~22~ Skrzydła Cierniowe

8 3 0
                                    

Zestresowana Dash w pośpiechu biegła na pociąg. Zaspała i za późno się ogarnęła, za co srogo zapłaciła.

Cała zdyszana i w pocie, resztką sił starała się zdążyć na pociąg do Gran Llamy. Obecnie trwał remont dworca, więc pociągi zatrzymywały się na innych peronach niż zwykle. Z tego powodu miała jeszcze więcej zmartwień, bo dochodziło do tego dopilnowanie, aby wsiadła do odpowiedniego środka transportu.

Całe szczęście Dash uważała się za ogarniętą klacz i zwykle potrafiła się odnaleźć w terenie. Zauważyła pociąg (jedyny) na peronie numer 8 i założyła, że to właśnie jej pojazd, bo odjeżdżał za minutę i był jako jedyny dostępny w tamtym momencie.

Podbiegła, bo lokomotywa zaczęła wydawać dźwięki sygnalizujące ostatni dzwonek.

Wsiadła i dosłownie od razu się za nią zamknęły drzwi.

Chciała przejść na przód (gdyż był tam miejsca w pierwszej klasie), ale zdziwiła się, że cały pociąg wydawał się pusty. Zazwyczaj takie sytuacje się nie zdarzały, bo wiele osób wracało wtedy ze stolicy do domu (dużo Salamandr mieszkało na obrzeżach miasta).

Pociąg odjechał, więc Dash przeszła do pierwszej klasy i usiadła na miejscu.

Nikogo nie było.

— Dziwne... — skomentowała pod nosem.

Lecz nie przejmowała się tym, rozłożyła fotel do pozycji śpiącej i zasnęła, bo czekała ją długa droga.

- - - -

— Przystanek końcowy Las Alas de Espinas - oznajmił konduktor przez radio. — Proszę opuścić pojazd!

Rainbow Dash obudziła się i przetarła zaspane oczy.

— Hę?

Wyjrzała przez okno i to, co zauważyła, zmroziło jej krew w żyłach.

Teren wyglądał jakby spadła na niego bomba atomowa - wszystko był zwęglone i martwe.

Kucyki przypominały Salamandry, które Dash już znała, ale były przygnębione, a ich sierść także była bardziej wyblakła niż tych ze Scalii czy Gran Llamy.

Ale to co je najbardziej wyróżniało, to ich skrzydła.

Duże, jak przemiana Bubblelux, ale zamiast kolorów - czerwieni, zieleni, żółci, pomarańczy czy błękitu lub fioletu, szare i czarne. Trochę jak grzywa księżniczki Luny - pomyślała bohaterka.

Wygląd postaci, a także ich przygnębienie otoczyły Dash niemiłą energią.

— Coś jest nie tak — powiedziała pod nosem zaniepokojona.

Jeszcze nie słyszała o tym drugim gatunku Salamandr, czuła się, jakby trafiła do innego wymiaru. Jeszcze innego niż Equestria czy Kraina Slamandr.

W pewnym momencie mieszkańcy dostrzegli przybyłą i obrzucili ją nieufnym spojrzeniem. Wiedziała, że Salamandry były znane z tego, że były raczej wrogo nastawione na obcych, a Rainbow poczuła się, jakby na nowo przybyła do Scalii.

Bez wątpienia przed oczyma Cherie miała najbiedniejszą dzielnicę krainy, duży odsetek dzietności wyraźnie to pokazywał. Zorientowała się, że te wrogie uczucie, o które wcześniej odczuwała to nieufność, smutek i zmęczenie, które ją wszechstronnie otaczało.

Zrobiła krok do przodu, ale poczuła się głupio. Jakby naruszała granice, których nie powinna przekraczać.

Grupka nastolatków zaśmiała się z jej wahania i spłoszonej natury, więc Dash zrobiła krok do tyłu, wsiadła do pociągu i odszukała konduktora.

Plamista istotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz