°•° pójdziesz ze mną na bal? °•°

111 3 0
                                    


°•°•°•°

pierwszy pocałunek

°•°•°•°



Godzina druga w nocy. Właśnie wrócił z patrolu w sąsiedniej dzielnicy, która zazwyczaj była spokojna. Siedząc zmarnowany w korytarzu podniósł głowę oglądając zdjęcia zawieszone na ścianie. Białowłosa kobieta przytulająca swojego syna. Charakterystyczne białe oczy z niebieską obwódką, które hipnotyzowały go za każdym razem gdy je widział. Obok niej dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna z ostrymi rysami twarzy i pomarańczowych włosach. Na ramieniu siedziała mu trzyletnia Tomoko. Szeroko uśmiechnięta, ubrana w różową sukienkę i białe sandałki. Charakterystyczne oczy odziedziczone po matce. Czarne jak smoła włosy, blada, matowa cera. Szczupła postura. Tak bardzo była do niego podobna. Dalej pamiętał wyraz wściekłości na twarzy rudowłosego, który osądził swoją żonę o zdradę właśnie z nim. Aizawą Shoutą. Było to oczywiście prawdą. Obojga coś ciągnęło do siebie od samych początków ich relacji w pracy. Jednak kobieta zmiotła temat pod dywan argumentując wygląd dziewczynki podobieństwem do swojego ojca. Temat wtedy się uspokoił. Dalej potajemnie spotykali się. Cieszyli się, że z ich miłości był potomek, który tylko utwierdzał ich uczucia. W końcu gdy Tomoko miała dziesięć lat. Rozpętała się druga kłótnia. Szatynka była bardziej przywiązana do swojego wujka niż ojca. Wtedy urwał mu się kontakt z rudowłosym. Kiedy misja ich duetu, została wysłana do Korei. Kobieta wyjawiła prawdę o zdradzie. Oddała prawa wychowawcze nad dziećmi Shoucie. Właśnie jemu, oddała pod opiekę dwójkę swoich dzieci. Wiedziała, że nie wrócą żywi. Obiecał, że będzie ich oparciem, wsparciem i prawdziwym ojcem. I obietnicy dotrzymywał.

Kolejny raz przypatrywał się jej podczas trwania zajęć. Tak samo znużone oczy, ciemne włosy opadające na twarz, blada porcelanowa cera, szczupła umięśniona sylwetka. Jedynie oczy i szeroki szczery uśmiech ich od siebie różnił. Była tak bardzo podobna do niego. Jednak nie każdy byłby w stanie to zauważyć gdyby nie fakt, że wiedziałby o ich relacjach, ojciec - córka.

Śmiała się z Bakugou pokazując mu niedawno zrobione zdjęcie gdy zajadał się Brownie zrobionymi przez czarnowłosego. Łatwo było zauważyć miłość chłopaka. Biło to od niego powodując ciarki na ciałach innych wokół. Sposób w jaki patrzył na nią. Nie był to wściekły wzrok przepełniony pogardą i nienawiścią. Był czuły i delikatny. Mówił do niej cichym, miłym dla ucha, spokojnym głosem. Uśmiechał się. Był wobec niej delikatny, bał się zrobić jej krzywdę. Zauważył, że od samego początku szkoły, odkąd muszą walczyć przeciw sobie, dziewczyna nie hamuje się i atakuje z pełną siłą, kiedy on przemyśla każdy ruch tak, by stała jej się najmniejsza krzywda. Nie był nachalny, od dłuższego czasu spotykają się razem, a on czekał na nią. Czekał aż będzie gotowa. Dbał o to by czuła się komfortowo. Dbał o jej bezpieczeństwo. Dbał o to by nie stała jej się krzywda. Zaśmiał się w myślach kiedy obojętnie przeszedł obok bijących się Shinso I Katsukiego. Młody Bakugou zdawał się być dla niej idealny. Gdyby nie peszenie się i rumieńce na twarzy dziewczyny, można byłoby stwierdzić, że ona nie czuję tego samego. Nieśmiała, cicha, lekko wredna nie przejmująca się niczym dziewczyna. Oglądając ich dwójkę przypominał sobie o jego związku z jej matką.

- Idziemy dzisiaj do kociej kawiarni? Ja stawiam - oznajmiła gdy kilka sekund ciszy nastąpiło miedzy nimi dwoma. Spojrzał na nią zaskoczony.

- Nie pójdę, jeżeli ja nie będę mógł zapłacić - pokręcił głową.

- Ale ty cały czas za mnie płacisz! Dosłownie wszędzie! - oburzyła się zaczynając wymieniać kolejne argumenty. Uśmiechnął się lekko.

- To ja nigdzie nie ide - wzruszył ramionami.

Kolejny raz siedzieli zajadając się tiramisu. Przewrócił oczami widząc kolejny raz wycelowany w niego aparat telefonu. Przy każdym spotkaniu robiła miliony zdjęć ich dwójki i jego samego. Zgadzał się na to widząc słodki uśmiech Kamado. Wziął czarnego kota w ręce, przytulając do swojej twarzy jego mordkę. Kot pozostał na jego kolanach przez resztę godziny spędzonej w kawiarni. Jak zawsze rozmawiali o najmniejszych bzdetach. Wyszli oboje ciepło ubrani. Na dworze panował mrok, a chłód przesiąkał przez kości zaczynając szczypać poliki. Lekki śnieg pruszył powodując lekkie błoto na ziemi. Szli trzymając się za recę schowane w jego kurtce. Dalej pamiętał jak szedł z nią na rękach. Uśmiechnął się lekko na to wspomnienie.
Odwrócił się w jej stronę. Patrzyła się na niego. Obserwowała go tym wzrokiem. Jej poliki i szczupły nos były zaczerwienione od zimna. Odgłos uderzających o ziemię ich ciężkich glanów ucichł. Stali w parkowej ciszy. W wiosnę i wakacje, o tej godzinie są tu tłumy ludzi. Teraz jednak każdy wolał się zaszyć pod kocem, z herbatą i dobrą książką. Nawet gdyby były tu dziesiątki ludzi, ich gwar byłby dla nich zagłuszony. Stali blisko siebie. Liczyli się tylko oni. Ręce położył na jej polikach, zbliżał się powoli wyszukując w jej oczach chociaż odrobiny sprzeciwu. Musknął lekko jej usta. Zaraz jednak zostali od siebie odsunięci. Młody owczarek niemiecki wpadł na nich podczas swojego szybkiego biegu. Cieszył się widząc swój pierwszy śnieg, zaraz spędzi swoje pierwsze święta z rodziną, która będzie oczekiwać od niego ludzkiego głosu. Spojrzał na niego zirytowany. Chwilę później przybiegła po niego, na oko dwudziestolatka, przepraszając za energiczność psa. Tłumaczyła się, że zazwyczaj jest spokojny. Szczeknął na pewnego chłopaka, po czym zaczął biec idealnie w ich kierunku. Odeszła dalej przepraszając.

- Dlaczego on musi zawsze być tam gdzie my? - zapytała rozglądając się w poszukiwaniu fioletowowłosego, którego obecnością blondyn się nie przejął. Przyciągnął ją bliżej siebie, kolejny raz spoglądając jej głęboko w oczy.

- pójdziesz ze mną na bal? - zapytał. Zwlekał z tym tak długo. Do wydarzenia dzieliły ich tylko dwa tygodnie. Zawsze usprawiedliwiał się Kirishimie nieodpowiednią sytuacją, nastrojem, tematem rozmów. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.

- Tak, pójdę z tobą na bal Katsuki - Uśmiechnął się szeroko. Trzymając ją za poliki wbił się delikatnie w jej usta. Czuł lekkie zimno. W końcu poczuł smak jej waniliowego błyszczyka. W końcu mógł przekazać w pocałunku wszystkie swoje uczucia. Chciał przez niego wykrzyczeć kocham cie. Chciał przez niego pokazać, że dla niego była zawsze kimś więcej niż zwykłą Kamado, zwykłą dziwaczką, zwykłą przyjaciółką. Zimno jej dłoni, na jego karku, spowodowało ciarki wzdłuż jego ciała. Oboje krzyczeli kocham cie, oboje wiedzieli, że to coś więcej, że nie są tylko przyjaciółmi. Odsunęli się od siebie znowu słysząc miejski gwar. Przejeżdżające nieopodal samochody, ludzie przechadzający się główną ulicą, okrzyki pijanych grupek przyjaciół.

- zapytałeś ją w końcu? - czerwonowłosy zapytał kolejny raz. Irytował się widząc niespotykaną nieśmiałość i stres Bakugou. Bakugou, który nie bał się niczego, który stawiał czoła wszystkiemu idąc po trupach do celu. Oparł swój telefon o lampkę przy biurku. W odpowiedzi zauważył rumieńce na twarzy blondyna i lekkie kiwnięcie głową - zgodziła się. Mówiłem Bakubro! - zaśmiał się triumfalnie. - Nie wiem kim miałaby być żeby się nie zgodzic. Sam Katsuki Bakugou zaprosił ją na bal. Boże, a tobie co? - zmarszczył brwi widząc twarz chłopaka schowana w poduszkę. Jego męskie myśli od razu zauważyły wyrobione mięśnie jego pleców i ramion, które robiły nie małe wrażenie. - na widok tych mięśni pewnie by zemdlała. - kolejny raz się odezwał czekając na odpowiedź przyjaciela.

- Boże, całowaliśmy się - oboje siedzieli cicho. Enjirou otworzył szeroko usta przyciągając telefon do twarzy. Wydał z siebie cichy pisk. - bez koszulki też mnie widziała.  - kolejny raz schował zaczerwienioną twarz w białą poduszkę.

- Boże człowieku, opowiadaj jak było

- na początku, za pierwszym razem... Nie wyszło. Ten sukinsyn przejął umysł jakiegoś psa, który na nią skoczył. Za drugim razem... - cisza niosła w sobie wiele emocji - było, cudownie. Boże, kocham ją tak strasznie Shitty hair.

- wiem bakubro, wiem... Musisz jej w końcu powiedzieć

















1193

Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Where stories live. Discover now