Rozdział 5

232 12 2
                                    

Lilith

Rubin – kamień szlachetny o barwie różowawo-czerwonej do krwistoczerwonej.

Błogość.

Pierwszą rzeczą, jaką poczułam po przebudzeniu była otulająca błogość oraz przyjemny chłód na czole, które zmarszczyłam, przeciągając swoje otępiałe ciało. Dotknęłam niepewnie głowę, na której znajdowała się mokra ścierka. Zdziwiona otworzyłam gwałtownie oczy.

Przerażona dostrzegłam swoje odbicie. Nad łóżkiem, na czarnym suficie, znajdowało się gigantyczne lustro w złotej ramie. Podniosłam gwałtownie swoje ciało, przez co zakręciło mi się w głowie, a znajdująca się na niej mokra ścierka upadła na pościel. Przymknęłam oczy, po czym przyłożyłam dłonie do swojej skroni.

Nie mogłam przypomnieć sobie, gdzie się znajdowałam, ani jak trafiłam w to miejsce. Pokój był zdecydowanie mroczny. Grafitowe ściany oraz czarne matowe meble sprawiały jeszcze większy lęk w moich oczach. Nawet zasłony były w odcieniu czarnym. Jedynie pościel wykonana z jedwabiu, była bordowa.

Szybko rzuciłam spojrzenie na swoje ciało. Byłam przebrana w białą koszulę, która ewidentnie należała do jakiegoś wysokiego mężczyzny. Zajrzałam pod spód. Nadal miałam na sobie czerwoną bieliznę, lecz był jeden problem. Gorset zniknął, przez co siniaki były doskonale widoczne.

Zlękłam się w momencie, w którym ciężkie zasłony zaczęły same się rozsuwać automatycznie. Ukazany widok przede mną sprawił, że zerwałam się do okna w mniej niż jedną sekundę. Stałam przy oknie z otwartą buzią oraz położonymi dłońmi na szkle.

Przede mną rozpościerał się widok na pieprzony most Brooklyński, który łączył dwie nowojorskie dzielnice: Brooklyn oraz Manhattan.

Od razu poznałam, że znajdowałam się po stronie Brooklynu. W oddali można było ujrzeć 1 World Trade Center, który był jednym z czterech nowojorskich wieżowców stanowiących część nowego kompleksu, który powstał w miejscu biurowców WTC. A jak było wiadomo, wieżowiec znajdował się po stronie Manhattanu.

Nie zwlekając, ruszyłam biegiem w stronę drzwi. Delikatnie nacisnęłam na nią, aby nikt mnie nie usłyszał. Wyjrzałam powoli głowę na korytarz. Całe mieszkanie było w ciemnych odcieniach tak jak sypialnia.

Pokręciłam przecząco głową, na myśl, jaki gbur musiał urządzić w taki spokój własne mieszkanie. Nie mogłabym żyć w takim miejscu. Byłam świadoma, że nie powinnam narzekać, skoro na co dzień żyłam w zagrzybianym mieszkaniu, w którym drzwi nie chciały się zamknąć, ale nie zmieniało to faktu, że marzyłam o zupełnie innym wnętrzu, niż w którym aktualnie się znajdowałam.

Kochałam biel oraz jasne drewno. Moim największym pragnieniem było namalowanie na ścianie widok z klifu na Morze Adriatyckie, nad które zabierał mnie dziadek. Z Węgier do Chorwacji nie była daleka droga, a doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo kochałam pływać w tej jakże pięknej oraz ciepłej wodzie. 

Wspomnienia sprawiły uśmiech na mojej twarzy, ale i łzy w kącikach oczu.

Musiałam jak najszybciej, wrócił do klubu i dowiedzieć się co zaszło ostatniej nocy. Byłam przerażona na samą myśl, że ktoś mógł mnie wykorzystać.

Próbowałam powstrzymać kaszel wywołany drapaniem w gardle. Ewidentnie złapałam coś od dziewczyn z klubu. Dopiero gdy naszła mnie taka, a nie inna myśl, doszły do mnie wspomnienia z ostatniego wieczoru.

Wytrzeszczałam oczy oraz zakryłam dłonią usta.

Rozbierane tańce, obcy mężczyzna, furia w oczach Damona, pobicie, kłótnia, ciemność.

Soul in FlamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz