Przed wami ostatni rozdział tej historii, która i tak wyszła dłuższa, niż na początku planowałam. Mam nadzieję, że ostatni rozdział was nie rozczaruje.
Rozdział 15
Severus patrzył podejrzliwie na Złotego Chłopca, który stał obok niego w alkowie niedaleko wejścia do Pokoju Życzeń i uśmiechał się dziwnie. Godzinę wcześniej Draco dał im znać, że Czarny Pan postanowił przyspieszyć swoje plany i zaatakować od razu, jak tylko dowiedział się, że szafka działała prawidłowo. Najwyraźniej miał dość czekania, ale i oni byli przygotowani. Oczywiście na ile było możliwe przygotować wszystko w tak krótkim czasie.
– Potter – syknął do chłopaka, który uśmiechał się w najlepsze i nie zachowywał, jakby właśnie czekali na wyrok. – Łaskawie zetrzyj z twarzy ten durny uśmieszek.
– Nie – odparł wprost Harry.
– Przypomnę ci, że nie będziemy stąd wyskakiwać i głupio krzyczeć „niespodzianka". Skup się i chociaż raz chociaż udawaj, że używasz mózgu.
Gryfon popatrzył na niego uważnie.
– A kto powiedział, że go nie używam? A może przygotowałem zawczasu kilka niespodzianek? – zapytał.
– Potter! – warknął cicho, patrząc chłopakowi w oczy. – Co ty znowu wymyśliłeś?
– Nic takiego, ale myślę, że efekt się spodoba. Przynajmniej naszej stronie, a skoro i tak czekamy na przybycie głównych gości to, co by pan powiedział na mały zakład?
– Kpisz sobie ze mnie durny bachorze?
Mistrz Eliksirów zupełnie nie mógł pojąć, dlaczego miałby się zakładać z Potterem? Na dodatek w takich okolicznościach. Dosłownie za kilka chwil każdy z nich mógł być martwy. Sam brał pod uwagę ewentualność, że może nie przeżyć, ale jeśli miałby się w ten sposób przyczynić do upadku Czarnego Pana, to był gotowy na takie poświęcenie. Tak samo, jak był gotowy, chronić tego gryfońskiego głupka i spełnić obietnicę, którą złożył przed laty.
Problemem jednak było to, że Potter zapewne nie zamierzał grzecznie siedzieć na tyłku i czekać aż członkowie Zakonu Feniksa zajmą się Śmierciożercami. Na początku nie mieli pojęcia, czy zjawią się sami, czy w jednak w towarzystwie Czarnego Pana. Szybko jednak okazało się, że ten chciałby osobiście zobaczyć moment swojej chwały, jakim miało być zdobycie Hogwartu.
I właśnie w takiej chwili, kiedy wszyscy mieli napięte nerwy i czekali na rozpoczęcie działań, on proponował mu zakład. Od kiedy Gaja w jakiś sposób oczyściła jego umysł, Severus miał wrażenie, że przy okazji pozbawiła tego chłopaka ostatnich szarych komórek.
– I niby o co miałbym się z tobą założyć Potter? – syknął.
– Jeśli pokonam Voldemorta i przeżyję, to da się pan zaprosić na randkę – powiedział.
Severus miał wrażenie, że się przesłyszał. Zdecydowanie temu bachorowi coś się rzuciło na mózg, jeśli myślał, że się na to zgodzi.
– A gdzie tu jest niby korzyść dla mnie? – zapytał.
– Mogę dorzucić buziaka. Ostatnio chyba się panu podobało?
Już miał rzucić na tego bezczelnego chłopaka jakieś wredne zaklęcie, kiedy usłyszeli umówiony sygnał, a po nim kolejny. Oba wysłał dyskretnie Draco. Pierwszy oznaczał, że za chwilę zjawią się Śmierciożercy, a drugi, że wśród nich będzie Czarny Pan.
![](https://img.wattpad.com/cover/347113683-288-k752788.jpg)
CZYTASZ
Gaja
FanfictionPo śmierci Syriusza Harry czuł głównie gniew, który potem zmienił się w pustkę. Z czasem zaczęło się dziać coś dziwnego. Wokół niego rozbrzmiały dziwne szepty, których na początku nie rozumiał. Postanowił jednak dowiedzieć się, co takiego słyszy.