prolog...

19 1 4
                                    

Wyszliśmy z Danielem z sali od chemii, po czym zaprowadził mnie na tyły szkoły. Na słynną palarnie. Nie mogłam ukryć- też czasem paliłam. Mimo, że jestem wzorową uczennicą. Jednak nie chciałam jarać tym razem.

Najstarsza palarnia była przy gmachu pomieszczeń roboczych, na tylnym wyjściu. Kogo tylko rozpoznałam, to Grace, która paliła czerwone Malboro. Z nią było dwóch innych kolesi, z tymi samymi koszulkami. Jak nic byli ze szkolnego zespołu " Hell dragons " .

- o ho, kogo moje oczy widzą? Alex! - uśmiechnęła się Grace biorąc kolejnego bucha. - czy tylko ty mnie Dziwisz?

- czym cię niby dziwię? Tym, że tu jestem, na palarni? - spytałam, przewracając oczami na chłopaków, w tym na Clark'a.

- nie. Tym, że nie jarasz. Jak tak może być? Świętujmy! - powiedziała podając mi papierosa.

- chcesz kurwa nieodpowiednie zachowanie dostać?! Wiesz, że mam kontakty prawie w całej szkole. Chcesz tego?. - zmrużyłam oczy i rzuciłam słowa na wiatr.

- spokojnie, rodri.- chwycił mnie za ramię Daniel, ciągnąc za sobą.

Zabrał mnie na szkolną polankę tuż przy fontannie. Rzuciliśmy się na trawę, jak dwa trupy i patrzyliśmy na chmury. Nigdy nie byłam z Danielem tutaj. Nagle zakryło nam słońce dwóch chłopaków. Obu znałam, a jednego nienawidziłam...

- ludzie, to jest Matteo...- zaczął Jace, ale nagle urwał. Zobaczył jak nic moją złowieszczą minę.

- znamy typa dobrze. Nie chcę go w akademiku.

- Rodriguez, kurwa. Uspokój się! To tylko nowy lokator.

- dla ciebie może Clark tak. Dla mnie nie. I oficjalnie oznajmiam, że Matteo leavehorn nie mieszka z nami. Koniec.- wstałam z bluzy i ruszyłam w stronę mieszkania.

Nagle które chwycił mnie mocno za łokieś i przysunął do siebie, że nasze nocy dzieliły tylko milimetry. To był Matteo. Moja przeszłość z nim to... Wielka zagadka.

Patrzeliśmy sobie w oczy, jak najgłębiej się dało. Chłopak uśmiechnął się, co zignorowałam. Dałam mu z liścia w twarz,  uciekając. Chłopak dodał :  "jak panna młoda z kościoła ". Obróciłam się na pięcie, pokazując środkowego palca. Miałam dosyć leavehorn'a.

* °°° *

Trzasnęłam drzwiami, z wściekłością. Spojrzałam szybko na Nao. Miała w ręku dwie bezalkoholowe corona'y. Czytała mi w myślach. Wzięłam od niej otworzone piwo, biorąc łyka. Spojrzałam w drzwi wyjściowe licząc do trzech. Po liczeniu wszedł Jace i Daniel, rozbawieni. Spojrzeli na mnie, krzyżując ręce na piersiach. Czekali wyjaśnień.

- co? - warknęłam. Bez entuzjazmu poszłam w stronę pokoju. Na tym zakończył się dzień. Na moim wkurwie...

"how not to die here?!" | chapter one Where stories live. Discover now