badania

427 12 0
                                    

Grałam i wygrywałam z Shanem.

- wygrywam.- powiedziałam z uśmieszkiem.

- zobaczymy jeszcze.-powiedział.- Uno.

- kurde.- powiedziałam zawiedziona. Dałam kartę.- Uno...

- Po Unie. Wygrałem.- powiedział Shane zadowolony.

- no.. udało ci się..- powiedziałam. Gdy skończyliśmy grać, weszła do sali moja lekarka.

- Cześć Tola, robie badania czy wszystko jest okej. Widzę że gracie Uno, fajna gra na nudę. A więc jak się dziś czujesz?- zapytała mnie.

- jest okej, tylko boli mnie prawa ręka.- odpowiedziałam.

- rozumiem, będzie boleć bo cię tam postrzelono. Sprawdzę ci puls.- założyła słuchawki i podwinęła mi koszulkę.- oddychaj głęboko.- oddychałam jak kazała.- okej. Sprawdzę jeszcze oczy, uszy i gardło oraz zobaczę twoją ranę na ręce.- powiedziała.

-dobrze.- odpowiedziałam cicho. Wyjęła patyczek do gardła.- otwórz gardło i powiedz A.

- Aaa.- powiedziałam. Niewiem po co jej stan mojego gardła, nie boli mnie.

-okej, dobrze.- zaświeciła mi latarką oczy.- musisz uważać Tola na oczy.- wpisała coś w swoim notatniku. Latarką spojrzała jeszcze mi uszy.- sprawdziłam ci uszy, dlatego że trzeba sprawdzić czy nic się z nimi nie stało, bo gdy ktoś cię postrzelił mogłaś uszkodzić sobie uszy hałasem. No okej, rozumiesz już wszystko, sprawdze ostatni raz rękę i wychodzę.- dotknęła mi rękę i przeszła mnie fala bólu.

- ał..- krzyknęłam.

- rozumiem że cię boli ale musze sprawdzić ranę, próbuje być delikatna.- spojrzała na ranę.- o cholera..

- co się stało?- zapytał shane.

- zaraz się wszystkiego dowiecie.- zrobiła wielki ruch. Przycisnęła przycisk wzywający pielęgniarki. Shane zadzwonił do Willa, i poszedł na korytarz.

- powie mi pani co się dzieje?..- zapytałam przestraszona.

- trzeba ci jak najszybciej zrobić operacje. Raz już miałaś ale chyba nie poszła za dobrze. Nie martw się nic ci się nie stanie.- do sali weszły 3 pięlegniarki.- słuchajcie, trzeba zwolnić sale operacyjną.

- sala operacyjna będzie dopiero za 2 godziny dostępna, teraz jest akurat odbywana tam operacja klatki piersiowej.- powiedziała jedna z pielęgniarek.

- okej to zajmijcie sale i zmieńcie jej opatrunek na prawej ręce.- powiedziała moja lekarka. Druga z pielęgniarek podeszła do mnie i przygotowała mi opatrunki.- a ja idę do Vincenta Moneta, poinformować go o operacji.

- proszę panią, mój opiekun prawny też jest ranny.- wypowiedziałam się.

- jest już z nim lepiej słońce. Za 2 dni wychodzi.- powiedziała i wyszła, zostawiając mnie z tą wiadomością, po 5 minutach pięlegniarki także wyszły i zostałam sama. Łzy mi napłynęły do oczu, operacja..

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz