Rozdział 13

1.5K 203 83
                                    

Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce XD

Rozdział 13

– Czyli robimy zasadzkę? – spytał Harry, patrząc na dyrektora. Razem z Malfoyem i Snapem został wezwany do jego gabinetu w celu omówienia wszystkiego, co działo się w ostatnim czasie.

O ile Snape od lat był szpiegiem w szeregach Śmiercożerców, tak Draco na początku nie był skłonny do zwierzania się z tego, co pisał mu ojciec. Uważał to za rodzaj zdrady, ale przekonało go, że jeśli im pomoże, to i jego rodzina na tym skorzysta. Harry zapewnił Ślizgona, że gdyby doszło do ich procesów sądowych, to zezna na ich korzyść i zapewni o ich pomocy. Blondyn nie mógł przejść obojętnie obok takiej deklaracji i zgodził się. Wprawdzie ojciec kazał mu uważać i nie wychylać się nadmiernie, ale zdawał sobie sprawę z sytuacji. Jeśli Draco zawiedzie, to konsekwencje jego niepowodzenia odczują wszyscy Malfoyowie.

Harry nie mógł w żaden sposób utożsamiać się z tym, co czuł Ślizgon. Nie miał rodziców, więc nie rozumiał, co znaczył strach o nich, ale czuł coś podobnego, gdy jego przyjaciele byli w niebezpieczeństwie. A przynajmniej tak mu się wydało, że było to podobne uczucie. Z oczywistej przyczyny rodzice nie mogli go wychowywać, więc to, co do nich czuł, nie było raczej tym, co czułby, gdyby żyli. Kochał ich, ale w inny sposób. Nie pamiętał ich, więc stosunkowo łatwo było pozwolić im odejść. Gorzej było z Syriuszem, którego poznał i polubił. Gaja pomogła mu się uporać z tym wewnętrznym bałaganem w jego umyśle. Usunęła też jego więź z Voldemortem, a to było cudowne uczucie.

Czasem zastanawiał się, czym była ta więź. Bo na pewno nie była czymś normalnym, nawet jak na czarodziejski świat. Coś czuł, że Dumbledore znał odpowiedź, ale postanowił zapytać innym razem. Na razie musieli się skupić, jak zastawić pułapkę.

– Można to tak określić – powiedział dyrektor. – Wykorzystamy zadanie, które otrzymał Draco. Chyba nie masz nic przeciwko, żebym mówił ci po imieniu? – zwrócił się do blondyna.

– A od kiedy to pan się przejmuje takimi rzeczami? – spytał Ślizgon.

– I to jest bardzo trafne pytanie – zapewnił go z rozbawieniem dyrektor.

Harry mógłby przysiąc, że Gaja nie tylko usunęła klątwę z jego ręki, ale chyba dodała mu też sił witalnych. Momentami dyrektor zachowywał się, jakby ubyło mu z pięćdziesiąt lat. Miał tylko nadzieję, że któregoś dnia na pierwszej stronie Proroka nie znajdzie artykułu, że Dumbledore nagle wybrał się na randkę, czy coś w tym stylu. Mógł się założyć, że McGonagall padłaby z miejsca. Z drugiej jednak strony profesorowie też mieli swoje prywatne życie, ale uczniowie zdawali się o tym dość często zapominać albo w ogóle nie brać tego pod uwagę.

Zerknął ukradkiem na Mistrza Eliksirów. Wiedział, że był prawdopodobnie najmłodszym nauczycielem w kadrze Hogwartu, ale ponieważ nie był zbyt urodziwy i miał dość nieprzyjemne usposobienie, to nie był obiektem westchnień uczniów. Słyszał o takich przypadkach w mugolskich szkołach, ale nigdy nie sądził, że będzie to dotyczyło jego. Snape go pociągał, ale nie był jeszcze pewien pod jakim kątem. Ponownie usłyszał chichot Gai. Matka Wszystkiego wydawała się rozbawiona jego myślami i Harry aż miał ochotę ją zapytać, czy czyta mu w nich.

„Nie" – odpowiedziała natychmiast. – „Po prostu myślisz tak głośno i intensywnie, że dociera do mnie ogólny sens."

Miał ochotę jęknąć. No po prostu świetnie, ale przynajmniej Gaja nie wypapla nikomu o jego rozmyślaniach. Był normalnym nastolatkiem, a jego hormony nie śpią. Może nie szaleją w takim stopniu jak u jego kolegów, ale mimo wszystko. Czarodzieje zdawali się nie pamiętać, że był tylko nastoletnim chłopakiem i traktowali go jak celebrytę. Na początku było to całkiem miłe, że ktoś się nim w końcu interesował, ale z czasem zaczęło go to bardzo męczyć. Jedyne czego chciał, to mieć rodzinę i skończyć szkołę. Wbrew temu, co myśleli inny, był bardzo prostym chłopakiem.

GajaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon