Rozdział 8

607 49 1
                                    

Następnego ranka, Harry obudził się wcześnie, czując jak Melasowa Tarta dotyka jego ręki głową, prosząc o podrapanie za uszami, które z radością jej dał. Mruczenie koguhara sprawiło, że poczuł ciepło w środku. Delikatnie ją pogłaskał, a kiedy przewrócił się na plecy, pociągnął ją na swoją klatkę piersiową, aby móc spojrzeć w jasnoniebieskie oczy kota, gdy drapał jej głowę. Była taka piękna. I dobra.

Leżeli tak przez kilka minut, aż matka natura zmusiła Harry'ego do wstania z łóżka i pójścia do łazienki. Jego kostka była w o wiele lepszym stanie i nie miał problemu z obciążeniem jej. Jednak łazienka... wciąż był zawstydzony tym, że musiał wczoraj zostawić mokre ubrania na podłodze, a wspomnienie, jak Nelli musiała pomóc mu pod prysznicem, sprawiło, że jego twarz zaczęła płonąć od rumieńca.

Ale teraz nic nie mógł na to poradzić. Musiał po prostu starać się lepiej zachowywać w przyszłości i nie zawieść ponownie ojca.

Myjąc ręce, siedmiolatek zaczął dumać. Ojciec wczoraj nie wydawał się zły, zwłaszcza kiedy wspólnie czytali oraz na kolacji, kiedy poprosił skrzaty o dostarczenie ulubionego pasterskiego ciasta Harry'ego. Mieli nawet melasową tartą na deser. I Melasa również była grzeczna przy posiłku. Jakby przywołana jego myślami, koguchar wskoczyła na blat umywalki i przeszła obok jego piersi, łoskocząc jego nos swoim podniesionym ogonem, rozśmieszając go. Nie pogłaskał jej, gdyż miał mokre ręce. Nie chciał, by jej futro było mokre i lepkie, ale chwycił ją w ramiona, po tym jak je wytarł i wrócił do swojej sypialni. Włożył kapcie i udał się do salonu.

Ku jego zaskoczeniu, ojciec siedział już w swoim ulubionym fotelu - który również był ulubionym Harry'ego, ponieważ czytali w nim co wieczór - przeglądał czasopismo. Harry lubił patrzeć, jak czytał. Lekkie pochylenie głowy, maleńkie skrzywienie warg, jakby to co wertował było skomplikowane i małe uniesienie kącików warg, jeśli nie. Dziś jego usta były zaciśnięte. Prawdopodobnie czytał informator dotyczący eliksirów.

Wzrok ojca uniósł się znad czasopisma, by spojrzeć na Harry'ego, kiedy ten przechodził przez pokój.

-Dzień dobry, Harry - powiedział bardzo spokojnym głosem. Chłopiec był zadowolony, słysząc to.

-Dzień dobry ojcze.

- Dobrze spałeś?

- Tak, proszę pa... tak, ojcze.

Harry wzdrygnął się. Chciał uderzyć się w głowę. Czasami był taki głupi. Jak mógł nie pamiętać, by nazywać ojca ojcem? Po całym tym czasie.

Ojciec nie wspomniał jednak o jego głupocie, tylko wstał i odłożył lekturę na bok.

- Dobrze. Cieszę się, że wstałeś wcześniej. Zamówię śniadanie i wtedy porozmawiamy.

-Rozmowa? - zapytał Harry.

- Nic, czym musisz się denerwować, Harry - powiedział ojciec. - Chcę tylko z tobą porozmawiać o tym, czego możesz się spodziewać dzisiejszego ranka.

- Tak, ojcze. - Harry poszedł do kuchni i usiadł przy stole, gdzie zwykle jedli śniadanie. - Gdzie jest Nelli?

Ojciec spochmurniał.

- Nie dołączy dzisiaj do nas.

- Ona... nie ma żadnych kłopotów?

- Nie, oczywiście nie. - Ojciec spędził kilka minut, umieszczając śniadanie na stole. Potem siadając, wskazał na leżące przed nimi jajka, bekon, owsiankę, tosty, sok i banany. Była również cukiernica, dzbanek z miodem i maleńki ze śmietanką. - Chcę, żebyś zjadł przynajmniej trochę owsianki i wypił sok, a potem możesz jeść tyle, ile chcesz ze wszystkiego na co masz ochotę.

Whelp II - Gniew Snape'a (Severitus)Where stories live. Discover now