Rozdział 5

2.7K 73 26
                                    

Od Mia_White
Spóźnię się chwilę, dasz radę?

Przymknęłam powieki próbując się nie rozpłakać. Nabrałam powietrza ponownie włączając telefon z zamiarem odpisania dziewczynie jednak kolejne powiadomienie uświadomiło mi, że jej nieobecność nie była czystym przypadkiem.

Od Mia_White
Wiem, że będzie ciężko, ale nie możesz unikać Flynna. Dzieci urodzone w czepku będą zawsze za sobą choćby świat się walił. On nadal jest naszym pantoflem Lily ...

Zablokowałam telefon próbując to zrobić z własnymi emocjami. Chciałam stąd uciec i nigdy już nie wracać co było zupełnie ironicznie biorąc pod uwagę, że byłam pierwszą osobą, która do ostatniego momentu zapierała się w sprawie powrotu do Stanów. Każdy próbował mnie powstrzymać a ja nieugięcie stałam przy swoim czego w tej chwili żałowałam.

Wróciłam do piekła na ziemi, w którym miałam znaleźć na nowo dom. Tylko że teraz ten do palił się, a ja zwiedzałam jego zgliszcza w nadziej, że spotkam tam te znajome twarze.

Nabrałam powietrza po czym weszłam do szkoły czując nie tyle co wzrok innych uczniów, ale deja vu. Panna idealna wróciła tylko tym razem bez nadziei, wierzyłam w przeznaczenie, bajkę o benzynie i zapalniczce, ale nawet one potrafią się zniszczyć nawzajem.

Zapalniczka podpaliła benzynę kończąc jedną z najlepszych przygód w ich życiu.

Szłam udawanym pewnym krokiem próbując ignorując te palące spojrzenia, ciche szepty i skryte gesty. Obserwowali i doszukiwali się kolejnych zmian, atrakcji i tematów do plotek. Idealna córka pani burmistrz nie bała już taka idealna. Już wiedzieli, ile kosztowała mnie ta łatka. Moja historia poruszyła całe Broken Arrow, ale w niepozytywnym znaczeniu tego słowa. Być może było im żal, być może mi współczuli, ale w głębi każdy z nich czuł satysfakcję z odkrycia prawdy.

Przecież nie wierzyli, że perfekcja jest możliwa.

Mieli rację.

Upadłam pokazując słabość przed całym miastem, poznali prawdę o dwójce nastolatków będących przyszłością tego zepsutego miasta.

Oboje staliśmy się definicją upadłej perfekcji.

- Nie wiedziałem o pięknej nowej uczennicy.

Przymknęłam powieki słysząc ten aksamitny głos, który zasiał spustoszenie nie tyle co w mojej głowie, ale też sercu. Zacisnęłam usta w wąską linię zamykając szafkę z niemałym hukiem, odwróciłam się do niego z lekkim uśmiechem widząc jak stoi przede mną z dość sporym zmieszaniem.

Eliot Flynn nie zmienił się wcale.

Brązowa włosy, szafirowe oczy i uśmiech wart każdej sekundy naszego życia. Niezniszczalne czarne spodnie i bluza z logiem szkoły świadcząca, że nadal jest w szkolnej drużynie i walczy o Oksford.

- Nie wiedziałam, że jestem piękna Eliot.

Jego uśmiech diametralnie się poszerzył, a w oczach dostrzegłam ulgę, cholerną ulgę, którą i ja poczułam. Miał prawo, aby mnie omijać szerokim łukiem, miał prawo obwiniać mnie za wszystko co mu zrobiłam.

- Teraz powinienem krzyknąć Japierdole! Lily! Wróciłaś - zaczął gestykulując rękoma na każdą możliwą stronę.

- Potem rzucisz się na mnie, ode tniesz mi dostęp do powietrza - przerwałam mu, ale tym razem to on nie dał mi dokończył, po prostu to zrobił. Objął mnie, a ja schowałam się w jego ramionach.

- Przepraszam, że nie byłem na rozprawie - wyszeptał nadal mnie obejmując- nie mogłem ...

Drobny uśmiech ponownie wkradł się na moje usta, odsunęłam się od chłopaka kręcąc głową.

Nasz kawałek piekła Where stories live. Discover now