~1~ Początek

28 3 0
                                    


Rainbow Dash wiedziała, że jej życie nie mogło potoczyć się gorzej. Kiedy po raz kolejny, jej prześladowcy próbowali zrujnować jej życie, nie wytrzymała. Ta biblioteka była jej jedyną oazą.

Była utrzymana w bardzo dobrym stanie. Widać było, że królewskie biblioteki Canterlot są zadbane i zamiatane codziennie.

Rainbow wiedziała, że schronienie się tutaj kupi jej tylko trochę czasu. W końcu ktoś ją tam odnajdzie. Cała Equestria była skora do powiedzenia nieładnych słów tęczowowłosej. A Dash nie mogła czuć nie więcej, niż bezradność. Billy sprawił, że wszyscy mu uwierzyli, a ona i tak już próbowała coś zmienić. Jednak bezskutecznie.

Idąc, wzdłuż zakurzonych regałów, starała się coś wymyślić, aby ocalić sobie tyłek. Tylko gdzie się mogła udać?

Nagle, z regału, który mijała spadła tęga księga. Huk, jaki spowodowała głośno odbił się echem po całej sali.

Dash nerwowo przeczesała kopytem grzywę. A co jeśli ktoś ją usłyszał? Już miała odłożyć przedmiot z powrotem na regał, kiedy ten otworzył się. Uwagę Dashie przykuła barwna ilustracja. Nachyliła się, aby przyjrzeć się lepiej. Przedstawiała smukłego, różowego pegaza, o ciemnoniebieskiej grzywie.

- Ale chwila, chwila... - rzekła sama do siebie RD - to nie jest pegaz!

W istocie! Zamiast pierzastych skrzydeł z lotkami, miała delikatne, wielokolorowe, cienkie niczym opłatek skrzydła. Zaciekawiona, przyjrzała się stronie i zaczęła czytać na głos:

„Salamandry - istoty kucykowate, posiadające zdolność do przekształcenia się w wróżkę. Każda Salamandra musi przejść trzy etapy przemian, aby osiągnąć dojrzałość: etap pyłku - Dustfog, etap baśni - Fabletale oraz etap bańki - Bubblelux.
Zdarzają się jednak wróżki, które za specjalne zasługi zostają obdarowane przez Ród Królewski czwartą transformacją, zwaną: Princegift. Jednakże zdarza się to bardzo rzadko, aby Królowa obdarowała nim kogoś. Ostatnia, piąta, transformacja jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla Członków Rodziny Królewskiej. Jest nią GoldenQueen. Nie wiadomo o niej za wiele, poza tym, że jest najsilniejsza ze wszystkich i prawie niezwyciężona."

- Wow - szepnęła oniemiona nowymi informacjami. - Ale moment, moment... - Przyjrzała się postaci na kartce. Kogoś jej przypominała... - Mama? - Zapytała samą siebie, nie dowierzając nowemu odkryciu.

Tak zwana Salamandra w istocie przypominała Rainbow jej własną matkę!

- Oczy te same, sierść ta sama, tylko skrzydła inne... - powolutku przyswajała informacje.

Dash doskonale pamiętała ten dzień, kiedy po raz ostatni widziała się z matką. Tamte emocje powróciły i sprawiły, że serce Dashie znowu zaczęło niekontrolowanie krwawić. Bohaterka pragnęła sprawdzić i przekonać się sama, czy ta postać to naprawdę członkini jej rodziny. Bowiem Dash nie obawiała się rozwodu, ale tego co nastąpi po nim. Jej matka regularnie przysyłała listy, ale to i tak było dla niej za mało. Jeżeli nie chciała się widzieć z jej ojcem, to mogła przynajmniej złożyć wizytę tylko Rainbow.

A ona miała tak dużo do opowiedzenia. O tym co dzieje się w szkole, o tym jak spotkała swoją pierwszą przyjaciółkę, o tym jak dręczyli ją "Bullies"...

Dash nie zamierza ukrywać, że nie rozumie tej całej "wróżkowej" sprawy, ale tęsknota za osobą, której można się zwierzyć wzięła górą.

