— Gdybyś czegoś potrzebowała, czegokolwiek.
W dłoń nastolatki został wciśnięty kawałek tektury przez mamę Denvera. Leta od razu wsunęła go do kieszeni spodenek i gotowa wybiegła ze szpitala. Na pewno wszystko zajęło jej więcej niż pięć minut, bo ubranie się nie jest łatwym zadaniem, gdy jedna ręka jest w gipsie. Na głowie wciąż miała opatrunek, tak samo jak na kolanach. Rzuciła ostatnie spojrzenie w kierunku budynku i przed głównymi drzwiami dostrzegła rodziców Denvera Teraz oni się nim zaopiekują, jest w dobrych rękach.
Wsiadła do samochodu i zapięła pasy.
— Jak ty wyglądasz? Tu na pewno są gdzieś fotoreporterzy.
— Nie mogłam ubrać nic innego, jakbyś nie zauważyła mam gips i opatrunki.
Jej mama nie skomentowała jej słów.
Z piskiem opon ruszyły spod szpitala, a z każdym kolejnym metrem Leta czuła jak nić między nią, a Denverem bezpowrotnie się rozrywa. Co pomyśli, gdy się obudzi i jej nie zobaczy? Że go zostawiła? Uciekła? W gruncie rzezy tak właśnie było. Bo kolejny raz nie umiała przeciwstawić się swojej matce.
— Muszę wrócić po samochód.
— Jaki samochód?
— Taty — wyjaśniła. — Zostawiłam go pod takim pensjonatem i...
— Nie warto zawracać sobie nim głowy, był stary i zardzewiały.
— Ale należał do taty i mam tam swoje rzeczy.
Oczywiście wszystko co najważniejsze miała w plecaku, ale w samochodzie zostały jej ubrania, których nie przerzuciła do kampera Denvera. Było też kilka książek i chciała je odzyskać.
Chciała mieć też pretekst, by pojawić się tam jeszcze raz.
— Kupimy ci nowe rzeczy jako przyszła pani prawnik nie będziesz mogła nosić tego — wskazała palcem na jej ubiór. — Czeka na ciebie nowe życie.
— Lubię te, które ma teraz.
Lubię te, które mam z Denverem.
Miałam.
— Przestań się buntować, był na to czas.
Znowu ten ton.
Za każdym razem zawsze to samo. Czuła, jak przepływa przez nią złość, a może to po prostu smutek? Pierwszy raz od bardzo dawna była szczęśliwa i czuła się kochana. Pierwszy raz od lat odetchnęła i pozwoliła sobie na odkrywanie samej siebie, a teraz to wszystko zostało jej odebrane.
A może oddała to dobrowolnie?
Radio samochodowe wydało z siebie głośny dźwięk, gdy pani Harris go włączyła. Od razu na jej twarzy pojawił się grymas, a na twarzy Lety nostalgia.
If you're filled with affection,
You're too shy to convey
Meditate my direction, feel your way*
Nawet piosenka musiała przypominać jej to co utraciła. Ta jedna piosenka, której słuchali przez kilka tygodni, bo radio w kamperze Denvera było uszkodzone.
— Dlaczego oni tak wyjął — starsza kobieta wyłączyła radio.
Leta wzięła głęboki oddech i odwróciła głowę w stronę swojej rodzicielki.
— Kiedy?
— Co?
— Kiedy miałam czas na buntowanie? — zapytała, a jej mama gwałtownie zatrzymała się na światłach. — Podczas twoich imprez, które zbierały największych snobów z miasta czy wtedy, gdy zostawiałaś mnie samą w domu ze swoim nowym mężem? Wiedziałaś co mi robi, musiałaś wiedzieć. Więc powiedz mi, kiedy miałam czas na bunt, co? W momencie, gdy twój mąż obmacywał mnie w nocy czy wtedy, gdy udawałam przykładną córkę, bo tylko taka pasowała do twojej wizji?
CZYTASZ
Pod Psią Gwiazdą | +16 ✓
Teen FictionLeta kończy osiemnaście lat i postanawia wyruszyć w podróż swojego życia. Zostawia wszystko, by zapomnieć o życiu, które przypominało jej niekończąca się wspinaczkę. Zepsuty samochód, brak jedzenia i ulewa zmuszają ją do szukania schronienia. Przekr...