Alice, Jezusek i Zeszycik

6 0 0
                                    

Było już puzyno. Alice siedziała za kierownicą i sobie jechała. Nagle ni stąd ni z owont zobaczyła postać, która wjebała się na ulicę. Miał białą żonobijkę z musztardą, szare dresy i skarpety i włosy. W ręce trzymał...

Nie, kurwa, nie Nuż kuchenny, tylko puszkę piwa i dogorywającego peta, bo był to Pan Żul. Ten sam, którego widział Edzio, gdy wracał ze sklepu z keczupem. Tego jednak Alice, oczywiście, nie mogła widzieć.

Wampirzyca wyhamowała gwałtownie, opony jeknęły na asfalcie nie gorzej niż sexmasterka, a samochód zatrzymał się milimetry przed Panem Żulem, który z całej sytuacji nic sobie nie robił, radośnie oddając mocz na jezdnię.

Alice skrzywiła się. Mężczyzna bynajmniej nie spieszył się, zadowolony tworząc z sików napis 'dupa'. Po ciągnących się w nieskończoność sekundach (a może były to minuty? Alice nie wiedziała, nie była Billem Mastersem, żeby mierzyć czas) z satysfakcją obejrzał swe dzieło i ruszył w dalszą drogę. Zdawał się kompletnie nie zauważyć auta, które omal go nie przejechało.

Kręcąc z niesmakiem głową, Alice nacisnęła pedał gazu.

Zapadał już zmrok, przepraszam, zmierzch, gdy samochód wjechał na podjazd przed domem Mamity Belki. Na Florydzie była inna strefa czasowa niż w Widelcowie, co zabrało jej dodatkowe dwie godziny. Wampirzyca z wrodzonym wdziękiem wydostała się z auta.

Stanęła przed dylematem: lepiej wejść po cichu, gdy domownicy śpią i zastać jedynie Edłorda, czy wejść normalnie jak człowiek?

Ostatecznie zdała się na los i zapukała. Gdy tylko jej blada dłoń zetknęła się z lakierowaną powierzchnią drewna, drzwi otworzyły się same. Alice wślizgnęła się do przedpokoju. Bezszelestnie wspięła się po schodach, by stanąć przed pokojem Belli. Nim zdążyła się doń zbliżyć, dotarł do niej strzępek rozmowy.

- Edłordzie - głos Belli. - To archaiczne!

Alice nachyliła się, by lepiej słyszeć.

- Nie, Bello - wychrypiał jej brat. - Musimy zostawić miejsce dla Jezuska. Twoja dusza musi pozostać czysta.

- Co może się stać? Nie proszę cię, żebyś mnie tu i teraz przemienił, tylko...

Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, podczas której Alice bała się, czy aby Edward nie wyczuł jej myśli.

- Bello, nie rozumiesz. W moich czasach... Nie możesz zajść w ciążę przed ślubem. Przed przemianą. To niebezpieczne.

- Będziemy ostrożni.

- Nie, Bello, nadal nie rozumiesz... Sperma wampira jest potężniejsza niż lateks.

Alice na te słowa aż się zakrztusiła. Gdy opanowała oddech, dotarło do niej, że cała zabawa w detektywa poszła się jebać - Edward ją usłyszał.

By zachować twarz, nie pozostało jej nic innego, jak udawać, że dopiero przyszła. Z radosnym uśmiechem zastukała w drzwi. Normalnie po prostu wbiła by do środka, jednak wolała nie ujrzeć czegoś, co mogłoby później prześladować ją po nocach niczym mordy Teletubisiów i Tomka-pociągu.

Już po paru sekundach w progu znalazł się Edłord. Twarz miał skwaszoną jeszcze bardziej niż zwykle (zazwyczaj wyglądał, jakby przeżuwał żywą żabę, a obecnie przywdział minę Włocha jedzącego pizzę z ananasem i czekoladą, sowicie zalaną musztardą i posypaną frytkami).

- Alice? - spytał, marszcząc brwi jeszcze bardziej, co jak sądziła jeszcze przed chwilą, było niemożliwe.

