Rozdział 8

206 17 7
                                    

Anya dotarła pod swoją klasę dokładnie dwie minuty przed dzwonkiem oznajmiającym rozpoczęcie lekcji.
Becky już na nią czekała.
-Anya! Słuchaj! -powiedziała, chwytając ją za ramiona.
-Co jest? -spytała Anya.
Zauważyła, że Becky wygląda na bardzo podekscytowaną, a policzki ma zarumienione.
-Na tablicy ogłoszeń wisi plakat Balu Grudniowego! -prawie krzyknęła ciemnowłosa.
-Czego?
-Balu Grudniowego! -powtórzyła rozgorączkowana Becky.
-A co to takiego ten "Bal Grudniowy"? -chciała wiedzieć Anya, zaintrygowana co tak pobudziło jej przyjaciółkę.
Becky już otwierała usta, żeby opowiedzieć wszystko Anyi, ale wtedy zadzwonił dzownek.
-Powiem ci na zajęciach. -obiecała Becky i puściła różowowłosą.
Zaraz po zajęciu miejsc w ławce Becky zaczęła szeptać do Anyi.
-Grudniowy Bal nie ma stałej daty i nie jest organizowany co roku, ale to największe wydarzenie w Akademii Eden. -mówiła. -Nauczyciele będą stanowili Grudniowy Komitet, który pod koniec balu ogłosi jedną parę królem i królową balu Grudniowego. Wygrani otrzymają Stellę!
-Naprawdę? -zdumiała się Anya.
-Tak! Zawsze marzyłam o zostaniu królową Balu Grudniowego. Będę musiała znaleźć sobie partnera. Ty też Anyu!
-Ja chyba pójdę sama. -mruknęła Anya.
-Nie! -zaprotestowała gwałtownie Becky, odrobinę za głośno.
-Panno Blackbell, proszę nie rozmawiać. -upomniał ją nauczyciel.
-Przepraszam. -odparła Becky, ale nawet na niego nie spojrzała.
Pochyliła się jeszcze bardziej w stronę Anyi.
-Dlaczego nie? -zapytała ją dziewczyna.
-Osoby, które przyjdą na Bal bez partnera lub partnerki dostaną Tonitrusa!
-Co takiego?!
-Panno Forger! -oburzył się nauczyciel. -To jest lekcja! Proszę się zachowywać!
-Tak, oczywiście. Przepraszam. -policzki Anyi zaczerwieniły się ze wstydu.
Odwróciła głowę do Becky.
-Z kim ja niby mam iść? -jęknęła cicho.
-Może z Damianem? -zaproponowała niewinnie Becky.
Anya szturchnęła ją w ramię.
-Nie żartuj, to poważna sprawa. Mogę po prostu nie iść?
-Bal jest obowiązkowy.
-Nie chcę dostać Tonitrusa!
-Nie dostaniesz, nie przejmuj się. -uspokoiła przyjaciółkę Becky. -Pomogę ci kogoś znaleźć, jeśli będziesz tego potrzebowała.
-Dzięki. -westchnęła Anya i zamilkła.
Wbrew sobie przez resztę lekcji mogła myśleć wyłącznie o Balu Grudniowym.
Trzy miesiące.
Musiała znaleźć sobie partnera w trzy miesiące.

