Rano obudziły mnie promienie słoneczne docierające do mnie z okna, które zapomniałam zasłonić wieczorem. Zwlekłam się z łóżka i zrobiłam moją poranną rutynę.
Zeszłam na dól i spojrzałam na zegarek. Mojej mamy już nie było w domu, więc stwierdziłam, że zrobię śniadanie dla moich ulubionych braci.
Gotowe porcje położyłam na blacie, a obok talerzy karteczki z ich imionami.
Oboje kochali jeść, więc gdy tylko wyszłam na chwilę z kuchni po torbę do pokoju, oni już siedzieli i zajadali śniadanie.-Jak się czuję mój ulubiony braciszek?- podeszłam i pocałowałam w czółko Matta.
-Dobzie, trochę boli mnie nóżka- wskazał palcem na gips
-Mama nie dała ci tabletek?- Sięgnęłam do półki na której leżały leki i podałam jedną małemu. Połknął ją od razu- Eric daj mu jeszcze jedną za 3 godziny.
Nie usłyszałam już odpowiedzi, bo chwyciłam torbę i poszłam na pieszo do szkoły.
Weszłam do klasy i usiadłam z Jackiem i Kate. Chłopak przywitał się ze mną buziakiem w policzek a dziewczyna przytulasem.
-Myslałam, żeby zapisać się na jakieś zajęcia sportowe. Nie wiem tylko na jakie- już w starej szkole chciałam się gdzieś zapisać, ale nigdy nie miałam pomysłu gdzie.
-No w tym roku wszystkie osoby z trzecich klas muszą się gdzieś zapisać- oświadczył mi Jack.
-Ahh faktycznie- jeknęła dziewczyna- może siatkówka?
-Lubie grać w siatkówkę, ale tak szczerze bardziej do mnie przemawia pływanie, chyba zapisze się na basen- powiedziałam zdecydowanym głosem
-Jak chcesz. A wiesz kto jest szkolnym kapitanem drużyny pływackiej?- zapytała mnie Kate. Pokiwałam głową- jak możesz nie wiedzieć?! Przecież to Victor Hugo!!
-Nie ciesz się tak. Słyszałam, że nie ma damskiej sekcji. Nie wiesz czy trener cię przyjmie do męskiej. Albo będziesz miała prywatne treningi- Jack poruszał zabawnie brwiami.
-Dobra przyjmie mnie. Kiedyś już chodziłam na takie treningi i dobrze mi szło. Po lekcjach pójdę z nim pogadać.
***
Na długiej przerwie udałam się do stołówki i usiadłam przy stoliku czekając na przyjaciół. Zauważyłam, że znajomi Erica się na mnie patrzą.
Najbardziej Luck i Jacob. Gdy ten ostatni wstał i podszedł do mnie zapytał się.-Co zrobiłaś Ericowi, że go nie ma?- zapytał z uśmiechem.
-Nic mu nie jest. Zajmuje się naszym młodszym bratem.
-A co on do przedszkola nie może chodzić? Niepełnosprawny jakiś?- zdenerwowałam się. Tak jak wcześniej byłam miła, teraz nie zamierzałam grzecznie odpowiedzieć.
-Po pierwsze słuchaj idioto, mój młodszy brat miał wypadek i nie może pójść do przedszkola. Ma złamaną nogę i w przeciwieństwie do ciebie Eric przejmuje się swoim rodzeństwem- powiedziałam na jednym wdechu- Więc odpierdol się od niego i spierdalaj stąd.
-Spokojnie królewno nie wiedziałem- powiedział i odszedł od mojego stolika. Momentalnie usiedli koło mnie Jack i Kate.
-Czy ty właśnie spławiłaś jednego z najładniejszych chłopaków w szkole?- z pretensjami w głosie prawie krzyknął Jack.
-A ty co zazdrosny, że zagadał do niej a nie do ciebie?- zapytała się Kate Jacka.
-Nie no co ty...- przeciągnął głos chłopak. Nie od dziś wszyscy w szkole widzieli, że nasz przyjaciel jest gejem.
Podobno ujawnił się już rok temu.-Przecież wiem, że podoba ci się. Widać jak na niego patrzysz- poruszyłam brwiami.
-No dobra, ale nie mówicie mu nic.
