[3]Włosy

110 7 207
                                    

Stukał palcami nerwowo o stół czekając, aż ktoś mu odpowie. Czekał już może z dziesięć minut co nie wróżyło zbyt dobrze.

Kiedy znudziło mu się czekanie, postanowił uzupełnić dokumentację, którą dostał dziś po śniadaniu. Skończył jedną stronę kartki i gdy miał uzupełnić drugą, ktoś się odezwał po drugiej stronie.

"Ruuii? Czego potrzebujesz?" Usłyszał dziewczęcy głos. Nie był to nikt inny niż Miku, najweselsza z całej gromadki.

"Miku, jest tam Toya? Musze z nim porozmawiać."

"Toya, hmm? Wydaje mi się, że poszedł z Kaito do wioski nieopodal. Jeśli wrócą to mu powiem, że chcesz z nim porozmawiać. Ale mówili, że idą tam na kilka dni aby pomóc mieszkańcom, a później jadą gdzieś dalej i wrócą dopiero dzień przed akcją, więc wątpię, że z nim pogadasz."

"Ten mały... Nie ważne. Ale zostawili cię samą?"

"Nie całkiem, jest tu Shizuku i Rin."

"No dobrze. Dziękuję Miku, będę kończył, do zobaczenia."

"Papa!"

Wziął głęboki wdech i odchylił głowę do tyłu.

"Dzień przed akcją, hm? Już raczej nić nie zdziałam."

.
.
.
.
.

Minęło kilkanaście dni. Tsukasa czuł jakby znał Rui'ego przez długi czas i z wzajemnością.

Był wieczór. Tsukasa, Akito i Mizuki leżeli na trawie po ciężkim treningu. Nieopodal nich stał Rui.

"Ooo~ patrzcie jak ładnie dziś widac gwiazdy!" Powiedziała Mizuki wskazując palcem na niebo.

"Faktycznie.. widać dużo konstelacji. Szczególnie księżyc jest dziś piękny." Dodał Akito.

"Czyżby to było wyznanie miłosne do któregoś z nas Rudzielcu?~" Mizuki zażartowała, śmiejąc się lekko.

"Zaraz cię ździlę..!"

"Hehe, no już, żartuje przecież."

Chwila ciszy zapadła między nimi. Było bardzo miło. Jedyne na co mogli narzekać to odgłosy miasta niedaleko zamku. Mimo później pory, dużo ludzi jeszcze chodziło po ulicach.

"Tsukasa, śpisz?" Zapytała Mizuki widząc, że ma zamknięte oczy.

"Nie śpię, odpoczywam." Odpowiedział blondyn.

"To dobrze! Otwórz oczy i spójrz na piękne, gwieździste niebo!"

"Nie widzę takiej potrzeby."

"No już Tsukasa~ Jest zbyt pięknie, żebyś nie mógł podziwiać!"

"Nie mam ochoty.."

"Tsukasaaa!" Mizuki go mocno kopnęła, a ten z wrażenia i bólu otworzył oczy i złapał się za nogę.

"Mizuki! Pamiętaj, że wciąż jest księciem!" Skarcił ją Akito.

"Już wiele razy nam powtarzał, że możemy go tak traktować gdy nie ma jego rodziców!"

"Mizuki to boli w cholerę, ile ty masz siły?!" Tsukasa spojrzał się na nią z bólem.

"Nie sądzisz, że jako rycerz musisz być silny?" Uśmiechnęła się wrednie.
"A skoro otworzyłeś oczy, patrz!" Wzięła jego głowę w swoje ręce i skierowała ku górze.

"Mizuki.." westchnął Akito.

"Widzisz jakie są wspaniałe?!" Powiedziała Mizuki z podekscytowaniem.

"Są.. okropne."

"Huh?"

"Jak możesz mówić, że są okropne?!"

"Mizuki puść mnie."