Na tej samej stronie, maleńkimi literami było napisane: "Świat Salamandr jest równoległym uniwersum, więc można tam się tylko dostać za pomocą portali albo, w przypadku osoby z czwartą lub piątą transformacją, za pomocą zaklęcia".

- Nie mam żadnej transformacji z powyższych, więc chyba muszę dostać się do mamy za pomocą portalu... - mówiła pod nosem.

"Tylko w niektórych miastach na świecie znajdują się portale. Ich rozmieszczenie nie jest równomierne. Nie wolno nam zdradzać więcej informacji, gdyż przekraczanie portali przez wiele kucyków może zniszczyć równowagę na Ziemi."

- Szlag! - Przeklęła pod nosem.

- - -

Po wielu próbach szukania, Rainbow Dash prawie się poddała. Przysiadła nad Jeziorem Daffodil i zadumała.

- Może to tylko bajka... - Lecz nie mogła uwierzyć, że mogło to być tylko fikcją. - Albo wróżki po prostu nie chcą zostać znalezione...

Nagle, kamień za jeziorkiem zabłysł.

Oczy Rainbow automatycznie rozszerzyły się. Podleciała bliżej, po czym wyciągnęła kopyto, aby popchnąć głaz, ale ten już zdążył sam się przesunąć.

Unosiła się w powietrzu osłupiała. Jej skrzydła nie przestawały ani na jedną chwilę pracować.

- To jest super! - Niemalże krzyknęła.

Niepewnie wleciała do wnęki pod tym ogromnym kamieniem.

- Aaaaaa! - Krzyczała przerażona. Wydawało jej się, że wszystko dookoła niej wirowało, a ona sama spadała do dziury bez dna.

- - -

Obudziła się z niewyobrażalnie wielkim bólem głowy.

- Mhn... - jęknęła z odczuwanego dyskomfortu.

Kiedy otworzyła swoje rubinowe oczy, zamarła. Znalazła się w innym świecie!

Różowa kraina zdawała się błyszczeć, woda w rzece wydawała się płynąć diamentami, a mimo że słońca nie było widać w ogóle, to zdawało się być tak jasno jak w letni poranek.

Wstała, mimo że ledwo trzymała się na kopytach.

"Czy to właśnie jest kraina wróżek?" - zastanawiała się Dash.

- Stać! - Rozkazał ktoś za jej plecami. - Z kąd przybywasz, niewiasto?

Dash podskoczyła w miejscu, szybko odwracając się, a następnie zmierzając kucyka wzrokiem. Mogła powiedzieć, że był to strażnik. Srebrna lśniąca zbroja idealnie leżała na jego szarym ciele. Spod niej wystawały średniej wielkości skrzydła, które wydawały się być posypane brokatem. Były w odcieniach koloru niebieskiego, od granatowej, schodząc po błękit, a nawet turkus. Czerwonej grzywy prawie nie było widać spod srebrnego hełmu. Był w wieku średnim, zmarszczki zdobiły jego surową cerę.

- Jeny! - Wykrzyknął. - Kto mógłby chcieć przekraczać portale? - Zadumał. - Wiem, że jesteśmy interesującą rasą, ale tradycja nakazuje... - Tu przerwał. - Nawet mój własny, rodzony syn nie uwierzyłby takim nowinom!

Dash z początku nic nie odpowiedziała. Była zbyt zszokowana widokiem.

- Z Equestrii - dodała po pewnym czasie namysłu, mimo że nie była o to wcale pytana.

- Nie można przekraczać barier obcym... - Nie dokończył, gdyż przerwano mu.

- Ale ty nie rozumiesz - broniła się Rainbow. - Mieszka tu moja matka!

Strażnik przyjrzał się bliżej kucykowi. Zamruczał cicho.

- Faktycznie, kogoś mi przypominasz.

Oczy tęczowowłosej rozszerzyły się z zachwytu. On znał jej rodzicielkę!

- Mógłbyś mnie do niej zaprowadzić? - Poprosiła grzecznie, nie orientując się, że mogła go wprost spytać, kim jej matka właściwie jest i skąd ją znał.

- Proszę, za mną! - Zasalutował i wbił się w powietrze, a Dash pofrunęła za nim.

Plamista istotaWhere stories live. Discover now