Rozdział 2

2K 66 25
                                    

Weekend -Czyli to co lubię.

Właśnie jechałam do galerii razem z siostrą. Jest sobota czyli dzień w którym nie pracuję. Więc postanowiłam że pojedziemy na zakupy. Rose od zawsze je kochała tak jak ja .

Za nami jadzie czwórka ochroniarzy i leila -( opiekunka rose) Od zawsze się zastanawiałam jakby to było gdybyśmy od zawsze mieszkali z ojcem . Czy mogła bym uczyć się z innymi? Mieć koleżanki i kolegów? Jest tyle pytań a zero odpowiedzi.

W końcu dojeżdżamy do galerii i jak zawsze pierwsza wychodzę ja a za mną Rose . Biorę ją na ręce a w tym czasie ochroniarze dołączają do nas . Nie zwracając na nich uwagi wchodzę do galerii i wtedy Rose zauważa sklep z zabawkami. Więc po chwili kłótni doszliśmy do porozumienia.Ona pójdzie do tego sklepu z opiekunką i dwoma ochroniarzami a ja pójdę do Sephory .

Później pochodzimy po sklepach z odzieżą a na koniec będą lody i Starbucks. Gdy zrobiłam swoje zakupy zadzwoniłam do leili i dowiedziałam się że one są jeszcze w sklepie. Postanowiłam do nich dołączyć. Wyjęłam telefon z torebki i przeglądałam Instagrama to czasu kiedy na coś nie wpadłam albo na kogoś. Nie upadłam tylko zrobiłam mały kroszek w tył.

Uniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się chłopak o ciemnych blond włosach i 197 cm wzrostu. Przez czarny t-shirt ukazane były jego mięśnie. Nie powiem robił wrażenie ale nie na mnie. Pewnie pierwsza lepsza laska by się na niego rzuciła ale nie ja .

- Łazić nie umiesz  - warkna chłopak i chciał mnie ominąć ale dopiero wtedy zobaczył moich ochraniaczy. Popatrzył się na nich jak na idiotów i warkna do mnie - A co ty jakaś księżniczka jesteś że masz ochronę?

-Exactly, I'm the queen of hell, boy (Dokładnie to jestem królową piekieł chłopczyku ) - Odpowiedziałam mu na co już otwierał usta żeby odpowiedzieć. Jednak nie zdążył i podeszła do mnie opiekunka rose z nią na rękach i dwójką ochroniarzy którzy trzymali w rękach jakieś cztery torby zabawek i domek dla lalek.

- Panno Monet rose chciała już wracać.- powiedziała dziewczyna później spojrzała na małą Rose. Uniosła głowę znów na mnie i dodała -  I chciała też lody.

- dziękuję leila za pilnowanie jej możemy już wracać w sumie . I pojechać na te obiecane lody .- Rose jak usłyszała że jedziemy na lody podbiegła do mnie i wyciągnęła swoje rączki żebym ją podniosła. Zrobiłam to a później powiedziała słowa których się nie spodziewałam.

-Kocham cię mamusiu.- I dała mi puziaka w policzek.

Popatrzyłam na chłopaka który stał w szoku rzuciłam ciche żegnaj i wyszłam z galerii. Resztę dnia spędziłam na robieniu babeczek oglądanie bajek dla dzieci i lodach .

Chcecie rozdział z perspektywy Dylana?

Jak oceniacie rozdział?

Słów: 437

~Rodzina Monet - dwie siostry Where stories live. Discover now