Rozdział 5 (Malfoy Manor)

119 6 5
                                    

Malfoy Manor, był wielką willą z mnóstwem okien. Wszyscy stanęli przed jego bramą, którą Lucjusz otworzył swoją różdżką. Przeszli przez wrota i byli już przed drzwiami domu Malfoy'ów. Otworzył im skrzat zamieszkujący willę, Gradek. W środku było pięknie, wiele obrazów, luster i piękne duże schody prowadzące na wyższe piętra. Lucjusz pożegnał się z nimi i poszedł do swojego gabinetu na pierwszym piętrzę. Natomiast Narcyza zaczęła oprowadzać Livię po prawie wszystkich pomieszczeniach tego domu. W końcu dotarły do pokoju na drugim piętrzę, pokoju dziewczynki.

- Musieliśmy trochę tu pozmieniać, żeby Draco się czegoś nie domyślił.- powiedziała Narcyza przez łzy. W środku było bardzo dużo miejsca. Duże łóżko, piękny żyrandol.- Przez te dziesięć lat był to pokój gościnny, ale jeśli chcesz powiedz mi, a za pomocą paru zaklęć pozmieniam tu tak jak Ci się tylko podoba.

- Dziękuję, ale może potem.

- Jak tylko sobie życzysz.- uśmiechnęła się Narcyza.- Draco powinien przyjść za jakąś godzinę, w tym czasie możemy coś zjeść. Powiedz co tylko chcesz, a nasz skrzat to przyrządzi.

Schodziły na dół z obmyślonym menu na kolację. Po powiedzeniu co sobie życzą, Gradek wziął się do roboty, natomiast one poszły do salonu. Usiadły na kanapie i zaczęły rozmawiać o różnych rzeczach. Czuły się w swoim towarzystwie bardzo dobrze. Pół godziny później dołączył do nich Lucjusz i razem z nim poszły do jadalni zjeść kolację. Skrzat naprawdę się postarał na stole oprócz zamówionych dań, znajdowały się także różne ciasta i napoje. Po około 40 minutach stół był prawie pusty, zostawili coś oczywiście dla Draco, który miał się zjawić niebawem.

- Jutro rano pójdziesz ze mną i mamą na zakupy, jeśli Draco będzie chciał to też z nami pójdzie.- powiedział Lucjusz do swojej córki.

- WRÓCIŁEM!- krzyknął Draco, sprzed pokoju.

Wszedł do jadalni jak gdyby nigdy nic, gdy jego oczom ukazała się blond włosa dziewczynka, którą rano już dzisiaj widział.

- To on.- pomyślała Livia. Był ubrany w luźną białą koszulkę i czarne baggy jeansy.

- Co ona tutaj robi!?- krzyknął nagle Draco.

- Yyy... jakby Ci to powiedzieć... mieszka.- odpowiedział zdezorientowany Lucjusz.

Rodzice opowiedzieli synowi całą historię zaginięcia i odnalezienia jego siostry. Po czym zamilkli i czekali jak zareaguje na to co usłyszał, ale on stał jak wryty, patrząc się z niedowierzaniem na rodziców.

- Wy jesteście popi3prz3ni!- krzyknął wreszcie, gdy dotarło do niego co właśnie usłyszał.

- DRACO!- krzyknęli jednocześnie rodzice.

- Co Draco!? Przez te kilkanaście lat mnie okłamywaliście!

- To nie tak...- próbowała tłumaczyć się synowi Narcyza.

- A jak!

- To było dla twojego dobra, żebyś nie...

- Nie cierpiał? A za czym tu cierpieć? Za nią?- powiedział Draco, wskazując na dziewczynkę.- No chyba nie.

Po tym ostatnim zdaniu, obrócił się i poszedł na górę do swojego pokoju. Przez dłuższą chwilę w domu Malfoyów panowała grobowa cisza podczas której Narcyza i Lucjusz rzucali sobie zmieszane spojrzenia, gdy wreszcie jako pierwsza odezwała się Livia.

- Chyba za szybko się pośpieszyliśmy z moim wprowadzeniem...

- Nie, skarbie nie obwiniaj się, on yyy... musi sobie to wszystko przemyśleć.- odpowiedziała jej Narcyza. Oboje z Lucjuszem myśleli, że ich syn zareaguje zupełnie inaczej, no cóż mocno się pomylili.

Tymczasem Draco, zdenerwowany na rodziców. Położył się na swoim łóżku i wpatrując się w sufit myślał o całej tej pokręconej sytuacji.

- Jeśli myślą, że po tym co usłyszałem, przemyślę, wrócę tam przeproszę ich i wszystko będzie okej to bardzo się mylą. Japier..., gdyby mi powiedzieli to kilkanaście lat temu to cała ta sytuacja wyglądała by o wiele lepiej. Kim jest dla mnie ta dziewczyna? Przecież ja jej nie znam. Może mam ją traktować jak siostrę i być zajebistym bratem? Jeszcze czego. Niech sobie tu mieszka, mam to gdzieś, ale niech nie wchodzi mi w drogę.

Po dłuższym przemyśleniu sytuacji wstał z łóżka, poszedł do łazienki, umył się i bez zjedzenia kolacji poszedł spać, chociaż była dopiero 21.00.

Livia siedziała o tej godzinie jeszcze z rodzicami w salonie, mówili jej, żeby się nie przejmowała i że to absolutnie nie jest jej wina, ale ona w głębi duszy myślała inaczej.

- Tak... jakby nie patrzeć to jest moja wina... Mogłam nie zgodzić się na tą przeprowadzkę i spotykać się z moją rodziną co kilka dni, a potem dopiero, gdy jeszcze bardziej byśmy się do siebie zbliżyli, zamieszkać z nimi, może wtedy ta sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej..., ale ja tak bardzo nie chciałam wracać do tego sierocińca. Było dobrze, ale bez przesady. Oni nie byli moją rodziną, mogłam ich lubić i w ogóle, ale z nimi nie stworzyłam takiej relacji jaką mogę stworzyć z moimi prawdziwymi rodzicami...

- Wiecie co ja już jestem strasznie zmęczona.- powiedziała w pewnym momencie dziewczynka do rodziców.- Mogę iść na górę?

- Jasne.- odpowiedziała jej Narcyza.- Dobrej nocy.

W swoim pokoju dziewczynka długo rozmyślała jeszcze nad całym dzisiejszym dniem, wreszcie skończyła się zadręczać i poszła do łazienki, gdzie czekały na nią różne kosmetyki, szampony mydła, ręczniki i piżamy. Było tego mnóstwo. Cała łazienka była zielona z czarnymi akcentami. Znajdowało się tu duże lustro, wanna i prysznic w jednym, duża umywalka i toaleta.

- Ale tu pięknie.- pomyślała sobie dziewczynka.- Jeszcze wczoraj mogłabym tylko marzyć o takich luksusach.

Wzięła pięknie pachnącą, półgodzinną kąpiel, ubrała się w nową puszystą piżamę i weszła do dużego łóżka w kącie pokoju.

- Pozmieniam tu trochę, jutro.- pomyślała dziewczynka ziewając.

Wszystko było jakby ze snów, jej nowy pokój, prywatna łazienka, kochający rodzice... no... prawie wszystko, bo jej nowo poznany brat jej nienawidził.

Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy MalfoyWhere stories live. Discover now