Wszystko wyłącznie dlatego, że porażka towarzyszyła mi jak cień przez całe życie, szeptała cicho do ucha i przyprawiała o dreszcze, a ja nieustannie pytałem tylko ile jeszcze.

Ile jeszcze nim ona zniknie, ile wiosen minie, ile róż przekwitnie,
Ile gór przemierzy, ile mórz przepłynie,
Zanim jej zapomnę, zanim się rozpłynie...
Ile jeszcze czekać mam na te chwile, płatki śniegu spadają zawile i tańczą na wietrze i dzień z nocą zmienia barwy.
Jednak moja porażka zostaje bez barwy, bez koloru, wyrazu, uznania, szacunku, podąża za mną jak kochanka chcąca pocałunku...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ten dzień Dazai pamiętał jak rymowanke do wyrecytowania na pamięć. Pani Yoko była dla niego miła, ale nie mógł zostać u niej dłużej niż kilka dni, nie chciał jej robić problemu. To była miła kobieta, ale miała swoje życie, ważne obowiązki w pracy, nie miała czasu żeby się nim zajmować.

Ze smutkiem opuścił jej dom, zostawiając jej tylko małą karteczkę na stoliku w salonie.

" Mam nadzieję, że mimo wszystko nie sprawiałem pani kłopotów przez te kilka dni, dziękuję za opiekę nade mną i za to jaka była pani miła. Teraz jednak już wracam do domu "

- Dazai

To była wiadomość z karteczki, ośmiolatek nie chciał się rozpisywać, to zajełoby zbyt wiele czasu, chodź mógłby napisać wiele stron o tym jak dziękuje pani Yoko za jej życzliwość i troskę. Teraz jednak wsiadł do autobusu do Yokohamy, znów udało mu się przejechać na gapę. I z jednego z przystanków dostał się piechotą do domu, skręcało go w żołądku na myśl o tym, że wraca do "domu" i do matki, a przynajmniej kobiety, która powinna nią dla niego być. Ale teraz już nie mógł się cofnąć, szedł przed siebie, aż znalazł się przed domem, nie zdążył nawet wejść do środka, czy podejść wogóle do drzwi wejściowych, a już jego zdenerwowana matka z impetem otworzyła drzwi i wyszła do niego na chodnik.

- Ty cholerny, mały niewdzięczniku! Gdzie ty się szlajasz!? - zaczęła swoje krzyki.

- P-

Nawet nie zdążył przeprosić, a kobieta na nowo zaczęła krzyczeć.

- Wsadź sobie to swoje przepraszam! Jesteś jednym chodzącym potwornym kłopotem, wiesz ile ja przez ciebie mam problemów?! A ty mi jeszcze takie numery odstawiasz! Powinieneś być posłuszny, ale jak widać dobraliśmy ci nie trafne imię z ojcem, dyscypliny w tobie za grosz. - fuknęła.

- Ale ja nie mogłem zostać w domu ty jesteś straszna! - krzyknął przez łzy, które pojawiły się w jego oczach już w momencie krzyku kobiety.

- Coś ty powiedział! Pieprzony bachor! Ja cię nauczę co to znaczy straszna!

Osamu przez jej krzyki lekko się skulił i zasłonił się dłońmi mimo, że jego ciało drżało. Nie chciał oberwać, był tylko małym, żałosnym, kruchym, bezsilnym chłopcem, niewinnym dzieckiem, które samym spojrzeniem błagało o pomoc i litość. Już był prawie pewny, że matka go uderzy, lecz wtedy nagle jej dłoń została zatrzymana. Wyższy od niej mężczyzna o czarnych włosach, fioletowych oczach i nieco dziwnym ubiorze, mianowicie białych rękawiczkach i lekarskim kitlu, ten mężczyzna zatrzymał jej dłoń, chwytając ją za nadgarstek.

- Przepraszam panią, nie chce się wtrącać, ale karanie dzieci na środku ulicy nie jest stosowne.

- Co ty tam wiesz?

- Cóż, sam mam ze sobą moją podopieczną.

Czekoladowe oczy skierowały się na blondynkę wyższą od niego, zapewne starszą o kilka lat, dziewczynka miała głębokie niebieskie oczy i czarną długą sukienkę w stylu vintage.

- Rintarou za tą kobietą jest bardzo przestraszony chłopiec, może zamiast skupiać się na niej wypadałoby skupić się na nim.

- Trafna uwaga Elise-chan~

Mężczyzna odsunął kobietę z przed Osamu, mimo jej protestów i trochę się przy nim pochylił z uśmiechem.

- Jak masz na imię zbłąkany aniołku?

- O-Osamu Dazai proszę pana... - powiedział cicho.

- Jest nawet uroczy - stwierdziła blondwłosa dziewczynka.

- Trudno się nie zgodzić, biedactwo tak cierpi.

- Czego wy chcecie od mojego syna dziwaki?

- Pani wybaczy niegrzeczność Mori Ougai, powiedzmy że zabieram takie aniołki jak pani syn pod swoje skrzydła. - powiedział zaraz po tym jak odwrócił się do niej.

- Ta, ta, nie ważne czego chcesz?

- Wezmę Osamu ze sobą, skoro jest według pani tak problematyczny w wychowaniu, oczywiście dostanie pani zapłatę.

- Jak dużą?

- Pieniądze nie mają dla mnie znaczenia, myślę że kilka tysięcy powinno wystarczyć.

- Stoi, ale domagam się szybkiego przelewu.

- Ależ oczywiście~

Czarnowłosy odrazu przelał jej pieniądze, gdy uzyskał potrzebne dane. W tym momencie był w oczach chłopca bohaterem, Dazai wierzył, że znalazł w nim wybawienie i pomoc, jednak wtedy jeszcze nie wiedział, że wpadł w sidła diabła, który poprostu się nim bawił.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mori zabrał go do mafii, nim przyznano mu zakwaterowanie i nowe ubranie, przyszły szef mafii portowej zabrał go na spotkanie z Kouyou Ozaki, jedną z najlepszych zabójczyni w mafii.

- Więc chcesz zwerbować dziecko do mafii? - zapytała pijąc spokojnie herbatę, ale jej spojrzenie niezbyt miło skanowało Moriego.

- Wierzę że ma talent, a talenty powinno się kształtować od młodości.

- To jest dziecko.

- Tak i w czym problem?

- Słonko ile masz lat? - zwróciła się do chłopca.

- Osiem proszę pani.

- Z całym szacunkiem Mori, ale on jest tylko małym, niczego winnym dzieckiem! To co ty nazywasz dyscypliną go zmieni! - uniosła się w przypływie emocji.

- To uczyni go silniejszym.

- Jesteś niemożliwy, nie mam zamiaru brać w tym udziału. - zadeklarowała wzdychając i wstając od stołu.

- Wezmę go pod swoje skrzydła i jedynie chciałem Ci to oświadczyć, a nie pytać o opinię.

Kobieta poprostu wyszła, było jej żal dziecka, ale nie miała zbyt wielu opcji. Los Osamu był w rękach Moriego i to ją niepokoiło, dzieci w mafii nigdy nie kończyły dobrze, a młodość w tym miejscu była okropna, to wiedziała z własnego doświadczenia... niestety.

♕Creation of the Demon prodigy🔪 /Dazai's pastWhere stories live. Discover now