Rozdział 10

564 54 2
                                    

Hałas z salonu niósł się przez korytarz, aż do gabinetu Severusa sprawiając, że ten zamknął z trzaskiem książkę. Droga do pokoju dziennego była krótka, ale w tym momencie wydawała się dłuższa. Wyciągnął swoją różdżkę zanim pokonał ostatni zakręt, ale kiedy zobaczył jedną głowę z potarganymi czarnymi włosami, którą otaczało czerwone morze, szybko ją schował.

- Harry - powiedział, łapiąc wzrok chłopca. Nie był przygotowany na to, by dziecko rzuciło się w jego ramiona, ale mimo tego złapał Harry'ego i przytulił go do siebie. — Co jest nie tak? - mruknął we włosy syna. - Wszystko w porządku?

- Nie wiedziałem, gdzie byłeś - powiedział gorączkowo Harry. - Powiedziałeś, że cię zobaczę i nie widziałem cię, i...

- Cicho, maleńki. Jestem tutaj.

Drżące słowa Harry'ego ścisnęły jego serce. Jak chłopiec mógł aż tak bardzo tęsknić za nim w ciągu tego jednego poranka? Nie żeby nie tęsknił za synem, ale spodziewał się, że Harry będzie się dobrze bawił ze swoimi nowymi przyjaciółmi.

- Przepraszam, ojcze.  -Jego słowa były ciche, trudne do usłyszenia,, chyba, że się wytężyło słuch - Przepraszam.

- Nie masz za co przepraszać - uspokoił go Severus. — Jestem tutaj. Zjedzmy razem lunch, dobrze? Weasley'owie czekają. - Harry skinął głową przy jego piersi, gdzie jego dłonie zacisnęły się na szacie mężczyzny.

 - Dobrze - Odsunął się nieśmiało i uśmiechnął się do Molly, ale nie spojrzał w jej oczy. — Przepraszam, pani Weasley.

Spojrzenie Molly spoczywało na Severusie, nawet wtedy gdy odpowiedziała:

- W porządku, kochanie. Nic się nie stało. - Do swoich dzieci rzekła: — Czas, by się umyć. Ronnie, Ginny, idźcie pierwsi. - Chwyciła jedno ucho każdego z bliźniąt, którzy próbowali niezauważeni przejść koło niej, zatrzymując ich na miejscu. - Nie wiem, co zaplanowała wasza dwójka, może wydaje się, że jesteście często dwa kroki przede mną, ale nie pozwolę na żadne figle w komnatach profesora Snape'a. Czy zrozumieliście?

- Tak, mamo - odpowiedzieli.

- Nawet nie śniliśmy...

-...aby zrobić coś tutaj, mamo.

- Szczerze, nie martw się. Za...

-...kogo nas bierzesz?

– Za parę sprawiającą problemy. Oto, za kogo was uważam - odpowiedziała, a potem uśmiechnęła się niewyraźnie do Severusa.

Snape zmarszczył brwi, dopiero zdając sobie sprawę, że rzeczywiście wpuścił rój Weasley'ów do swojego miejsca spokoju i wytchnienia. Posłał dwóm chłopcom jedno z najlepszych onieśmielających spojrzeń i patrzył z satysfakcją, jak jednocześnie przełknęli nerwowo. Jeśli będą tutaj psocić... cóż. Wiele się nauczył od czasów, gdy walczył przeciwko Huncwotom.

Kiedy wyprostował się z pozycji kucającej, Harry nadal do niego przylegał, więc obrócił chłopca i oparł go na swoim biodrze. Hary owinął ramiona wokół jego szyi, jednak nie w duszącym uścisku, i oparł głowę na ramieniu ojca. Severus nie spodziewał się, że Harry będzie taką... przylepą, a jednak również nie chciał pozwolić chłopcu odejść. Poklepał syna po plecach, gdy szli do kuchni, by umyć ręce i w miarę prywatnie porozmawiać przez chwilę.

Stojąc przy zlewie, Severus usadowił Harry'ego na blacie po prawej stronie i odkręcił wodę, by ta się rozgrzała.

- Dobrze się bawiłeś dzisiejszego ranka? - zapytał cicho.

Harry skinął głową, przyglądając się swoim dłoniom i skubiąc zadartą skórkę przy swoim kciuku - Harry, proszę, patrz na mnie, kiedy rozmawiamy.

Whelp II - Gniew Snape'a (Severitus)Where stories live. Discover now