[2]Wspólny poranek

154 10 66
                                    

Tsukasa obleciał wzrokiem chłopaka od góry do dołu kilka razy, gdy ten stał i się lekko uśmiechał. Był od niego wyższy, ubrany w garnitur i białe rękawiczki na dłoniach. Jego włosy były fioletowe i miał dwa cyjanowe pasemka, związane w małego kitka z tyłu, a jego złote oczy lśniły w blasku świec.

"A więc Ty będziesz zastępował Minori?" Zapytał mimo, że odpowiedź była oczywista.

"Jeśli mówi książe o panience Hanasato, to tak. Zgadza się."

"W takim razie miło mi Cię poznać Kamishiro. Mam nadzieję, że dobrze spędzimy dany nam czas." Blondyn usmiechnął się szeroko.

"Mniemam, że szykował się książę do snu?" Powiedział Rui przerywając niezręczną ciszę. Tsukasa lekko się zarumienił gdy przypomniał sobie, że stoi przed nim w piżamie i miękkich papcioszkach.

"Ah... Zgadza się. Nie spodziewałem się, że jeszcze dziś zobaczę się z nowym pracownikiem... Jakby był pan jutro to pewnie inaczej by to wyglądało..." Westchnął głośno ze wstydu. Jak on mógł pokazać się w takich ubraniach przy pierwszym spotkaniu?!

"Nie ma się czego wstydzić, każdy przecież musi się ubrać w coś wygodniejszego do spania." Powiedział wyższy miłym głosem.

"Ale wie pan jak to jest, rodzina królewska, reputacja i te sprawy..."

"Rozumiem. I... żaden ze mnie pan. Jak się nie mylę książe urodził się 17 maja, prawda?" Tsukasa jedynie kiwnął głową na potwierdzenie. "Fufu, no i właśnie, ja jestem z 26 czerwca co czyni księcia starszym."

"Ah! Przepraszam bardzo! Po prostu jest pan- jesteś wyższy i w ogóle to pomyślałem, że jesteś starszy ode mnie." Złotooki uśmiechał się niezręcznie.

"Nic się nie stało drogi książę."

"Właśnie.. skoro przy tym jesteśmy to czy też byś mógł mówić mi po imieniu gdy nie ma moich rodziców? Nie czuję się jakoś komfortowo gdy każdy do mnie mówi 'książę' lub 'panie'."

"Fufu~ W takim razie niech będzie."

Obydwoje uśmiechnęli się do siebie ponownie. Nie wiedząc co dalej zrobić, Tsukasa ponownie zaczął rozmowę.

"Jeśli byś wybaczył to chciałbym się położyć. Jestem zmęczony po całym dniu." Spojrzał ukosem na swoje łóżko.

"Oczywiście." Rui ukłonił się lekko po czym wyszedł z komnaty.

Tsukasa wydał cichy jęk irytacji. To był jeden z dni, w których chciał zasnąć i już się nie obudzić. Pierw jego siostra martwiąca się o niego, potem macocha, a teraz spotkanie Rui'ego.

Mimo nic takiego, ale on bardzo rozmyślał o tych sytuacjach. Dlaczego popełnił takie banalne błędy? Mógł temu zapobiec.

Nie chcąc dalej o tym myśleć, starał się zasnąć.

.
.
.
.
.

Rui po opuszczeniu komnaty blondyna skierował się do swojej. Nie zajęło mu to długo, była na koncu korytarza, tak aby był blisko Tsukasy na każde jego zawołanie.

Upewnił się, że nikt nie idzie po czym zakluczył drzwi. Usiadł przy swoim biurku i zdjął rękawiczki. Pomachał dwa razy ręką, a przed nim pojawiła się kula. Stuknął w nią dwa razy i pojawił się w niej szary dym.

"Kaito? Toya? Jest tam kto?" Zapytał.

"Rui! Wreszcie sie odezwałeś. Jak ci poszło?" Usłyszał głos młodszego chłopaka, a po chwili zobaczył jego twarz.

"Powiedziałbym, że świetnie. Zatrudnili mnie w zamku od ręki, a z tym księciem nie będzie zbyt trudno. Wyglądał jakby zaufał mi od pierwszego słowa, które powiedziałem." Uśmiechnął się lekko śmiejąc się przy tym.

88 różnic - Ruikasa White Day Där berättelser lever. Upptäck nu