°•°•° piątek °•°•°

167 12 0
                                    

°•°•°•°

Ona ponad wszystko

°•°•°•°


Usiadł na łóżku zmęczony. Przeszedł go dreszcz, przez kontakt jego gołych stop z zimną podłogą. Sięgnął po telefon wyłączając natrętny dźwięk budzika. Uśmiechnął się na wspomnienie nocnej rozmowy z Tomoko. Umówili się, że codziennie będą chodzić razem do szkoły i wracać, a raz w tygodniu ktoś u któregoś zostaje dłużej.

Zapinał ostatnie guziki koszuli po czym zszedł z zapakowanym plecakiem do kuchni. Zjadł szybko przygotowane wcześniej śniadanie i wyszedł równo o siódmej dwadzieścia siedem. O godzinie, o której dziewczyna idealnie podeszła pod jego dom. Uśmiechnęła się szeroko obejmując go wokół jego brzucha. Oboje odwrócili się czując rumieniec na ich twarzach. Przez całą drogę Katsuki narzekał na kolejne spędzenie godzin z głośnymi ludźmi, a Tomoko pocieszała go mówiąc, że zawsze może założyć słuchawki I odciąć się od reszty świata, tak jak robi to ona.

Przez cały dzień nie było mu dane odwrócić się do dziewczyny. Wysyłał jej tylko wiadomości z pytaniem jak się czuje, czy niczego nie potrzebuje i o tym jak bardzo go wszystko wkurza.
Westchnął kolejny raz ubierając swoj strój bohaterski. Wczoraj na rozmowie z szatynką, słuchał o tym, że zmieniła swój strój i zapewne zwróci tym na siebie uwagę i tym jak bardzo jest zestresowana. Jej strój składał się z obścisłego materiału. Rękawy zakrywały nawet dłonie, a golf był lekko rozpięty ukazując jej delikatne obojczyki. Cały strój podkreślał jej figurę, a bardzo krótkie spodenki, których zadaniem było dodanie komfortu i szybkości podczas biegania, podkreślały o wiele za dużo. Buty były zwykłymi tenisówkami. wszystko było czarne oprócz ochroniaczy na kolana, maski na oczy I twarz, które były niebieskie oraz słuchawek, które natomiast były białe jak wiele innych drobnych dodatków jak na przykład zamek. Stała słuchając polecenia All mighta.

- Tomoko jest idealna i ma zgrabny tyłek i ma piękne piersi - usłyszał od zgradajacego się minety z oślinioną brodą. Rozwścieczony złapał chłopaka za małą pelerynę jego stroju i wsadził go do śmietnika obok nich.

- Bakugou! Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknął Kaminari podbiegając do śmietnika.

- Bo sie ślini i skrada do Tomoko! - wykrzyczał- Do każdej dziewczyny tak robi, jest zwykłym zboczeńcem - prychnął.

- dziwisz się, że się do niej ślinię?! Spójrz na nią I powiedz, że w tym stroju ani razu nie spojrzałeś na jej cycuszki albo pośladki! - Mineta próbował bronić swoich racji. Widział jak Kamado cofa się lekko do tyłu patrząc po twarzach innych. Zaczęła się zakrywać w wszelki sposób rękami nie chcąc więcej zwracać na siebie uwagi.

- Nie, bo wiesz dlaczego?! Bo nie seksualizuje kobiet i ich piersi, które nie są do zadowalania mózgu twojego mikro fiuta! - popchnął go agresywnie.

- Mineta! Nie powinieneś tak myśleć o stroju Tomoko i każdej innej dziewczynie, której strój ma pomóc w komforcie podczas ratowania ludzi! - stwierdził Midoriya stając przed dziewczyną, a po sekundzie wokół niej zebrały się wszystkie dziewczyny.

- Nie będziecie mi mówić co mam robić!

Rozeszli się gdy All might wrócił z karteczkami do losowania przeciwników. Podszedł do dziewczyny stając za jej plecami. Odwróciła się do niego, a w jej oczach ujrzał smutek i brak komfortu.

- na pewno wszystko okej? - pokiwała głową po czym poszła wylosować przeciwnika, którym okazał się być Sato. Mineta podszedł w kolejce zaraz za nią wpatrując się w jej pośladki.
Bakugou przegryzł nerwowo policzek od środka. Chłopak, rozłożył zgięta karteczkę. Chwilę później próbował bronić się przed wściekłym Bakugou, który tym razem postanowił nie ograniczać się w sile i wybuchach. Na początku dobrze szło karłowi, udając mu się kilka razy uderzyć blondyna przez jego roztargnienie. Zaraz po tym był wynoszony w ciężkim stanie do recovery girl. Bakugou oglądał tą sytuację dumny, że dostał nauczkę, z nadzieją, że nigdy więcej nie spojrzy na Tomoko i inne dziewczyny. Podchodząc spowrotem do Kirishimy usmiechnąl sie lekko.

