°•°•° ostatni oddech °•°•°

92 4 0
                                    

°•°•°•°

Nie żyje

°•°•°•°

- Nie macie czego tu szukać. Nie żyje. - Podniósł zszokowany maskę. Nie może być martwa. Nie. Musi ostatni raz ją zobaczyć i przeprosić. Musi. Zaczęła się walka. W słuchawkach rozbrzmiał głos Aizawy nakazujący im szukać Tomoko. Jego córki, która zawiódł tak samo jak jej matkę. Zawiódł je obie. Zawiódł ludzi których kochał. Obie są martwe.
Wybuchy, nie kontrolował ich. Jeżeli ktokolwiek spróbował im przeszkodzić dostał nim w twarz. Biegli przez wiele korytarzy, wszystkie pokoje były puste. Były urządzone, jakby ktoś miał w nich mieszkać. Kolejne schody w dół. Zbiegli po nich. Armia w kolejnej hali rzuciła się na nich agresywnie. Walczyli zaciekle.

- Overhaul zniknął - usłyszał. Wybuchy było słychać wszędzie. Nie słyszał jej głosu. Nie czuł dreszczy lub zimna. Nie czuł nic. Widział jedynie jak niektórzy padają bez niczego na ziemię. Znała ich. Eliminowała największe zagrożenie. Uśmiechnął się lekko na myśl, że nigdy się nie zmieni, że dziewczyna jest sobą, a on nie przestanie jej kochać. Do pomieszczenia wpadła reszta. Nikt więcej nie stał im na drodze. Kolejne drzwi. Jedyne drzwi. Każdy wpatrywał się w nie gdy Aizawa powoli je otwierał. Jasne światło wpadło do pomieszczenia. Zimno wpadło im na twarz. Ciało dziewczyny leżało rzucone na stary, zgniły materac, który znajdował się na zimnym brudnym betonie. Jej włosy były roztrzepane. Sukienka rozdarta. Wiele siniaków i ran na dłoniach. Takie jakie miała Eli. Była blada. Jej oczy patrzyły ślepo w przestrzeń. Usta były lekko uchylone. Razem z jej ojcem i bratem klęczeli nad jej ciałem. Nie przetwarzał więcej informacji. Nie zauważył kiedy policja i pogotowie zaczęło badać jej ciało.

- Nie miała prawa przeżyć. Wiele krwi zostało jej pobrane, połamane żebra, została wiele razy brutalnie zgwałcona. Zabieramy ją. Jeżeli znajdziecie dom pogrzebowy i go zorganizujecie odezwizjcie się do szpitala. Bardzo mi przykro. Macie ostatnie dziesięć minut- doktor odeszła by zdać relacje ze stanu dziewczyny policji.

- Bakugou, ty idź zamiast mnie. Shouta ma rację, to Tobie ufała bardziej. Kochała cię, mnie kochała jak brata. Poza tym. Nie mogę dłużej patrzeć. - odwrócił się zapłakany odchodząc z pomieszczenia. Klęczał przytulając jej drętwe ciało. Poprawił jej włosy, zakładając je za ucho. Uśmiechnął się ostatni raz ją całując przelotnie w czoło. Shouta odszedł chwilę temu. Załamany. Wiedział, że nie będzie umiała wrócić do ciała, o ile jej się to udało. Trzymał ją za dłoń. Łzy spływały po jego policzkach. Nie chciał jej zostawiać. Nie tak sobie to wyobrażał. Miała mieć szanse na życie. Mieli razem spędzić całe swoje życie. Mieli razem patrolować miasto, chodzić na randki, kłócić się jako stare małżeństwo z wnukami i małym pieskiem. Mieli zostać razem do końca. Jeden nie mógł żyć bez drugiego. Katsuki był pewny, że w tym świecie nie poradzi sobie bez niej, że prędzej czy później zabije się. Nie będzie umiał wytrzymać bez niej. Wiedział, że tam ją spotka. Będzie im obu tam lepiej. Podniósł się lekko chcąc puścić jej dłoń. Dłoń, która w ostatniej chwili złapała za niego mocniej. Jej oczy, które szeroko się otworzyły, a ona usiadła biorąc głębokie wdechy. Głośny jęk bólu wydobył się z jej ust.

- Tomoko, nie oddychaj tak głęboko! - Wykrzyczał próbując złapać kontakt z dziewczyną. Każdy odwrócił się. Lekarka upuściła swoje papiery wpatrując się w ich obu. Ereaser znalazł się obok nich w sekundę. Złapał jej twarz w dłonie nakierowując oddech. Gdy w końcu się uspokoiła, wtuliła się w ich obu. - Tomo-chan! Uważaj masz połamane żebra! - posadził ją spowrotem na materacu.

