7.

2.9K 107 42
                                    

REEVA

– Musimy stąd wyjść szybciej – zadecydowała Violet.

– A jak chcesz to zrobić? – mruknął nieprzekonany Lewis. – Baba na nas nie patrzy, ale na pewno zauważy, jak przejdziemy obok niej.

– No to musimy się jej pozbyć.

Moja przyjaciółka wzruszyła ramionami, po czym szeroko się uśmiechnęła. Siedziała tyłem do nauczycielki, także kobieta nie mogła zobaczyć, co dziewczyna właśnie wyciągnęła z kieszeni. A był to telefon, który mieliśmy oddać na początku. Pomachała nim przed naszymi twarzami, zadowolona z siebie.

– Jak? – Rex uniósł wysoko brwi.

– Normalnie. Do pudełka wrzuciłam stary model – odparła tak, jakby to było coś oczywistego. – Wy tak nie robicie?

Jayden, Rex i Esme pokręcili głowami i spojrzeli po sobie, po czym chłopcy westchnęli ociężale i uderzyli się w czoło.

– Jakim cudem nigdy na to nie wpadliśmy? – jęknął brunet, chowając twarz w dłonie. – Tyle odsiadek zmarnowanych na siedzeniu i gapieniu się przez okno. A mogliśmy grać albo oglądać jakiś film pod stołem!

– Nie miaucz – wtrąciła Abi – tylko rusz głową, następnym razem. To nie boli.

– Bycie miłym też nie boli – odparła Esme w obronie swojego chłopaka.

Podczas gdy wywiązała się mała sprzeczka ja zastanawiałam się, co my właściwie robimy. Chcemy uciec ze szkoły, żeby zemścić się na Norze? Już to jest bez sensu, a pozostaje jeszcze kwestia tego, co dokładnie zrobimy.

Pomysł podpalenia jej domu lub chociaż samochodu jakoś udało się mi i Esme wybić im z głowy, ale żadnego innego konkretnego pomysłu nie mamy. Jayden mówił, że mam myśleć o tym jak o psikusie na Halloween, czyli co, obrzucimy jej dom papierem toaletowym? Wyrzucimy jej śmieci na trawnik? To naprawdę jest bez sensu.

– O czym myślisz?

Spojrzałam na Jaya, który znów położył swoją dłoń na mojej, która leżała płasko na udzie. Trochę się wzdrygnęłam, ale mam nadzieję, że tego nie zauważył. To nie tak, że jego dotyk mi przeszkadza, ale ogólnie. Nie przywykłam do faktu, że ktoś narusza moją przestrzeń osobistą i to jeszcze w tak... czuły sposób. Muszę jednak przyznać, że jego dotyk nie był nieprzyjemny czy niekomfortowy. Jego duża dłoń była ciepła i po prostu sobie leżała na mojej. Nie robił nic więcej. I to naprawdę było całkiem miłe.

– O niczym – szepnęłam, aby nie przeszkadzać reszcie w kłótni.

– Martwisz się Norą? Bo jeśli tak, to niepotrzebnie. Nie zrobimy jej krzywdy.

– Dobrze wiedzieć – zaśmiałam się nerwowo. – Ale to nie zmienia faktu, że coś jej zrobimy.

– Codziennie ktoś coś komuś robi. Ale wszyscy żyją i są szczęśliwi.

Mogłabym zaprzeczyć, ale nie widziałam sensu. Przekonywanie Jaydena do racji innej niż jego graniczy z cudem. Zazwyczaj jednak jest to niemożliwe, więc postanowiłam sobie darować wykład, który powstał mi w głowie na temat tego, że na nienawiści nic nie zbudujemy.

Świat nigdy nie będzie lepszy, jeżeli ktoś ciągle będzie się mścił. Lepiej po prostu zapomnieć i iść dalej. Złość zostawić za sobą, odetchnąć i się uśmiechnąć. I gdyby każdy tak myślał, nie byłoby nas tutaj i nie planowalibyśmy naszej zemsty.

The ReverseWhere stories live. Discover now