Rodział IV
,,Paraliż Senny"
~~~~~~
-Dziękuje Will- powiedziałam, bo podał mi naleśniki.- jedz Tola.- powiedział Vincent. Zaczęłam jeść i zjadłam wszystko.
-dziękuje. Już mi lepiej.- powiedziałam.
- to dobrze.- powiedział Dylan.
- Poczekaj Malutka połknij jeszcze leki na serce.- powiedział Will. Połknęłam tabletki popijając wodą.
- idę do pokoju.- rzekłam. Byłam już w pokoju więc postanowiłam się przespać, zasnęłam. Obudziłam się o godzinie chyba trzeciej i nie mogłam się ruszyć. A w pokoju stała jakaś czarna postać. Myślałam że to któryś z braci ale on podchodził jeszcze bliżej. Przerażona próbowałam krzyknąć ale nie mogłam powiedzieć ani słowa. To był paraliż. Szybko zamknęłam oczy. A ktoś co chwile mówił szeptem typu:
,,Nikt cię nie chce", ,,jesteś tylko problemem". Aż zaczęłam krzyczeć, udało mi się obudzić. Szybciej oddychałam i zaczęłam płakać. Nie mogłam oddychać, przez tą sytuację i przez moje zapewne problemy z sercem. Jak zaczęłam krzyczeć wcześniej, to teraz usłyszałam wchodzenie do mojego pokoju. Wszyscy moi bracia stali u mnie. Próbowałam się uspokoić ale się nie udawało. Will do mnie od razu podbiegł.- malutka, wdech i wydech.- powiedział Will.- będzie coraz gorzej, jeśli się nie uspokoisz.
- spokojnie maluchu.- powiedział zmartwiony Dylan.
-N-nie o-on..- próbowałam powiedzieć ale coraz gorzej się czułam. Jąkałam się na każdym słowie.
- Spokojnie. - powiedział Tony. A w tedy Vincent do mnie podszedł, i mnie przytulił. Miał twardą klatkę piersiową, ale to mi wystarczało, ponieważ potrzebowałam się do kogoś przytulić. Mogę też dopowiedzieć, że Vincent nie umie przytulać.
-Vince..- jęknęłam przerażona.
- spokojnie, Tola.- powiedział.
- już, spokojnie. Co się stało?- powiedział Tony.
-paraliż.. ktoś tu stał... szeptał mi dziwne słowa...- powiedziałam.
-miałaś już takie paraliże? - powiedział Vincent.
-n-nie.- powiedziałam.
-dobrze, to spokojnie.- powiedział Vincent.
-ja nie wiem co się ze mną dz-dzieje, ja-ja nie chciałam. To wszystko przez śmierć mamy..- powiedziałam przerażona.
- już jest okej, malutka, wdech i wydech okej?- powiedział Will.
-o-okej.- powiedziałam i jak Will mi powiedział, to tak zrobiłam.
-coś cię boli?- zapytał Shane.
- chyba nic- powiedziałam.
-to dobrze.- powiedział Tony.
-może ktoś ze mną zostać ? Boje się.- powiedziałam trochę zawstydzona. Mama ze mną zostawała gdy się źle czułam.
-ja mogę- powiedział Tony.
-oki.- powiedziałam. Wszyscy wyszli oprócz Tony'ego.
- opowiesz mi jak to się stało??- zapytał mnie Tony.
-em.. no... jasne. No to tak...- powiedziałam i opowiadałam jak to wszystko się stało i co widziałam.
-już cicho. Jest już dobrze. Chodź na łóżko pójdziemy spać.-powiedział a ja tak zrobiłam, położył się obok mnie, i mnie przytulił, i odpłynęłam. Obudziłam się o godzinie dwunastej i Tony'ego już ze mną nie było. Więc postanowiłam że się ogarnę. Uczesałam włosy i tak się ubrałam w czarny dres. Postanowiłam że zrobię jakieś nowe szkice. Włączyłam aplikacje gdzie są różne fajne pomysły, i zaczęłam szkicować. Po godzinie skończyłam pierwszy rysunek. Więc postanowiłam że zrobię kolejny. Po trzydziestu minutach ktoś wszedł mi do pokoju a to był Dylan.
- cześć dziewczynko.- przywitał się Dylan- może pójdziesz coś zjeść jest czternasta?
- oczywiście już idę tylko dokończę.- powiedziałam a Dylan do mnie pot rzedł i zobaczył moje szkice.
-ej to serio jest ładne, Tony mi mówił że umiesz szkicować ale że aż tak? Jest to piękne.- powiedział Dylan
-oh, dziękuje ci Dylan.- powiedziałam uprzejmie.
- nie dziękuj, bo mówię tylko prawdę- powiedział.
- i tak dziękuje hah.- powiedziałam.
- no to chodź.- powiedział.
-już, już.- powiedziałam, i wyszłam z mojego pokoju. Zeszłam po chwili do kuchni.
- jak się czujesz, Tola??- powiedział Vincent., od razu jak weszłam do kuchni.
- jest już wszystko dobrze.- powiedziałam.
- co chcesz do jedzenia mała?- powiedział Tony.
- em.. może? Tosty.- powiedziałam.
- okej.-powiedział Tony, a ja usiadłam. Po chwili usłyszałam przekleństwo. Tony zjarał tosty. tak się śmiałam że aż spadłam z
krzesła.- Tony słownictwo, a Tola nic ci nie jest?- powiedział Vincent.
- Nie.-powiedziałam z rozbawieniem.
- dobra niech kto inny to zrobi bo ja tego nie umiem.- powiedział Tony.
- dobra daj ja to zrobię.- powiedział Will.
- no i dzięki- powiedział Tony. Później po dziesięciu minutach zauważyłam przed sobą, tosty.- dzięki Will.
- proszę malutka i smacznego.- powiedział. A ja zjadłam wszystko po pięciu minutach.
- idę do pokoju rysować.- powiedziałam a za sobą usłyszałam..
- w ogóle widzieliście jak Tola ładnie rysuje?- powiedział Dylan.
- no nawet ładnie.-powiedział Tony.
- Później zobaczę, to powiem bo na razie nie widziałem.- powiedział Vincent.
-ja widziałem, pięknie.- powiedział Shane, a ja się uśmiechnęłam. Byłam już w swoim pokoju. I zjechałam swoim ciałem po drzwiach, kocham tą rodzinę. Pomyślałam i wstałam dokończyć rysunki.
Dokończyłam, i się położyłam. Postanowiłam coś napisać do swojej przyjaciółki.Minghao💋💋⭐️
Hej Klaudia. Co porabiasz?
Joshua💋💋⭐️
Właśnie się uczyłam. A ty?Minghao💋💋⭐️
Leże i myślę.Joshua💋💋⭐️
No to opowiadaj co się u ciebie dzieje!!Minghao💋💋⭐️
No to dzwoń!Zadzwoniła. Gadaliśmy tak z godzinę. Opowiadała mi że nadal mnie wszyscy obgadują a tym bardziej u nas w klasie. Powiedziała że na wychowawczej, pani rozmawiała o mnie, i się rozłączyliśmy.
YOU ARE READING
Rodzina Monet| Moje marzenia
Teen Fiction❗CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ...❗ 13 nastolatka myślała że jej życie będzie normalne, miała najlepszych pod słońcem rodziców oraz brata, ale w jednym dniu jej życie wywróciło się do góry nogami. Dowiedziała się że będzie musiała zamieszkać z p...