Rozdział XXIV

54 10 0
                                    

Gdybym wróciła do obozu, jak polecił Til, tylko potwierdziłabym to, czego zapewne i tak się domyślał, ale skoro już tu byłam, to postanowiłam pomóc. Przebywanie w pobliżu akwenu dziwnie mnie uspokajało i wolałam zmęczyć się na zewnątrz, niż kisić w kwaterze.

Patrząc na akwen ponad jego poziomem, zauważyłam, że nie był idealnie okrągłym zbiornikiem, jak go oznaczano na mapach. Nasyp też był zagadką. Pamiętałabym o nim, gdyż każde wzniesienie terenu powyżej dwóch metrów, było odpowiednio zaznaczane, a to miało przynajmniej dwadzieścia. Wniosek nasuwał się sam. Wojsko zbudowało to dosyć niedawno, ale po co potrzebowali schodów? A może to wcale nie schody? — zachodziłam w głowę, patrząc na nie pod różnym kątem.

 Wojsko zbudowało to dosyć niedawno, ale po co potrzebowali schodów? A może to wcale nie schody? — zachodziłam w głowę, patrząc na nie pod różnym kątem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przez około dwie godziny zdążyłam uzupełnić luki do połowy, zdzierając przy tym jedną z rękawic, z której wystawały już dwa palce. Bloki ustawiane przez żołnierzy były prostokątnymi, prawie równymi bryłami, podczas gdy te mniejsze kawałki, które wsuwałam pomiędzy nie, kłuły ostro zakończonymi krawędziami. Przez ten czas zdążyłam też porządnie się rozgrzać i spocić. Wilgotna maska kleiła się, tak samo, jak koszulka, ale o to mi właśnie chodziło. Musiałam się zmęczyć i przestać myśleć, choć nie miałam wpływu na to, że Til mało kiedy spuszczał ze mnie oko. Pracował razem z innymi, ale sam podnosił i dźwigał, a jego głowa często była zwrócona w moją stronę.

Jednak całe moje opanowanie i starania poszły na marne w momencie, gdy Duma zrzucił z siebie górną część ubioru, a zaraz po nim Kanclerz rozpiął kombinezon i zrobił to samo, zawiązując rękawy wokół pasa. Obaj mieli ciemnoszare koszulki bez rękawów z czarnymi, skrzyżowanymi strzałami na plecach. Widok napinającego mięśnie Tila był tak miły dla oka, że już po chwili przestałam nawet kryć się z tym, że na niego patrzę. Co dziwniejsze, nawet niektórzy żołnierze również spoglądali na niego z podziwem. Wszystko się zmieniło, gdy poszłam napić się wody, a na krawędzi nasypu niespodziewanie wyrosła Ewa w asyście dwóch żołnierzy, w nieco innym umundurowaniu i bez masek. Dosłownie, jakby przyleciała tu za zapachem spoconego Dumy.

Za tę lekkomyślność miałam ochotę na nią nawrzeszczeć. Jej brzuch rósł w oczach, a ona ryzykowała zdrowiem, wędrując pod taką górę. Jednak po niezadowolonej  minie wywnioskowałam, że coś się działo, więc kiedy Til z Dumą wyszli im naprzeciw, od razu ruszyłam do nich.

Zanim wspięłam się na pierwszy stopień, Ewa zdążyła szepnąć coś Kanclerzowi, na co Duma zerknął na mnie przez ramię. Po drodze pochyliłam się nad przenośnym źródełkiem i ugasiłam pragnienie, nie spuszczając ich z oka.

— Lu, zbieraj się! — krzyknęła do mnie.

Zrzuciłam rękawice, maskę i odgarnęłam z czoła wilgotne włosy. Idąc w ich stronę, miałam mieszane uczucia.

— Dobra robota — pochwalił mnie Duma i klepnął przelotnie w ramię.

Byłam zmęczona, ale nie na tyle, by nie wychwycić w jego oczach czegoś dziwnego. Z kolei Til w ogóle na mnie nie patrzył, tylko oddalił się z żołnierzami, z którymi przyszła Ewa i cicho o czymś z nimi dyskutował.

KanclerzWhere stories live. Discover now