#18

903 74 43
                                    

- jesteś pewien , że chcesz się z nim widzieć?..

- zaboli go najbardziej jak ja mu to powiem w twarz.

- naprawdę.. um.. usuniesz je?..- Uraraka spojrzała na mnie nie pewnie.

- to zależy od reakcji Katsukiego.

- he? Co masz na myśli..

- zobaczysz w swoim czasie.

- eh.. chyba nigdy nie odczytam co ci chodzi po tej główce.

- taka już moja natura - uśmiechnąłem się do niej chcąc ją jak koliwek uspokoić.

- Izuku. Katsuki zgodził się na spotkanie przy straży. - Toga weszła do sali i spojrzała na mnie poważnie. - ma pewno go tu przyprowadzić?

- mhm. Śmiało.

- no dobra.. - zamknęła drzwi i zapewne ruszyła po brata.

Po chwili w drzwiach stanął kirishima i Shinso którzy spojrzeli pytająco jednak ja dalej skupiałem pusty wzrok na wprost. Stanęli w drzwiach tak byśmy mogli się zobaczyć, ale też tak by ten nie mógł przejść dalej. W końcu 3 innych strażników przyprowadzilo blondyna który dość grzecznie stanął kawałek przed Shinso i kirishima.

Nastała cisza.. każdy wiedział, że to rozmowa między nami i nie ważył się nic wtrącić. Zresztą ja również narazie jedyne co robiłem to przyglądałem się chłopakowi patrząc na jego niepewność. Widać , że go to mocno gryzło. I bardzo dobrze.

- Izuku.. ja naprawdę cię przepra-

- zamknij się. To ja tu będę tym który mówi. A ty masz stać i grzecznie słuchać co mam ci do powiedzenia bo od tego zależy co się dalej stanie.

- huh.. - spojrzał na mnie zdziwiony jednak widząc moją poważną minę zamknął się i kwinął poprostu głową.

- eh.. Katsuki.. zacznijmy może od tego , że wytłumaczysz dlaczego nie chciałeś mnie wysłuchać? Czy tak według ciebie miał by wyglądać zdrowy związek?

- ja.. nie..

- no więc ? Czemu.

- byłem wkurwiony.. przestałem myśleć racjonalnie.. nie mogłem przegryźć tego , że mogłeś się widywać z nim a nie z mną.. naprawdę nie wiem co mi odjebalo.. i żałuję strasznie..

- w skrócie tracisz nad sobą panowanie.. co jeśli straciłbys je przy dziecku? Je też byś uderzył? Zgwałcił?

- co.. ja .. nie!

- czyli tylko w moim przypadku to działa?

- nie , nie to miałem na myśli!

- eh.. czy jakbym kazał ci tu i teraz pójść z tym na terapię..

- poszedł bym. - spodobał mi się fakt , że ten odpowiedział bez zastanowienia.. ta determinacja.. ta nadzieja .. która tak porostu mogę rozdeptać jak zwykłego robaka..

- hm .. czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?

- nie widziałem chyba złej strony w tym .. zachowanie mam podobne do matki , żyłem z tym całe dzieciństwo uważając, że to nic złego.. póki nie skrzywdziłem tym kogoś na kim mi zależy..

- no dobrze.. dam ci czas teraz możesz powiedzieć co chciałeś powiedzieć na początku.

- Izuku.. - ten uklęknął nawet kłaniając się co było jeszcze tylko dosyceniem mojej zabawy. - strasznie żałuję tego co zrobiłem, wiem , że zwykłe przepraszam nie zmyje śladów na twoim ciele, nie zmyje traumy, ani przeżycia.. wiem , że zajebałem, wiem , że nie mam prawa prosić cię o wybaczenie.. wiem , że w praktyce ty nie masz prawa wybaczyć czegoś takiego.. ale naprawdę chcę byś wiedział ,że żałuję..

- przynajmniej wiesz co zrobiłeś. Dla mnie już dużą satysfakcją jest to , że będziesz mógł żyć z tym gównem do końca swoich dni.

- słucham?.. - ten podniósł głowę zdziwiony.

- Katsuki.. doprowadziłeś swoje małe marzenie do skutku. Jednak to ja nim steruje i mogę je w każdej chwili zetrzeć.

- marzenie...? Do skutku?

- jestem w ciąży. W końcu dostałeś swojego potomka.. - uśmiechnąłem się sam do siebie widząc tą iskierkę w jego oczach którą zaraz zgasze..

- co.. naprawdę?!

- mhm

- to.. to .. cudownie! Znaczy.. nie.. czekaj.. wróć.. Izuku..

- nie chce tego dziecka.

Ten spojrzał na mnie wystraszony, zresztą nie tylko on, wszyscy do okoła spojrzeli na mnie zmieszani.

- chcę je usunąć. Gdybyś grzecznie zechciał mnie wtedy wysłuchać i poczekać na moment na który się umówiliśmy.. zgodził bym się na to dziecko i urodził je. Dostałbyś upragnionego potomka i założyli byśmy rodzine.. szczęśliwą.. już zaczynałem godzić się , że to z tobą będę żyć do końca.. nawet w pewnym momencie zaczynało mi się to podobać. Jednak ty wolałeś wszystko zepsuć.. więc możesz winić tu tylko siebie, gratulacje tatuśku..
Będziesz odpowiedzialny za śmierć swojego dziecka.. co za wstyd dla alfy.. dla rodu rodzinnego.. nie uważasz? - uśmiechnąłem się patrząc na niego z góry.. ten wyraz twarzy.. ten ból.. te łzy.. haha, uśmiechnąłem się czując niewyobrażalną satysfakcję.

Ten dalej siedząc na kolanach patrzył na mnie z niedowierzaniem i zwyczaje płakał.. w końcu doszło do niego jak BARDZO spieprzył życie też sobie?.. cudownie..

- Izuku... Nie będę cię powstrzymywać..

- co?..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz