7

96 6 2
                                    


Po lekcjach udałam się do szatni, aby zabrać moją torbę z rzeczami do pływania. Zabrałam ją ze sobą i poszłam przez szkolne patio. Wcześniej nie przyglądałam się jemu jakoś bardzo, ale zauważyłam, że jest naprawdę ładne.

Szłam ścieżką wzdłuż której rosły niskie krzaczki. Na trawniku, na którym siedziałam na przerwach rosły stokrotki i jeszcze kilka innych rodzajów kwiatów, które można spotkać na łące.

Weszłam do hali z basenem i skierowałam się w stronę wejścia do szatni damskiej.

Szatnia nie jest duża, są tu tylko kilka szafek, i jeden prysznic. Mój komfort był taki, że miałam ją na wyłączność tylko dla siebie.

Położyłam torbę na ławkę i wyjęłam z niej strój. Był jednoczęściowy, miał odkryte plecy i fioletowy kolor. Z torby wyjęłam też okulary do pływania i moje klapki. Przebrałam się, zamknęłam szafkę i wyszłam z pomieszczenia.

Hala z basenem nie jest mała, ale też nie jest duża. Wydaje mi się że jest wystarczająca jak na potrzeby naszej szkoły. Są tu trybuny z których widać wszystko się się dzieje na torach, jacuzzi, basen podzielony na pięć torów i oczywiście półka z wszystkimi sprzętami wodnymi takimi jak: deski, makarony, pampersy do pływania.

Weszłam i usiadłam na ławce koło mojej szatni. Chłopaków jeszcze nigdzie nie było. Siedziałam tak chwilę, w pewnym momencie usłyszałam głosy chłopaków.

Nie długo później na basenie zjawił się trener. Poprosił Victora, żeby poprowadził rozgrzewkę. Oczywiście nie była to zwykła rozgrzewka tylko w parach. Ja, jak można się domyślić, byłam z nim.

Po skończonej rozgrzewki weszliśmy w końcu do wody. W sumie to ciężko to nazwać wejściem, cała drużyna jakby na znak wskoczyła w jednym momencie do wody. Dziękowałam sobie w środku, że stałam trochę dalej.

-Dobra. Lecimy, pozwolimy się dziś wykazać Holly- powiedział trener gdy wchodziłam a nie skakałam jak te głąby do basenu- Zaczynamy od oddechu. Travis pokaż co i jak.

Chłopak wziął oddech i położył się na wodzie twarzą w dół. Leżał tak przez ponad pół minuty, nie jest to jakoś specjalnie dużo jak na sportowca, ale nie jest źle.

-Każdy robi z kimś, żeby mierzyć sobie wzajemnie czas, dobierzcie się jakoś- machnął ręką- ja idę na chwilę do kantorka- odszedł od nas.

-Moge z tobą?- usłyszałam Alana za swoimi plecami.

-Jasne, czemu nie.

Zaczęliśmy ćwiczenie. Cały czas jednak czułam na sobie wzrok trenera, który co jakiś czas wyłaniał się z kantorka, aby sprawdzić jak mi idzie.

Mój najdłuższy czas to 26.5 sekundy, więc nie jest źle jak na taką długą przerwę.

-No no myślałem, że jesteś dużo gorsza- odezwał się mój partner.

-No widzisz jednak nie- zadziornie się uśmiechnęłam- Kiedyś już trenowałam, ale musiałam przerwać, przez wypadek.

-A mogę cię zaprosić po treningu na kawę?- zrobił maślane oczy. Ciężko było im odmówić.

-Dziś nie mogę- zasmucił się- ale następnym razem bardzo chętnie- uśmiechnęłam się szczerze.

Po treningu, który zleciał mi bardzo szybko, poszłam do szatni się przebrać. Jak się okazało, szatnia chłopaków była zaraz na przeciwko mojej. Wzięłam szybki prysznic, żeby nie śmierdzieć chlorem i wyszłam z pomieszczenia. Hala też była pusta, bo jak to mężczyźni, zawsze są gotowi od kobiet wcześniej.

Na parkingu czekał już na mnie Eric. Koło jego nogi, zauważyłam chłopca. Na początku go nie poznałam, ale jak się przyjżałam z daleko, to poznałam, że to Matt.

-Powiedział, że jak go tu nie przywiozę, to się na mnie obrazi. Nie miałem innego wyjścia- stwierdził zabawnym tonem Eric. Matt od razu rzucił się do przytulenia mnie.

-Zostaw, udusisz ją- powiedział Victor. Przyglądał się mojemu spotkaniu z rodzeństwem od chwili. Stał przy wejściu na basen- Ja nie zasłużyłem na pożegnanie?- skierował to pytanie do mnie.

-Nie wiem, może tak, może nie- z sarkazmem w głosie odpowiedziałam mu. Chyba się zdziwił z mojej pewności siebie, ale nie skomentował mojej odżywki.

-Chodź młody. Niech się pożegnają- wsadził Matta do samochodu i sam usiadł w środku, ale zostawił uchylone okno.

-Całkiem dobrze ci szło, jak na pierwszy raz- pochwalił mnie i podszedł bliżej.

-Dziekuje bardzo. Muszę już jechać.

Nie wiedziałam jak mam się pożegnać, dlatego czekałam na jego ruch. Początkowo chyba miał taki zamiar jak ja, ale szybko się zorientował. Przytulił mnie i pocałował w policzek.

-Do zobaczenia jutro- odszedł a ja wsiadałam do samochodu.

***
Dojechaliśmy do domu. Po raz pierwszy od bardzo dawna zjedliśmy obiad wszyscy razem w czwórkę. Może mama chciała się w ten sposób z nami pożegnać na następny tydzień.

W sobotę rano jedziemy do taty. Matt nie może się doczekać, bo to tam ma wszystkie swoje gry, najlepsze zabawki i co najważniejsze, obok mieszka jego najlepszy przyjaciel.

Eric nie ma złych stosunków z tatą. Powiedziałabym wręcz, że są bardzo dobre. Gdy mój brat był młodszy, często chodzili grać w piłkę do ogrodu lub szli na plac zabaw. Zazdrościłam i czasem tej więzi ojciec-syn.

Ja z tatą też mieliśmy super kontakt. Pamiętam jak zawsze zabierał nas na różne parady i do parków rozrywki. Traktował mnie jak swój skarb. Wiadomo dostałam kilka razy uprzedzenie, że żadnych chłopaków do osiemnastki, ale i tak cieszyłam się że mam ojca, który mnie kocha.

W domu taty Eric i ja mamy wspólny pokój a Matt jako najmłodszy posiada własny. Nie przeszkadza mi to w żaden sposób.

Przed rozwodem rodziców z Erickiem nie dogadywaliśmy się za bardzo, ale gdy przez tydzień musieliśmy mieszkać w jednym pokoju nasze stosunki się bardzo poprawiły. Można powiedzieć, że wszystko ma jakieś dobre strony.

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz