6

204 11 4
                                    

-"Cholera co jest? Martwię się" - pomyślał chłopak nie oderwując oczu od telefonu - "Czemu nie odpisujesz Jane?..."

Siedział i czekał na jej wiadomość z informacją co robi i czy coś się stało. Ale nic. Ostatnie powiadomienie, które dostał od niej, było o komputerze w jednym z pomieszczeń kopalni. Jakieś 10 minut i miał już dostęp do niego. Jednak Jane nadal nic nie napisała i nie wychodziła online. Martwił się. Bardzo. Uspokajał siebie tym, że po prostu rozmawia z porywaczem i nie może użyć telefonu. Jednak gdy minęły jeszcze kilkanaście minut, to już zaczął zastanawiał się czy nie podsłuchać jej telefonu. Myśl szybko zniknęła, gdyż obiecał, że nie będzie grzebać w jej telefonie, dlatego gdy minie jakiś czas i nadal się nie odezwie, to złamie swoją obietnicę.

Jake wysłał jej kilka krótkich wiadomości typu "czemu tak długo jesteś offline?". Potem próbował odwrócić swoją uwagę komputerem porywacza. Gdy nadal nie otrzymywał odpowiedzi, postanowił zająć się tym co jest w środku. Szukał różnych informacji, które mogły by wyjaśnić całą tą sprawę. Jednak wszystko bez skutku. Oprócz jednej rzeczy...

-"Kamery?"

Jake niespodziewanie odkrył to. Nie oczekiwał, że takie coś mogłoby się znaleźć. Jednak wiedział, że napewno muszą być jakieś kamery.

-"Kopalnia od jakiegoś czasu nie działa, więc skąd miał dostęp do kamer? Myślę, że nasz porywacz jest dobrym informatykiem, ma dostęp do kamer, niesamowite" - powiedział w myślach z ośmieszeniem.

Jake odwrócił się od swojego laptopa i pociągnął rękę do czarnego zeszytu leżącego na stole. Wziął długopis i zapisał informacje na jednej ze stron z tytułem "Porywacz".

Mijały minuty, a nadal żadnej odpowiedzi od Jane nie było. Mężczyzna siedział i wpatrywał się w telefon z nadzieją, że ona napisze, ale nic. Był zaniepokojony. Od jakiegoś czasu nie miał odwagi jej się przyznać. Napisać tych dwóch słów. Nigdy takiego nie czuł szybciej. Nie rozumie jak to się mogło stać. Jak mógł się zakochać w dziewczynie, której nawet nie widział na żywo. Wiedział, że nawet podobne przyjaźnie z nim, chociaż nie miał je za wiele, mogą się źle skończyć, a co dopiero związek. Ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać, więc postanowił działać.

Miał już dostęp do kamer telefonu dziewczyny. Na przedniej kamerze było po prostu niebo, drzewa i widniał kawałek czarnego samochodu. On leżał na ziemi przy jej samochodzie. Jake to od razu stwierdził, więc druga rzeczą jaką zrobił to sprawdził kamerę w telefonie porywacza. Szybko miał już dostęp i nic. Telefon jego też leżał nieruchomo na ziemi, ale już w środku kopalni. Jake przypomniał sobie o kamerach w podziemiach i szybko znalazł to miejsce. Na podłodze leżał nieprzytomny mężczyzna i telefon obok.

-Richy?? - był zszokowany. -"Jane musiała gdzieś tam być, ale gdzie?" - zadał sobie to pytanie.

Na jego telefon przyszło powiadomienie. Szybko chwycił komórkę z nadzieją, że to Jane. Niestety nie miał racji. Musiał uciekać. Znowu. Znowu federalne są blisko. Zebrał swoje najpotrzebniejsze rzeczy. I wybiegł z motelu, w którym chwilowo przebywał. W samochodzie miał cały większy sprzęt typu trzy komputery itd. Wsiadł do swojego czarnego auta i szybko wyjechał, jak najdalej, szukać kolejnego miejsca do schronienia i postarać się zmylić ich jak najszybciej.

Podczas jazdy, Jake ciągle sprawdzał swój telefon, czy nie ma przypadkiem wiadomości od Jane. Ale nic nadal nie było. Chciał pojechać do kopalni, ale nie mógł. Szybko znaleźli by go. Za szybko. Policja wie, że jest związany z nimi i Duskwood, więc musiał ukrywać się, na razie.

Tymczasem u Jane

-M! - jęknęła dziewczyna od bólu - "Cholera co się dzieje? Nic nie widzę. Gdzie ja jestem?" - dziewczyna była związana, zakryto jej oczy i buzię.

Jane leżałam na podłodze, a jej całe ciało bolało, jakby ktoś jej wszystkie wnętrzności pomieszał. Z boku czoła leciała jej krew.

-"Jak boli..."