- na prawdę ją lubisz Bakubro - zaśmiał się cicho, a zarumieniony Bakugou wytarł krew z nosa.

- Nie waż się nikomu tego powiedzieć.

- Ale to widać na kilometr - zaśmiał się jeszcze głośniej.

Siedział na łóżku zajadając się zupką chińską, a twarz Kamado znikała i pojawiała się co chwile na ekranie jego telefonu. Kolejny raz siedzial w swoich kraciastych spodniach od piżamy, bez koszulki, z mokrymi włosami, oglądając jak dziewczyna robi swoją rutynę. Nie liczył ile razy umyła już twarz i ktory raz nałożyła krem. Nie mógł się na patrzeć na jej maturalne piękno.
Zaśmiał się lekko gdy dziewczyna przypadkiem zrzuciła krem na podłogę.
Po opłakaniu jej ulubionego mleczka do twarzy kolejny raz zaczęli śmiać się z widoku minety w śmietniku. Zauważył, że lekko spochmurniala.

- co się stało Tomo-chan? - Przybliżył do twarzy telefon. - chcesz żebym przyszedł? - zapytał kolejny raz kiedy zauważył, że dziewczyna wyciera łzy z twarzy. - nawet nie odpowiadaj, zaraz będę. Rozłączył się. Zgarnął bluzę i skarpetki po czym zbiegł po schodach ubierając się w międzyczasie. - wychodzę, nie wiem o której wrócę i czy wrócę, będę bezpieczny - powiedział szybko swojemu ojcu przed opuszczeniem salonu. Ubrał szybko swoje czarne, lekko zniszczone trampki i wybiegł z domu kierując się do dziewczyny. Był piątek, godzina dwudziestą druga. Roiło się od grupek nastolatków. Jak zawsze zauważył więcej znajomych twarzy przy takim wyglądzie, niż jak dobrze wygląda. Czekając na zielone światło na pasach napisał szybko do dziewczyny by otworzyła drzwi. Dobiegł do jej domu w łącznie trzy minuty. Wszedł do środka ściągając buty. Przywitał się z jej bratem po czym wbiegł do jej pokoju.
Leżała twarzą w poduszce, a obok niej koty. Podszedł do niej cicho, nie chcąc ich spłoszyć. Nim się obejrzal od razu został zamknięty w szczelnym uścisku, a dziewczyna rozpłakała się jeszcze bardziej.

- co się stało? - powiedział gdy po piętnastu minutach się uspokoiła. Dalej nie wypuścił jej z objęć, a ona siedziała na jego kolanach wtulona w jego klatkę.

- po prostu... Chyba wrócę do wcześniejszego bohaterskiego stroju - pociągnęła ostatni raz nosem.

- chyba cię pojebało dziewczyno - prychnął - przepraszam - pokręcił głową - on ma ci pomagać w walce i ma być ci w nim dobrze, wyglądasz w nim naprawdę dobrze, sam strój jest cudowny, a taki półmózg jak mineta nie powinien naruszać twojej przestrzeni osobistej. Obiecuje, że jak jeszcze raz, coś powie, a co dopiero zrobi, zabije gnoja. - objął ją mocniej.

- dziękuję Kacchan, ale bohaterzy nie mogą zabijać - zaśmiała się cicho. - opowiem Ci o książce, którą ostatnio przeczytałam. Jakoś nie bardzo jestem przekonana do romansów, ale ta mi sie spodobała.

przez następną godzinę słuchał jak dziewczyna opowiada z zafascynowaniem o miłości do głównej bohaterki złoczyńcy i super bohatera. O tym jak bohater wybrał bezpieczeństwo miasta, a nie miłości swojego życia, jak złoczyńca nie był w stanie zrozumieć jego wyboru. Jak złoczyńca sam pokochał główna bohaterkę, uciekając z nią na drugi koniec świata by wieść spokojne życie.
Gdy szatynka zasnęła wtulona w niego zaczął rozmyślać.
Czy jakby on stał przed takim wyborem też wybrałby miasto? Nie mógłby znieść życia bez niej. Bez samego jej widoku. Jej uśmiechu, jej oczu, jej śmiechu. Nie mógłby żyć z świadomością, że to on skazał ją na śmierć. Jednocześnie nie chciałby by mieszkańcom, których musi bronić, nie stała się krzywda. By jego imię bohatera przetrwało jak najdłużej. westchnął wycierając pojedynczą spływającą łzę. Spojrzał spowrotem na śpiącą Tomoko.
Wiedział, że zrobiłby wszystko, by nie musieć wybrać. Wszystko żeby osoba, która postawiła go przed taką decyzją, pożałowała tego. Walczyłby za mieszkańców, a za nią sam oddałby życie.














Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Where stories live. Discover now