#19

978 84 36
                                    

-Izuku... Nie będę cię powstrzymywać..

- co?.

- to co słyszysz. Nie śmiał bym ci teraz powiedzieć, że masz je urodzić bo ja tak chcę. Wiem , że cię skrzywdziłem i to cholernie.. gdybym kazał ci je trzymać.. naprawdę rozumiem co zrobiłem i nie jestem na tyle bez serca by stanąć tu i patrząc ci w oczy powiedzieć, że masz je zachować , nie po tym wszystkim.. zrozumiem każdy twój wybór. Przepraszam, że przez mnie musisz podejmować taką decyzję.. żadna omega nie powinna przez to przechodzić.. a ja jednak cię do tego zmusiłem..

- eh..? - teraz wyszło na to , że to ja jestem tym zmieszanym.. naprawdę tak uważa.. czy gra bym zachował dziecko.. cholera.. - niby czemu miałbym ci wierzyć?

- a co tu komu wierzyć? Jak będziesz chciał zrobisz to. Jedyne o co proszę to chociaż tyle byś mnie poinformował o ostatecznej decyzji. - spojrzał na mnie pewnie i zacząłem czuć , że tracę kontrolę..

- ja.. eh.. nie pociągnę tak dłużej.. zostawcie nas samych. Wszyscy. - spojrzałem na wszystkich do okoła którzy byli nieźle zdziwieni. - no już. - wstałem z łóżka chcąc podejść do blondyna jednak zostałem zatrzymany.

- Izuku nie powinieneś wstawać z łóżka.

- nic mi nie jest. Powiedziałem wyjdźcie stąd.

- nie ma takiej opcji , że zostawimy cię z nim sam na sam - Toga próbowała mnie znów wepchnąć do łóżka ale ja ją wyminąłem wskazując drzwi.

- żegnam. Chyba wyraziłem się jasno?- uraraka widząc , że powoli się zaczynam wkuriwac uprzejmie opuściła pokój a toga widząc to próbowała jeszcze debatować jednak w końcu odpuściła i wyszła. - a wy na co czekacie?.

- em.. jesteś pewien? - Shinso spojrzał na mnie zmartwiony.

- tak spokojnie wiem co robię.. zresztą będziecie za drzwiami, w każdej chwili możecie tu wbiec.

- eh.. - ten wyszedł a za nim reszta straży którzy zamknęli drzwi.

- no , śmiało. - ten spojrzał na mnie zmieszany - jesteśmy sami a ty masz całe zaszkolne oczy, nie chciałeś pokazywać słabości przy innych to pokaż tylko przy mnie. - powiedziałem kucając przy nim

Ten widać było wahał się jednak w końcu nie wytrzymał i rozryczał się na dobre.juz sam nie wiedziałem czy mi go żal czy nie , jednak satysfakcja pozostała..

- przepraszam.. przepraszam.. tak bardzo cię przepraszam Izuku.. kurwa ..

Nic nie powiedziałem dalej na niego patrząc. Uśmiechnąłem się sam do siebie po czym odgarnąłem kosmyk jego włosów z oczu.

*Rozmowa z wewnętrzną omegą Izuku*

[ Mhm mówi prawdę.. naprawdę mu przykro.]

Hm .. to dobrze.. może to oznaczenie nie będzie takie złe? Przynajmniej jestem w stanie stwierdzić, że naprawdę nie kłamie i żałuje,a nie tylko gra bym zachował szczeniaka

[Więc? Co zrobisz.. ustysfakcjonowalo nas to?]

Tak.. o tą reakcje mi właśnie chodziło.. chociaż bardziej spodziewałem się , że naprawdę będzie kazał mi zatrzymać to dziecko.

[ skoro nie każe to znaczy , że bierze odpowiedzialność za swoją chwilę słabości]

Ah.. ty też pewnie nie chcesz tracić tego szczeniaka nie?

[ moją odpowiedź już znasz.. ja myślę już instynktem macierzyńskim od kiedy się pojawiłam.]

Racja..

[ to co zrobisz to tylko twoja decyzja, chociaż nie powiem było by mi smutno co by wpływało na ciebie..]

Eh..

[ o instynkcie mówiąc.. zrób coś z nim bo się chłopak zadusi przez własne łzy]

Oh? Faktycznie haha

* koniec rozmowy*

- Katsuki.. Katsuki.. - ten dalej nie zareagował dalej dławiąc się własnymi łzami - eh.. jak z dzieckiem. - przysunąłem się bliżej chcąc go przytulić jednak ten mnie odsunął.

- czemu.. czemu to robisz.. po tym wszystkim.. co ci zrobiłem!

- hm.. nie wiem.. może nawet to nie moje uczucia a instynkt może tylko mi się wydaje, że tego chcę.. ale wiem , że szczerze żałujesz i to mi wystarczy.. dostałem to czego chciałem.

- huh?

- chciałem odpowiedźi... Odpowiedzi która ty mi dałeś.. tej której oczekiwałem. Można powiedzieć, że cię sprawdzałem i chciałem sprawdzić czy na pewno żałujesz. Posłuchaj.. każdy może mieć chwilę słabości.. ty nad swoją nie zapanowałeś i stało się to co się stało. Ta sytuacja powinna dać ci do myślenia, że czas coś z tym zrobić. Od twojej odpowiedzi zależało czy zachowam to dziecko czy nie.. usłyszałem to co chciałem.

- czekaj.. to znaczy..

- urodzę to dziecko. Co nie znaczy, że chcę wchodzić teraz z tobą w ponowną relację.. i nawet jeśli nie wrócę do ciebie będziesz miał takie same prawa do dziecka jak ja.. chyba , że znów coś spierdolisz.

Ten uśmiechnął się znów zaczynając płakać.. a było już dobrze..

- no już , przestań płakać bo się zadusisz - tym razem ten pozwolił się przytulić i chętnie skorzystał z mojego gestu chowając głowę w moje ramię, nie zaprotestowałem bo jednak mi też trochę brakowało jego obecności przez fakt oznaczenia.. a może nie tylko oznaczenia.. sam już się pogubiłem..

Jednak po tym co mi zrobił.. coś każde mi myśleć , że to tylko przez oznaczenie..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz