Rozdział 2

2.1K 248 129
                                    

Cieszę się, że to opowiadanie was zaciekawiło. To, co? Gotowi na ciąg dalszy?

Rozdział 2

Harry otworzył gwałtownie oczy i usiadł na łóżku, oddychając ciężko. Pot spływał mu po całym ciele i czuł się, jakby właśnie przebiegł niesamowicie długi dystans. Zerknął na śpiącego obok Rona i zauważył, że nie dostrzega go obok. Dopiero po chwili zrozumiał, że musiał odruchowo otoczyć się czymś w rodzaju bańki, żeby nie obudzić przyjaciela krzykami.

Przetarł mokra twarz i powoli wstał z łóżka. Przemknął się do łazienki i zerknął w lustro. Był tak zlany potem, że koniecznie musiał się umyć. Jego blizna była czerwona i opuchnięta, ale nie krwawiła. Wyglądała raczej, jakby została oczyszczona, a teraz powoli się zasklepiała.

Wrócił szybko do pokoju po suche spodenki i koszulkę, a chwilę potem wskoczył pod prysznic. Z ulgą poczuł, jak woda zmywa z niego wszystko, co się wydarzyło. Problem polegał na tym, że kompletnie nie mógł się na razie odnaleźć w tej sytuacji. Nie miał pojęcia, kim była ta cała Gaja i czego tak naprawdę od niego chciała. Rozumiał tylko tyle, że miało to związek z zachowaniem równowagi w magii. Zrobiła też coś z jego blizną.

Ostrożnie dotknął swojego czoła i pod palcami wyczuł jedynie zabliźniającą się ranę. W dotyku była taka sama jak każda inna. Kiedyś się przewrócił i zdarł sobie kolana. Rany na nich zachowywały się dokładnie tak samo. O dziwo nic go nie bolało. Miał raczej wrażenie, jakby tworzył się tam strup, ale co zaskoczyło go najbardziej, to brak bólu głowy i tego dziwnego poczucia Voldemorta w pobliżu. Czyżby przerwała ich więź? Jeśli tak właśnie było, to najchętniej skakałby z radości i podziękował jej.

„Nie ma za co" – usłyszał nagle rozbawiony szept. Omal nie wylądował na tyłku, kiedy podskoczył z zaskoczenia. Symbole na jego nadgarstku zamigotały lekko. Wyglądało na to, że stanowiły jakiś rodzaj połączenia pomiędzy nimi. W Hogwarcie będzie musiał koniecznie odwiedzić bibliotekę i spróbować znaleźć jakieś informacje.

Przez myśl przemknęło mu, że może powinien zapytać Hermionę, czy słyszała gdzieś imię Gaja? Mogłaby jednak zacząć dociekać, więc sam nie był pewien, czy to dobry pomysł. Kiedy wrócił do pokoju, próbował znowu zasnąć. Po piętnastu minutach przewracania się z boku na bok doszedł do wniosku, że jednak teraz nie zaśnie. Ze swojego kufra wyjął kawałek pergaminu i pióro, a potem usiadł pod ścianą. Próbował napisać symbole, które pojawiły się na jego nadgarstku. Wyszło to trochę koślawo i nieporadnie, ale udało mu się w końcu przekopiować wszystkie.

Patrząc na zapis, miał wrażenie, że patrzy na runy, których uczyła się Hermiona, ale coś mu w nich nie pasowało. Te były jednak trochę inne. Możliwe, że był to jakiś inny rodzaj zapisu runicznego. Kompletnie nie znał się na takich sprawach, ale nie chciał, żeby pod wpływem jego pytań, zaczęto go znowu traktować, jak wariata. Już te kilka razy mu wystarczyło.

Westchnął, chowając zapiski do kufra i ponownie się położył. Tym razem udało mu się zapaść w lekki sen, który trwał, dopóki Ron nie postanowił głośno wstać i mamrotać coś o śniadaniu. Harry otworzył oczy i zobaczył jedynie plecy zaspanego kumpla, który wychodził z pokoju.
– No tak... Myśli żołądkiem – mruknął, wstając powoli. Odruchowo zerknął na swój nadgarstek. Wolałby się naprawdę nie tłumaczyć nikomu, gdyby te dziwne symbole nagle stały się widoczne. Wiedział, że to nie był zwykły sen. Wyczuwał je pod palcami, ilekroć dotykał tam skóry. Jeden plus, że nikt ich nie widział.

– Cześć Hermiono – powiedział, kiedy usiadł obok niej przy stole w kuchni. – Wyglądasz na niewyspaną.

– Czytałam książkę do późna. Strasznie mnie wciągnęła i nie mogłam się oderwać – przyznała, a Harry uśmiechnął się. Cała Hermiona. – Ale ty też nie wyglądasz na wyspanego.

GajaWhere stories live. Discover now