Nagle Jane usłyszała dzwięk. Poczuła dziwne zagrożenie i jej wewnętrzny głos powiedział jej, żeby się nie ruszać. Dziewczyna zaczęła wsłuchiwać się w głosy donoszące się za drzwiami.

-...nie teraz, dobrze? Daj jej trochę odpocząć, szefie - usłyszałam kobiecy głos.

-A co ty nagle się opiekujesz przestępczynią? Wiesz, że mogę oskarżyć ją o...

-Tak wiem! Ale jeśli pan chce ją pokazać żywą, to musi wyglądać jak należy, a nie we krwi.

-A to moja wina? Nie ja ją to przeprowadziłem. Wy mieliście ją przeprowadzić normalnie.

-Nie ja rozdawałam rozkazy, próbowała uciec, więc bez tego nie obeszło się.

-"Aha...teraz pamiętam..."

...

Po tym jak Jane chwycili, odzyskała dziewczyna przytomność dopiero w aucie. Przynajmniej tak pomyślała, sądząc po dźwiękom. Lekko otworzyła oczy. Związana i z zamkniętą buzią leżała na trochę twardym siedzeniu. Przed nią siedział jeden mężczyzna w czarnej masce. Była w dużym samochodzie, coś typu policyjnego? Nie dała po sobie poznać, że jest już przytomna, przysłuchiwała się do wszystkiego, jak teraz, siedząc w jakimś pomieszczeniu na zimnej podłodze. Przez całą drogę było cicho, nikt nie powiedział żadnego słowa i nawet żadnego dźwięku nie wydał. Dziewczyna usłyszała jak auto zatrzymało się. Kilka osób wyszło z niego i Jane zrozumiała, że jest sama w samochodzie.

-...weź to, przyda się... - słyszała gdzieś z zewnątrz.

Otworzywszy lekko oczy, żeby rozejrzeć się dookoła, Jane zrozumiała, że to jest jej szansa. Do póki ci nieznajomi ludzie nie pilnują jej, chociażby przez chwilę, może spróbować uciec. Postarała się lekko podnieść, żeby rozejrzeć się przez okna. Pomyślała, że szyba była zaciemniona jednak nadal była ostrożna. Mężczyźni stali po lewej stronie samochodu, zajęci jakąś rozmową.
Dookoła był las a przy drodze nieliczne domy.

Jane sróbowałem swojego szczęścia próbowała otworzyć drzwi i...
Otwarte.

-"Kto ich w ogóle zatrudniał?"

Związane z tyłu ręce utrudniały to zadanie, jednak dziewczyna starała się zrobić to tak cicho, jak tylko mogła. Wyszła z samochodu i po prostu biegła. Nie wiedziała nawet gdzie, ale jak najdalej stąd. Ważne było, żeby teraz uciec od nich. Nie oglądała się za siebie, mając nadzieję, że nie szybko zauważą jej zniknięcie. Niestety nie wszystko poszło tak, jak chciała.

-Ej! - usłyszała z tyłu, jednak nadal nie odwracała się.

Biegła przez siebie z całych sił. Z tyłu krzyczały coś, ale poziom adrenaliny zagłuszył jakiekolwiek dźwięki dookoła. Jane już prawie dobiegała do lasu, ale poczuła nagły ból. Coś uderzyło ją w tył głowy, tak, że w oczach pociemniało. Dziewczyna upadła na zimną trawę, uderzając się głową o jakiś kamyczek. Podbiegli do niej dopiero po chwili. Dziewczyna stwierdziła, że musieli w nią czymś rzucić, i to coś było ciężkie.

-Ty suko! - krzyknął jeden z nich, chwytając dziewczynę
za włosy.

Zaczął ciągnąć ją. Po zimnej mokrej trawie od niedawnego deszczu, po asfalcie, aż do samochodu. Po drodze było dużo przeszkód typu dużo kamieni, które pogarszały sprawę. Jane ledwo się trzymała przytomna. Dziewczyna chciała krzyczeć, ale nawet nie miała siły, tylko nie głośne dźwięki donosiły się z jej ust. Mężczyzna wreszcie podniósł ją, ale tuż po tym z całej siły od razu rzucił na zimny asfalt. Jane spadła na placy. Bolały ją ramiona i zadrapane, podczas upadku, ręce z tyłu. Ktoś ją z znowu podniósł do pozycji siedzącej i dziewczyna poczuła ukłucie na szyi. Potem Jane już nie czuła bólu. Po woli zaczęła zasypiać.

...

-"Dlatego mnie wszystko boli..."

-To trzeba było ją lepiej pilnować, żeby nie uciekła - dalej donosiły się odgłosy zza drzwi.

-"Z tym się mogę akurat zgodzić haha" -  nawet w trudnych sytuacjach Jane zawsze może żartować - "O cholera, w co ja się znowu wpakowałam... Jake, co mam teraz zrobić?"

Dlaczego zostawiłaś mnie? | Jake x Mc |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz