~6~ Początki kłopotów

4 3 0
                                    


Niby nie zrobiła nic złego. Nic grzesznego.
Ale jednak było to coś.

„We wczorajsze popołudnie Jej Królewskie Moście gościły w restauranckiej placówce, należącej do Pani Tne i jej męża" - głosiła gazeta. „Królowa Matka i jej świeżo upieczona Księżniczka udały się do bufetu, okrzykniętego Najlepiej Zarządzaną Placówką w Krainie Salamandr, w celu skosztowania tamtejszych wypieków. Królowa Lockette zachowała powagę, dystans i klasę na to wydarzenie. Wystąpiła wyśmienicie, w przeciwieństwie do swojej potomkini - Jej Wysokości Cherie, która wciąż przyswaja dworską etykietę..."

Rainbow doskonale wiedziała, że oczekuje się od niej zachowania adekwatnego do jej tytułu, ale nie była przygotowana na to, że ktoś napisze na ten temat cały referat.

„Mamy nadzieję, że był to jednorazowy skok w bok, wynikający z braku odpowiedniej wiedzy, a nie czyn z premedytacją. Panience Cherie życzymy dużo szczęścia i owocnej nauki na nowej drodze życia. Królowa Lockette z pewnością przygotuje córkę do roli szlachcianki."

Ta część uspokoiła bękitnego kucyka, chociaż po ostatnim zdaniu wyraźnie widać, że publiczność wywiera na niej presję.

Nagle jeden egzemplarz gazety wyfrunął ze stoiska za Dash.

Odwróciła się.

Para Salamandr za pomocą magii odebrała „Salamandrynę". Nie chcąc słyszeć reakcji przybyszek na artykuł, Rainbow w mgnieniu oka oddaliła się.

Nie długo zajęła jej podróż do pałacu. Przy wejściu spotkała dwóch strażników - tych samych, którzy wypuścili ją na dwór jakiś czas temu.

Zasalutowali, ona jednak nie odpowiedziała na gest, tylko szybko wbiła się do środka. Przegalopowała długi korytarz, do momentu gdy znalazła komnatę matki.

- Mamo! - Zawołała zrozpaczona i podłożyła jej gazetę pod nos.

Królowa, która w tym czasie zajmowała się robotą papierkową, uniosła głowę zza sterty kartek.

- Mówiłam ci wczoraj, Cherie, że tak będzie - rzekła z kwaśną miną.

- Nie mówiłaś! - Wytargnęła jej. - Powiedziałaś jedynie, że "tak nie wypada członkini ze szlachetnego rodu".

Matka zaśmiała się cichutko.

- A to nie to samo? - Zapytała rozbawiona.

- Niee!!!

- Cherie... Błagam cię, zachowuj się jak na księżniczkę przystoi. - Spojrzała na nią surowo. - Popełniłaś błąd i musisz się z tym pogodzić. - Jej oczy złagodniały. - Ale to nie koniec świata: kucyki zawsze będą mówić i czasem nawet niekoniecznie prawdę. To tak samo, kiedy „Bullies" sprawiły, że wszyscy cię znienawidzili. Nie pozwól siebie oczerniać, ale stań się lepszą wersją siebie. Weź tę radę do serca.

- Z tą różnicą, że Billy i jego banda gnojków mówiły nieprawdę, a w tym artykule wszystko zgadza się z wydarzeniami z wczoraj. - Uszy Dash oklapły, a głowę opuściła ze wstydu.

- Wiem. - Przekrzywiła głowę. - I uwierz mi, nie chcę sprawić, żebyś poczuła się gorsza. Po prostu zależy mi na tym, byś uważała na siebie, bo czasy beztroski skończyły się dla ciebie. Nowa rola wymaga ogromnego nakładu pracy i o-d-p-o-w-i-e-d-z-i-a-l-n-o-ś-c-i. - Ostatnie słowo wyrecytowała, by Rainbow zapadło w pamięci.

Klacz otworzyła pyszczek, by zaprotestować, iż jest odpowiedzialna, ale zamiast tego pokiwała głową, dając do zrozumienia matce, że rozumie jej słowa. Nie chciała się kłóić. Jeszcze nie teraz, tak niedawno odzyskała rodzicielkę i chciała, by relacje z nią były jak najlepsze.

Plamista istotaWhere stories live. Discover now