17.

1.7K 103 53
                                    

REEVA

Sześćdziesiąt osiem do siedemdziesięciu. Taki był dotychczasowy wynik meczu drużyny Jaydena z drużyną z sąsiedniego miasta. Niestety, przewaga była po stronie przeciwników. Ostatnie kilkanaście sekund miało przesądzić, czy późniejsza impreza będzie na cześć wygranej, czy przegranej.

Nasz trener poprosił o czas, więc wszyscy chłopcy zgromadzili się wokół niego, słuchając cennych rad i motywacji. Widownia natomiast, w tym i ja, wstrzymaliśmy oddech. Co prawda gra na moment została przerwana, ale emocje były tak wysokie, że dosłownie trzeba było pamiętać o oddychaniu, aby się nie udusić.

Spojrzałam na Jaydena. Przeczesał dłonią złote włosy i kiwał głową na kolejne słowa trenera. Później ten położył mu dłoń na ramieniu, spoglądając głęboko w oczy. Mogłam się tylko domyśleć, co właśnie mu powiedział.

Wkrótce gra miała zostać wznowiona i chłopcy pobiegli na środek boiska, zajmując swoje pozycje. W ostatniej sekundzie, zanim rozpoczęła się rozgrywka, Jayden uniósł dłoń, dotykając kolczyka, który mu podarowałam. Ja odruchowo zrobiłam to samo.

Wypuściłam powietrze z płuc, aby znowu je wstrzymać, gdy koszykarze z przeciwnej drużyny wzajemnie podawali sobie piłkę, niebezpiecznie zbliżając się do naszego kosza. Zawodnicy z naszej szkoły bezskutecznie próbowali przechwycić piłkę.

Starałam się obserwować całe boisko i wszystkich chłopaków jednocześnie, i nie zauważyłam, kiedy Jayden niespodziewanie wskoczył w wolne miejsce, łapiąc piłkę w powietrzu pomiędzy podaniem. Następnie szybko podał ją wolnemu koledze, Tobiemu, który spokojnie stał sobie po drugiej stronie, niepilnowany przez nikogo. Znajdując się na linii rzutów za trzy punkty, bez najmniejszego problemu rzucił ją do kosza przeciwników.

Wszyscy, dosłownie wszyscy powstali z miejsc, wyrzucając ręce w górę i głośno wiwatując oraz wykrzykując nazwę naszej szkoły. Wygraliśmy.

Odetchnęłam z tak wielką ulgą, jak chyba jeszcze nigdy dotąd.

Nasi chłopcy, oprócz Jaydena, zerwali z ciał koszulki, wymachując nimi nad głowami i krzycząc razem z publicznością. Ta radość i duma, jakie przepełniały całą salę gimnastyczną, były nie do opisania. Aż pożałowałam, że wcześniej nie wybrałam się na żaden z meczy, bo to przeżycie oraz emocje były niesamowite. Brakowało mi takiej adrenaliny.

***

Z piwem w jednej ręce, opierałam się o ścianę, słuchając rozmowy Rexa i Lewisa na temat aut i obserwując, jak moje przyjaciółki wygłupiają się w basenie. Mi niestety nie przyszło do głowy, aby zabrać strój kąpielowy, więc nie mogłam do nich dołączyć. Na szczęście po chwili przyszła Esme, z którą mogłam pogadać i która wybawiła mnie od chłopaków.

– Masz dwa różne kolczyki – zauważyła ze ściągniętymi brwiami, zerkając to na prawe ucho, to na lewe. Ale wtedy chyba ją olśniło, bo spojrzała na kolczyk swojego chłopaka, znów na mój i otworzyła szeroko oczy. – To jego.

Skinęłam głową, lekko zawstydzona. Miałam się nim zająć, a obawiałam się, że w torebce się zagubi, więc odpowiednim wyjściem było założenie małego diamencika. Fakt, teraz miałam dwa różne kolczyki, ale wcale mi to nie przeszkadzało.

– Cieszę się, Reeva, że zaczynacie się dogadywać – powiedziała szczerze. – I mam nadzieję, że Jayden znów tego nie spieprzy.

Zaśmiałam się nerwowo, wypatrując chłopaka w tłumie. Chciałam mu pogratulować wygranej i dobrego meczu, bo jeszcze się nie widzieliśmy, ale najwyraźniej musiał nadal zbierać się w szatni, gdyż nigdzie go nie było. Zresztą, żadnego z zawodników jeszcze nie było.

The ReverseDove le storie prendono vita. Scoprilo ora