27

171 15 0
                                    

Nop i Tankhun poraz pierwszy wybrali się na randkę, poraz pierwszy oficjalnie, nie jest to kolacja w posiadłości, to w końcu prawdziwa randka, szli razem przez miasto, Tankhun uśmiechnięty trzymał się ręki mężczyzny i Spojrzał mu w oczy

- W końcu czuję, że żyje - powiedział złapać Nop'a za policzki - dziękuję - pocałował go w usta, Nop zadowolony oddał pocałunek.

- już zawsze będziesz żyć - poprawił mu włosy - trochę brakuje mi bycia Bodyguard'em, ale Fakt, że mogę spędzać z tobą każdą noc sprawia , że nie mogę przesłać się cieszyć - złapał go za biodra.

- nie chce wracać samochodem do posiadłości, nie dzwońmy po Arm'a... przejdźmy się - złapał go znów za rękę i szli zadowoleni, Idąc jedną, alejek do uszu Tankhun'a dotarł dźwięk. Zatrzymał Nop'a- ty też słyszysz płacz?- zapytał, Nop od razu skierował wzrok na śmietnik, przełknął ślinę, podszedł do niego i od razu odsunął Tankhun'a

- dzwoń po Arm'a - zdjął z siebie marynarkę i zawinął w nią dziecko- kurwa zimne- Tankhun od razu wziął od niego chłopca i zaczął uspokajać maleństwo.
Nop wysłał do Arm'a lokalizację, ten przyjechał tak szybko jak potrafił.

Już po chwili Nop siedział z Tankhun'em na korytarzu, trzymał ciągle go za rękę, wiedział , że stres naprawdę źle działa na jego królową, pogłaskał kciukiem jego policzek.

- on będzie żyć prawda?- zapytał przestraszony, a Nop objął go i przyciągnął bardziej do siebie

- musimy w to wierzyć... jak kurwa można tak skrzywdzi dziecko...- był naprawdę widocznie wściekły.
Arm spojrzał na nich i zadzwonił po Pete.

Pete akurat wypełniał z Kinn'em jakieś papiery, jak usłyszał co się stało spojrzał na partera

- Tankhun i Nop są w szpitalu... znaleźli dziecko - powiedział, a Kinn zdziwiony aż odłożył papiery- Ty wiesz jak to się skończy...Ani Tankhun, ani Nop ani tym bardziej ja nie odpuścimy i ten maluch z nimi zostanie. Więc pomijając twoje wszystkie głupie pytania, Tankhun je wychowa. - zagroził mu palcem dobrze zdjąc sobie sprawę, że Kinn zapewne wolałby by Tankhun nigdy nie miał dzieci.

-jeszcze nic nie powiedziałem...- zamarszył brwi, a Pete wstał, ubrał sobie marynarkę Kinn'a, która była na niego za duża

- ale wiem, że chciałeś, pilnuj Fiata- pocałował go w usta i pojechał do szpitala. Od razu poszedł do Tankhun'a - paniczu Tankhun...- przytulił go

- jest dobrze Pete... - szepnął pod nosem.

No i Pete jak powiedział tak się stało, Tankhun z Nop'em prawie nie opuszczali szpitala, no niania roku i best Rich wujek  nie odpuścili... Big trafił pod ich opiekę...

Oczywiście Vegas dowiedział się po fakcie.
Upuścił filiżankę i Spojrzał na Porsche

- zabiję go kurwa!- ruszył do wyjścia, Porsche spojrzał na Porchay

- pakuj się do auta jedziemy z nim bo ich tam pozabija - wziął syna i brata do samochodu i pojechał z Vegas do posiadłości. Vegas stanął przed Kołyską Big'a bez jakichkolwiek wyjaśnień, Spojrzał na niego

- czyli teraz ty będziesz jego dzieciakiem.- powiedział marszcząc brwi, a Porsche strzelił face palma

- I tak będziesz zawsze moim emo dzieciakiem- Nop podszedł do niego - Big skazaliśmy cię na bandę idiotów...

- oj i to jeszcze jak- Tankhun rozbawiony przytulił się do Boku Nop'a- ty a pamiętasz by powiedzieć Macau?- powiedział, a Nop machnął ręką

- już wie. - no tak powiedział mu przez telefon jeszcze przed tym jak Vegas się dowiedział

kinnporsche talks 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz