Rozdział 9

6 1 0
                                    

- co kurwa?! - krzyknęła.
- Lila spokojnie, wyjaśnię ci wszystko - powiedziałam, ale dziewczyna tylko się podniosła  i pomogła mi wstać.
- Nie kochana, jak na razie to ty idziesz odpocząć na łóżku mojego brata, a ja przyniosę ci jakiś ziół i zajmę się tobą jak najlepiej umiem i mój brat napewno też się tobą zajmie jak tylko mu powiesz, obiecuję, że będzie dobrze kochanie - powiedziała i pomogła mi położyć się na łóżku. Wyjęła coś z szafy brata i mi dała.
- to są dresy Victorka, ubierz je będzie ci wygodniej niż w tej koszulce, ja ci zaraz przyniosę ziółka, tylko leż - wyszła z pokoju. Mam najlepsza przyjaciółkę pod słońcem. Kiedy przyniosła mi zioła i wyszła do pokoju wszedł Vic a ja siedziałam na parapecie, pijąc zioła.
- coś się stało? Lila mówiła, że mam tu natychmiast przyjść - powiedział i stanął przy mnie.
- Vic..ja..jestem w ciąży - powiedziałam stając naprzeciwko niego.
- Co? Jak to? - zapytał.
- Spuściłeś się we mnie, idioto, jestem przez ciebie w ciąży - powiedziałam
- Dobrze, księżniczko, nic się nie stało, jest dobrze, wychowamy je, albo ich razem, kocham cię - powiedział, a ja tylko się do niego przytuliłam.
- też cię kocham - odpowiedziałam - musimy to jak najszybciej ujawnić, żeby nic się nie stało dziecku - powiedziałam.
- Nie teraz, na balu wszystko powiemy, dzisiaj ruszają przygotowania do niego, już sobie ciebie wyobrażam w pięknej błękitnej sukni - powiedział
- nie chcę błękitnej, chce zielono-złota - odpowiedziałam
- dobrze, będzie zielono-złota - odpowiedział, do pokoju weszła jego matka
- krawcowa już przyszła, chodź Lano - powiedziała kobieta a ja ubrana w dresy chłopaka poszłam za nią. Po chwili znaleźliśmy się w jej komnacie.
- Dobrze więc tak dla mnie czerwona sukienka najlepiej ze zdobieniami do włosów, dla Lilianny różowa z ciągnąca się peleryna którą można zdjąć, a dla Lany błękitna z peleryna przypięta ciemno-niebieskimi akcesoriami - powiedziała królowa a ja postanowiłam się wtrącić.
- chciałabym zielono-złotą - powiedziałam a krawcowa się na mnie popaczyla.
- jak sobie królowa życzy - powiedziała kobieta i wyszła a za nią matka Lili i Victora
- Będziesz pięknie wyglądać, uwierz mi - powiedziała.
- na balu chcemy ogłosić związek i ciążę - powiedziałam trochę niepewnie.
Serio?! - zapytała.
- tak - odpowiedziałam.
- cudownie - powiedziała. Czekalaysmy tak z sześć godzin nareszcie krawcowa przyszła z sukienkami i królowa Vampirów.
- Dobrze więc proszę ubierzcie się w te sukienki - powiedziała kobieta. Wzięłam swoją sukienkę i ubrałam ją, była cudna, była zielona z złotym zdobieniem od dekoltu rozchodzącym się na talię oraz łączyło się z górą która miała kołnierz i złote zdobienia na ramieniu. Wyszłam z przebieralni.
- wyglądasz cudownie wasza wysokość - powiedziała krawcowa. W końcu mogłam wrócić do Victora.

Victor
Poszedłem na przymiarki garnituru chwilę po Lonie, ojciec paczył jak krawiec dopasowuje mój garnitur.
- Tato, ten garnitur jest okropny - powiedziałem marudząc na ten garnitur który mnie opinał gdzie nie gdzie.
- Ta? Chyba poprostu masz za dużego na te spodnie synu - powiedział a ja na niego spojrzałem nie dowierzając, że to mój ojciec.
- Tato no - powiedziałem a on tylko na mnie spojrzał.
- Prosze powiększyć trochę krocze, nie chcemy przecież, żeby mojego syna coś opinało - powiedział mój ojciec a krawiec za pomocą magii powiększył krocze spodni, jaka ja ulgę poczułem. Po sześciu godzinach mierzenia wróciłem do pokoju i przytuliłem się do mojego rudzielca a dokładniej do jej cycków.

I love you more than you thinkWhere stories live. Discover now