- Mówiłam, że jadę ci nakopać - uśmiechnęła się. - Miałeś zapewnić Belli bezpieczeństwo, a w okolicy kręci się przywódca Volturi!

- Alice ale to ja śledzę jego a nie o mnie! Patrz!

Z tymi słowami Edłord wybiegł z pokoju, pozostawiając Bellę i Alicję z mindfuckiem na mordach. Po chwili jednak wrócił, dzierżąc w dłoni różowy zeszyt kółkowy. Z dumą zaprezentował go dziewczynom.

- Mam pogratulować ci wyboru okładki w jednorożce? - Alice uniosła brew.

- Oh, zobacz sama - Edłord wymruczał swoim ledwie dającym się zrozumieć szeptem.

Alice wzięła od niego zeszyt i zaczęła czytać.

Z dzienniczka Edwarda

Keczupowa dieta dzień 1

Emos z Volturi (który nie wiedzieć czemu jest tam szefem mimo że ma tako samo moc jak ja tylko jeszcze wersja demo bo przegryw musi kogoś zmacać żeby sobie poczytać) i jakiś jego kolega poszli kupić keczup. Jak zauwarzyli, jest czerwony i w płynie, wjęc wampiry mogą go pić.

Postanowiłem skorzystać z okazji i wyprubowałem. Keczup jest zajebisty. Dobra zmenczyłem się idę patrzeć jak Bella śpi.

Pamiętniczku, zajebałem mamicie Belli cały keczup z lodufki. To nie grzech bo ona i tak tylko dawałaby go na pizze a pizza z keczupem to zniewaga która krwi wymaga. No a ja miałem ochote na keczup. Keczup bardzo dobrze zaspokaja głód i wyostrza zmysły ale mamita miała tylko Heinza a ja chciałem Pudliszki a sklep był już zamknięty. Szlochałem w schowku na szczotki do kibla ale wyzerowanie Heinza trochę pomogło.

Potem poszłem do pokoju Belli i zadzwoniła Alice że miała wizje i widziała Aro i Keczupowego Ludka. Niedługo pójdę ich śledzić.

Dieta keczupowa dzien 2

Rano odkryłem że jestem bardzo głodny. Miałem tak ostatnio kiedy po raz pierwszy siadłem koło Belli i poczułem jej krew. Ale tym razem mogłem go zaspokoić. Potuptałem do sklepu i pani dała mi Pudliszka spod lady. Wziąłem keczup w ilości dużo. Gdy już wypiłem dostatecznie i odstawiłem resztę butelek do domciu poszłem poszukać gdzie Aro się zatrzymał. Nie znalazłem co prawda jego samego ale natrafiłem na jego zapach w kilku miejscach: sklepie z keczupem (oczywiście), koło placu zabaw w parku obok (sus) i na skrzyżowaniu parę przecznic dalej.

Z nowymi informacjami udałem się w drogę powrotną by oddać się w pełni mym dwóm miłościom: Belli i keczupowi.

Dieta kieczupowa dzień 3

Keczup okazał się zajebistym narzędziem śledczym. Tylko i wyłącznie dzięki wyostrzonym tą płynną rozkoszą zmysłom udało mi się zauważyć Aro i Keczupowego Ludka. Byli bardzo daleko, ale keczup dał mi moc, keczup dał mi siłę, keczup błogosławił i ujrzałem zarysy ich twarzy. Rozmawiali o czymś ale nie słyszałem. W pewnym momencie Keczupowym Ludek zaczął się śmiać tak bardzo, że zwatpiłem w jego zdrowie umysłowe. Szybko zostawiłem te myśli wiedząc że każdy kto zadaje się z Volturi jest świrem.
Wyzerowałem keczup do końca i chyba dostałem orgazmu.

Alice podniosła wzrok znad zabazgrolonych stron.

- Edward... Co do kurwy?

Edward na keczupowym haju / Good Omens uniwersum rozszerzoneWhere stories live. Discover now