- jakie połamane żebra? - powiedziała pokazując ręce. Zostały tylko blizny. Blondynka odepchnęła ich obu wymuszając kolejne badania, które wykazały brak obrażeń i złamanych żebr. Oboje siedzieli u niej w domu. Jego rodzice znajdowali się również w salonie. Był szczęśliwy, że będą mogli w końcu spędzić razem więcej czasu, że będą mogli mieć na starość tego cholernego psa.

- Tomoko jak udało Ci się wyjść z ciała? - zapytał Aizawa. Wpatrywał się w nią intensywnie. Po nim również widział, że czuł się lepiej, że nie tylko na niego oddziałuje tak Tomoko Kamado.

- znaczy? Pierwszy raz odkryłam jak to zrobić podczas walki z Bakugou, a raczej Shinso... Eh wtedy co wielki wybuch zrobił ze mną no... - dalej była niedobudzona - musze odczuwać przeraźliwy strach. Odlatuje razem z ciałem, jednak nie tak szybko jak one. Nie przestaje się komunikować z innymi duchami. Wtedy, odleciałam w momencie jak zobaczyłam jakiegoś wielkiego typa i leżącego Katsukiego. - wzruszyła ramionami - Sądzę, że moje zdrowie zawsze wraca do momentu gdy opuściłam ciało, wtedy kiedy nic mi nie było. Jednak o wiele trudniej jest wracać. Muszę położyć się idealnie i zrelaksować jak do spania. Co nie było łatwe. - Spojrzała na blondyna ukośnym wzrokiem. - jak wyszłam i się dowiedziałam gdzie teoretycznie się znajduje, próbowałam nawiązać z kimś kontakt. Najpierw był to Max, jednak był za bardzo roztrzęsiony by zwrócić uwagę na tak drobne szczegóły. Ty tak samo. Izuku nie chciałam straszyć, więc ciągle chodziłam za Bakugou. Zadziałało. - uśmiechnęła się dumnie - chociaż miałeś większy konflikt w głowie niż Max, a to cud. No i Najpierw myślałeś, że zwariowałeś. - przewróciła oczami. Teraz już siedzieli u niej w pokoju zajadając się pierogami. - Próbowałam nawiązać kontakt nawet w śnie, jednak to było zbyt ciezkie, w ogóle nie spałeś. Nie chcesz odpocząć?

- nie... Tomoko ja-

- wiem słyszałam - uśmiechnęła się lekko - wybaczam, ale nigdy już tego nie rób.

- nigdy, obiecuje - odwzajemnił jej uśmiech.

- najgorsze było to, że odczuwałam ból mojego ciała. - przełknęła ślinę - I fajnie, że odczuwałeś mój dotyk. łatwiej było cię nakierować.

- cały czas przy mnie byłaś?

- Jak cię ten typ ogłuszył, strasznie się przestraszyłam. Sądzę, że nawet mogłam być odurzona jakimś gównem. Siedziałam wtedy próbując cię przywrócić do żywych. Nie oddychałeś. Kiedy mi się udało. Próbowałam zaprowadzić tam Kirishimę. Ale w końcu znaleźli cię. Strasznie męczy leczenie i kontaktowanie się z ludźmi. - westchnęła.

Leżeli tak jak zawsze. Wtuleni w siebie, oboje w różowej piżamie hello Kitty. Słyszał grający telewizor. Już opowiadali o odnalezieniu jej, o winowajcy, o tym, że żyje i trzyma się dobrze. Postanowiono utajemnic możliwości szatynki. Ściągnęłoby to większe kłopoty. Nigdy nie sądził, że dar widzenia zmarłych jest taki cudowny. Nigdy nie myślał, że straciłby dla niej głowę.

- nie mogłam z tego jak duch jakiejś babci w lesie, zaczął na ciebie krzyczeć po rosyjsku - zaśmiała się cicho.

- serio?

- No, śmieszne to było. A jak zaprowadziłam cię tam, wpatrywałeś się we mnie. Widziałeś mnie? - podniosła głowę kolejny raz gubiąc się w jego oczach. Sięgnęła ręką do jego włosów.

- nie, ale wiedziałem, że tam jesteś. Za często tak staliśmy. Wtedy sobie zdałem sprawę, że próbujesz ze mną nawiązać kontakt - pokręcił głową.

- ugh, jutro robimy maseczki. Masz twarde włosy. I oklapły. - dalej ciągnęła go lekko za końcówki włosów.

- sugerujesz, że mi nie pasują?

- Nie, ale wolę gdy masz swoje. Sterczące w każdą możliwą stronę. - Usiadła. - Izuku zmienił się w stalkera...

- Boże znowu on - przewrócił oczami. Lekkie uderzenie w policzek i gniewnym wzrok dziewczyny sprowadził jego myśli na ziemię. - ale bić mnie nie musiałaś - kolejny raz przewrócił oczami. Wtedy poczuł jej usta na swoich. Ciepłe, jego wymarzony smak rozpłynął się w jego. Również się podniósł trzymając jedna rękę na jej poliku, a drugą podtrzymując jej plecy.
Kolejny raz poczuł swoje ulubione motylki w brzuchu.













Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