° ° °

Wracała do domu w towarzystwie Becky, która ciągle coś mówiła, ale Anya nie była w stanie się skupić.
W głowie przetwarzała listę potencjalnych kandydatów na Bal i powoli wykreślała ich punkt po punkcie.
-Anyu? A ty jaki kolor byś chciała?
Anya oderwała wzrok od chodnika i popatrzyła nieprzytomnie na Becky.
-Co? Jaki kolor czego? -spytała.
-No sukni balowej oczywiście! Musimy do siebie pasować. Nie możemy włożyć czegoś w kolorach, które będą się ze sobą gryzły. -wyjaśniła jej niecierpliwie Becky. -Więc?
-Eee... A ty jaki bierzesz?
-Sądzę, że fioletowy. Jeszcze dzisiaj wyślę zamówienie do mojej krawcowej. -odpowiedziała Becky.
-A jaki kolor by mi pasował? -zapytała Anya, wiedząc, że jej przyjaciółka zna się o wiele lepiej od niej na modzie i dobrze jej doradzi.
-Cóż, tobie pasuje dużo kolorów, ale skoro ja biorę fioletowy to może czerwony, co? Albo zielony, podkreślałby ci oczy.
-Czerwony jest okej.
-Super! -ucieszyła się Becky. -Och! Mam już cudowny pomysł! Może taka w kroju syrenki? Chociaż nie, na takim balu można przecież zaszaleć, nie muszę się ograniczać. Może coś z tiulu? Z wszytymi kwiatami na dekolcie!
Na chwilę ucichła, napawając się wizją swojej wymarzonej sukienki.
-A ty Anyu jaką byś chciała? -zapytała. -Może coś ze zwężaną talią? I z koronką!
-Nie wiem, chyba chciałabym coś prostego. -Anya wzruszyła ramionami.
Becky zacmokała z niezadowoleniem.
-Nie chciałabyś wygrać Stelli i zostać królową balu?
-To twoje marzenie, nie moje. -zauważyła Anya.
-Każda dziewczyna z Akademii Eden tego chce.
Anya nic na to nie odpowiedziała, nie chcąc się kłócić. Becky podchodziła do świata zupełnie inaczej niż ona.
-No dobrze, ja już muszę iść. -powiedziała i objęła krótko Anyę. -Widzimy się jutro.
-Do zobaczenia. -Anya pomachała do niej i chwilę patrzyła jak Becky odchodzi.
Ruszyła do domu dopiero kiedy ta zniknęła za rogiem.

° ° °

-Mamo, bo dzisiaj w szkole dowiedziałam się, że w grudniu odbędzie się bal. Bal Grudniowy. -powiedziała Anya przy kolacji.
-Tak? To chyba fajnie, prawda? -odparła Yor i uśmiechneła się do córki.
-No nie wiem. -dziewczyna zagryzła wargę. -Jeśli nie znajdę sobie partnera to dostanę Tonitrusa. -wyznała. -A ja nie mam nikogo z kim mogłabym iść. Co mam zrobić?
-Wiesz Anyu, nie powinnaś mieć problemów ze znalezieniem sobie chłopaka na bal. -stwierdziła Yor. -Wyrosłaś na naprawdę atrakcyjną młodą kobietę. Brakuje ci jedynie pewności siebie.
-Jakoś nie jestem przekonana. -odparła Anya.
-Nie martw się. Przed balem zrobię ci piękną fryzurę i cię pomaluję. -zapowiedziała Yor. -Masz już pomysł na swoją suknię?
-Nie bardzo. Ale ma być czerwona, bo tak się umówiłam z Becky. Ona będzie miała fioletową.
Yor obrzuciła córkę szybkim spojrzeniem i skinęła głową.
-Tak, czerwony to chyba dobry wybór. -oceniła. -Jutro pójdziemy do butiku i czegoś ci poszukamy. Co ty na to, kochanie? -zaproponowała.
-Dobrze. -zgodziła się Anya, mimowolnie nawet trochę się tym ekscytując. -Skończyłam. -dodała, odsuwając od siebie talerz z resztkami kolacji.
Wychodząc odwróciła się jeszcze do matki.
-Mamo?
-Słucham, skarbie?
-Czy wszystko w porządku? -zagadnęła.
-Tak. Dlaczego miałoby nie być? -spytała Yor.
-Ostatnio wyglądasz na wymęczoną. -odrzekła nieśmiało Anya.
Kobieta uśmiechneła się łagodnie, ale wyraźnie wymuszenie.
-To nic. Idź już spać.
-Jest dopiero dwudziesta. -powiedziała Anya marszcząc z niezadowoleniem nos.
-To się poucz. -ucięła Yor.
-Pójdę spać.
Czarnowłosa przewróciła oczami, ale jej uśmiech stał się trochę mniej nieszczery.
-Dobranoc, córuś.
Anya poszła do swojego pokoju, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku.
Mama nie ma racji. -pomyślała. -Wcale nie jestem taka ładna.
I wybuchnęła płaczem.

☆ Moja gwiazdka ☆ Spy×Family || Damian × AnyaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora