22

58 2 4
                                    

Niedziela była bardzo leniwym dniem dla wszystkich. Przez większość dnia odpoczywaliśmy. Dopiero po południu poszliśmy na trening. Trwał on trochę ponad dwie godziny. Podczas gdy my rozciągaliśmy się po trener mówił nam jakie błędy mamy jeszcze do poprawienia.

-Tak swoją drogą to ostatni wyścig mamy w środę. W piątek jest ostateczne rozdanie nagród. A w sobotę rano musimy oddać pokoje.

Zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do pokoi się przebrać a następnie na kolację. Usiedliśmy przy stoliku sześcioosobowym w rogu stołówki jak zwykle. Przynieśliśmy sobie nasze posiłki i zajadaliśmy się rozmawiając.

-Idziemy dziś wieczorem na ognisko?- zapytał któryś z chłopaków.

-Możemy iść- odpowiedziałam.

-No to skoro Holly idzie to Victor też- zaśmiał się Travis. Reszta spojrzała się na niego dziwnie.

-Co masz na myśli?- zapytał Steve.

-No nasze gołąbeczki może im powiecie co?- powiedział Travis. Taka prawda. Wiedzieli do tej pory tylko Travis i Alan.

-No to tak...- zaczęłam ale nie było mi dane dokończyć.

-Jesteśmy razem z Holly w związku- dokończył za mnie Victor.

-Jesteśmy razem- dodałam już dużo ciszej. Rozejrzałam się po twarzach moich przyjaciół i nie zauważyłam zaskoczenia i żadnego innego negatywnego uczucia.

Byli zdziwieni. Z resztą kto by nie był. Jednak szybko się ocknęli z tego stanu. Gratulowali nam i mówili, że obowiązkowo będą musieli być zaproszeni na ślub.

Osobiście wiem, że do ślubu nie dojdzie. Ten związek jest udawany. Gdyby Victor zaproponował normalny związek myślę, że bym się zgodziła. Podobał mi się, ale nie wiedziałam czy to jest prawdziwa miłość czy zwykłe zauroczenie. Nie wiedziałam też co on czuje. Myślę, że on mnie traktuje jak zwykłą przyjaciółkę. Nic nadzwyczajnego. Jednak myśl o tym, że on może czuć coś więcej mnie nie opuszczała. Miałam ją w sobie cały czas.

Zjedliśmy kolację i poszliśmy się przyszykować na ognisko. Zdecydowałam się, że ubiorę zwykłe przetarte jeansy i czarną koszulkę z napisem "jeśli mnie tkniesz poznasz gniew mojego brata", którą dostałam właśnie od mojego starszego brata na 15 urodziny. Dobrałam do tego moje zwykłe czarne tenisówki i czapkę z daszkiem.

Zanim wyszliśmy z pokoju rozległ się mój dzwonek telefonu. Odebrałam go patrząc na nazwę kontaktu.

-Hej Holly!- prawie krzyknął Matt.

-Cześć kochanie- odpowiedziałam mu- Jak ci minął dzień?

-Bardzo dobrze. Byłem dziś z Liamem na placu zabaw- powiedział w pełni ucieszony.

-To super a co teraz robisz?

-Właśnie idę spać, ale chciałem do ciebie zadzwonić. A ty co robisz?

-Zaraz będę szła na ognisko ze znajomymi- powiedziałam- Idź spać dobranoc. Przyjadę w sobotę do was.

-Pa Holly kocham cię.

-Też cię kocham maluchu- odpowiedziałam i rozłączyłam w tym samym momencie do pokoju wszedł Victor z Erickiem. Podczas gdy ja rozmawiałam z Mattem wyszli na korytarz a ja tego nie zauważyłam.

-Już mnie zdradzasz?- zapytał Victor chyba trochę zirytowany.

-Może tak, może nie- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy- A tak na serio to nasz mały braciszek dzwonił.

-A to mały zdrajca!- zawołał Erick- Do mnie jeszcze ani razu nie zadzwonił!

-No cóż. Widać kogo woli- minęłam ich i stanęłam przy drzwiach- To jak idziemy?

-Tak- odpowiedzieli i wyszliśmy z pokoju, oczywiście zamykając go na klucz. Victor jak zwykle lubił mieć pewność, że klucz się nie zgubi, więc to właśnie on go pilnował.

Zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed budynek. Czułam się jak jakaś znana osobistość, bo szłam pomiędzy Erickiem a Victorem, który całą drogę trzymał mnie za rękę. W tym właśnie konkretnym momencie miałam wrażenie, że posiadam własnych ochroniarzy. Nie zdążyliśmy nawet dojść do ogniska a już podszedł do nas kolega Ericka z naszej starej szkoły.

-Siema bokserze!- krzyknął Alex i przybił braterską piątkę z moim bratem- Cześć młoda! Urosło ci się trochę- Zmierzył mnie wzrokiem i zatrzymał się na mojej splecionej dłoni z dłonią Victora- A my się chyba nie znamy. Jestem Alex były chłopak tej tutaj śliczności.

-ALEX! My nigdy nie byliśmy przecież razem idioto!- krzyknęłam. Victor lekko się rozluźnił. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mi głos Victora.

-Jestem Victor. Obecny chłopak tej pięknej osobistości tutaj- Alex spojrzał na Ericka.

-I ty się na to zgodziłeś?- mój brat pomachał głową na tak- Nie wierzę. Weszłaś na wyższy poziom. Masz moje uznanie młoda!

Nic więcej już nie powiedział tylko porwał mojego brata do swoich znajomych. Natomiast ja z moim towarzyszem postanowiliśmy poszukać chłopaków. Chwilę później znaleźliśmy ich zajadającymi się kiełbaskami przy ognisku.

-Są i nasze gołąbeczki!- wzrok wszystkich przeniósł się na nas. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam Kamilę z Dannym siedzących ławkę od naszej.

-Idę do Kamili- szepnęłam Victorowi a następnie puściłam jego dłoń i skierowałam się do przyjaciół.

-Hej Holly- powiedział jakby obrażonym głosem Danny, gdy usiadłam koło niego i na przeciwko Kamili- Nie zapomniałaś mnie o czymś poinformować?

-Hej Danny. Nie wiem o co ci chodzi, ale ciebie też miło widzieć.

-Jak dawno zmienił się twój status i dlaczego ja nic o tym nie wiem?!- odpowiedział udając wielce obrażonego.

-Mój status zmienił się nie dawno a nie wiesz nic o tym bo nie zdążyłam ci jeszcze powiedzieć.

-Jesteśmy obrażeni, że Kami dowiedziała się wcześniej od nas- powiedział zadzierając głowę ku górze.

-Jacy my?- zapytała Kamila po chwili przerwy.

-Ja i moje ego- odpowiedział dumny siebie chłopak na co obie z moją przyjaciółką się zaśmiałyśmy. On zawsze wiedział jak nas rozśmieszyć. Nawet jak robił to nie świadomie.

Po kilkunastu minutach rozmowy i wydurniania się. Postanowiłam wrócić do mojego towarzysza z którym tu przyszłam.

Podeszłam do stolika, gdzie siedzieli chłopacy i zajęłam miejsce pomiędzy Victorem i Travisem. Rozmowa toczyła się w najlepsze, więc jedynie się przysłuchiwałam.

-Jak możesz uważać, że Charlie i Ben do siebie pasowali?- krzyknął Alan- Przecież Nick i Charlie to jest idealny ship!

-Ale Nick mnie denerwował!- uniósł się Tom- Nie potrafił się zdecydować!

Tak dokładnie tak jak myślicie. Dwóch wielkich chłopaków myślących o karierze sportowej, kłócą się o jakiś gejowy serial. Wyglądało to tak komicznie, że nawet osoby siedzące lub poprostu będące w okolicy 10 metrów nie mogły pochamować śmiechu. 

 Gdy Tom i Alan kłócili się w najlepsze ja postanowiłam upiec sobię kiełbaskę. Podeszłam do stolika i nadziałam ją na kijek leżący obok. Włożyłam ją do ognia i wpatrywałam się. Lubiłam to robić. Ten widok mnie uspokajał. Czułam wtedy względny odpoczynek i nawet nie poczułam kiedy obok mnie dosiedli się chłopacy ze swoimi kiełbaskami. Na szczęście przestali już się kłócić i całą naszą "rodziną" zjedliśmy drugą kolację. 

Do pokoi wróciliśmy dość późno, bo około 2 w nocy. Opiekunowie zmyli się dwie godziny wcześniej mówiąc, żebyśmy nie siedzieli za długo. Jednak wiadomo było, że nikt ich słowami zbytnio się nie przejął. 

Too Hard For MeOnde histórias criam vida. Descubra agora