"Ale-"

"Mizuki." Akito złapał jej ramię, a ta puściła starszego chłopaka.

"Jestem zmęczony. Do zobaczenia." Powiedział Tsukasa wstając z ziemi.

"Tsukasa- Przepraszam!" Jednak chłopak zaczął biec w stronę zamku, a Rui poszedł za nim.

.
.
.
.
.

Tsukasa trzasnął drzwiami od komnaty zakluczając ją. Wiedział jednak, że Rui już dostał zapasowy klucz. Dlatego też zostawił go w drzwiach, aby drugi nie mógł wejść.

Jednak gdy ktoś zapukał do jego drzwi usłyszał kobiecy głos.

"Otwórz drzwi." Wiedział, że jej nie może się sprzeciwić. Otworzył drzwi, a do komnaty weszła jego macocha.

"Co ty sobie wyobrażasz? Najpierw zostawić Shinonome i Akiyame na polu treningowym, a teraz własnego lokaja nie wpuszczać?"

"Byłem wkurzony na-"

"Nie interesuje mnie to. Twoje zachowanie było, jest nieeleganckie, naganne i żałosne. Wyobrażasz siebie jako przyszłego króla? Bo ja nie. Nie widzę kogoś takiego jak ty na królewskim tronie."

To nie był pierwszy raz gdy rzuciła w jego stronę takie słowa. Ale teraz coś w nim pękło.

"To może przestaniesz mówić o mnie źle cały czas i pomożesz skoro jesteś taką świetną królową?! Chyba już zapomniałaś, że przez ciebie Toya zniknął, a królestwo Aoyagich zaczęło upadać! Gdybyś nie poślubiła mojego ojca po śmierci mojej matki i ojca Toyi to nie miałabyś nic!" Podniósł na nią głos. Po chwili dostał mocno w policzek.

"Ty niewdzięczny bachorze! To ja cię wychowałam po śmierci matki! Powinieneś być wdzięczny!"

"Za co? Za dzienną krytykę z twojej strony?! I myślisz, że przez kogo się tak zachowuje?!"

"Ty mały..!" Niebieskowłosa rzuciła się na niego. Wyciągnęła zza pleców mały nożyk i dzięki niemu odcięła Tsukasie całą długość kitka, którego nosił.
"Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, a inaczej się to skończy!" Dała mu jeszcze raz w twarz i wyszła.

Tsukasa wstał z kolan i podszedł do drzwi, aby znów je zakluczyć. Już widział w oddali fioletowowłosego, który prawdopodobnie szedł do niego. I miał rację. Po chwili usłyszał ciche pukanie.

"Jestem zmęczony. Przyjdź rano." Powiedział odchodząc od drzwi.

Po krótkich błaganiach wyższego, usłyszał jak odchodzi od komnaty. Blondyn podszedł do szafy wyciągając z niej ubrania do spania po czym udał się do łazienki. Włączył wodę, która powoli nalewała się do wanny i zdjął z siebie ubrania. Odłożył je do kosza na brudne rzeczy i sprawdził wodę, była idealna.

Wszedł do wanny i zaczął myśleć o wszystkim i niczym. Gdyby nie usłyszał ptaka, który uderzył w jego okno to pewnie by zasnął.

Po dość krótkiej kąpieli wyszedł z wanny i otulił się ręcznikiem. Wytarł się, ubrał po czym spojrzał w lustro. Denerwował go teraz jego wygląd. Nie dość, że włosy były krótkie, to były krzywe. I to tak krzywe, że jedna strona sięgała mu prawie do ramienia, a druga była do połowy ucha.

Nie chcąc dłużej na siebie patrzeć, wyszedł z łazienki i podszedł do drzwi odkluczając je. Po chwili rzucił się na łóżko. Niedługo po tym zasnął.


























Sorka, że takie krótkie i niespójne. Przepraszam też, że dawno nie wstawialam :<

88 różnic - Ruikasa White Day Where stories live. Discover now