-Oczywiście- powiedziałyśmy w tym samym momencie.
***
Po zajęciach w szkole. Pożegnałam się z Jackiem i Kate. I ruszyłam w stronę szkolnego basenu. Weszłam do środka, gdzie akurat trwał szkolny trening drużyny pływackiej.
-A ty jak zawsze spóźniony- krzyknął trener do właśnie wychodzącego z szatni Victora. Jest on brunetem z niebieskimi oczami. Ma bardzo dobrze zbudowaną figurę. W brwi ma zrobionego kolczyka. Posiada też mały tatuaż motyla na żebrach.
-To nie moja wina. Były korki w szatni- usmiechnął się do trenera. Gdyby chciał go wyrzucić z drużyny lub usunąć mu funkcje kapitana, cała drużyna by odeszła.
Są oni bardzo solidarni. Ostatnio, gdy trener zawiesił jednego z nich za spowodowanie bójki, cała drużyna nie chodziła na treningi przez 3 tygodnie.
Trener zauważył, że weszłam do pomieszczenia, zadał chłopaką kilka ćwiczeń i podszedł do mnie.-Dzień dobry, proszę pana.
-Nie panuj mi tutaj, mów mi Dave- podał mi rękę na przywitanie- Co cię do mnie sprowadza? I jak masz na imię wogóle?
-Nazywam się Holly i chciałabym dołączyć do drużyny pływackiej- powiedziałam pewnym siebie głosem.
-No to super. Brakuje nam jakiejś damskiej dłoni i zdania- usmiechnął się- Przyjdź proszę jutro na trening przygotowana. Poczekaj tu na mnie chwilę, albo nie zapoznam cię najpierw z chłopakami- podszedł do brzegu basenu i krzyknął- DO MNIE JUŻ WSZYSCY!!
Momentalnie ruszyli do drabinki i po kolei wychodzili z basenu.
-To jest Travis, Tom, Alan, Steve i nasz kapitan Victor. Pogadajcie chwilę, ja idę po zgodę na udział w treningach dla ciebie- odszedł zostawiając mnie samą z chłopakami.-Cześć- przywitali się wszyscy.
-Jak masz na imię? Bo Dave chyba zapomniał nam powiedzieć- zapytał Travis. Był chyba najniższy z całej ekipy.
-Holly.
-To ty jesteś siostrą Ericka Evansa?- zaciekawił się Alan.
-A nie wiadać jaka jest do niego podobna? Wygladają jak bliźniaki- odezwał się Victor.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, głównie o Ericku i po kilku minutach przyszedł trener. W ręku niósł niebieską teczkę prawdopodobnie z moją zgodą.
-Przynieś mi ją jutro, potrzebuje tych informacji, żebym wiedział do jakich kategorii na zawodach mogę cię zapisywać- Podał mi teczkę i z uśmiechem dodał- Jutro o 15:40 jest trening i przyjdziesz już przygotowana tutaj. Jak chcesz dziś możesz zostać poobserwować naszych dużych chłopaków.
-Nie, dziękuje. Na dzisiaj mam już plany. Do zobaczenia jutro- pomachał ręką i odeszłam w stronę wejścia.
Wchodząc do domu usłyszałam śmiechy moich braci dochodzące z salonu. Weszłam do środka pomieszczenia i przywitałam się z Mattem i Erickiem długim przytulasem.
-Zrobiliśmy obiad specjalnie dla ciebie- powiedział z wielkim uśmiechem Matt.
-Chodźmy do kuchni, my też jeszcze nie jedliśmy- dodał Eric.
Poszliśmy do kuchni i nie mogłam nawet dotknąć patelni z makaronem. Mój starszy brat nałożył dla wszystkich porcje na telerze, a Matt był kelnerem i przyniósł talerze do stołu.
-Pyszne, nie wiedziałam, że potrafisz gotować- zaśmiałam się
-Bo to nie ja gotowałem- pokazał na Matta- ja tylko pilnowałem, żeby się nie poparzył i nic sobie nie zrobił.
-No to super. Pyszne malutki- powiedziałam szczerze do Matta i dałam mu buziaka w czółko.
Zjedliśmy obiad i poszliśmy do salonu pograć w gry. Wybraliśmy chińczyka.
Po skończonej grze pomogłam przejść Mattowi do jego pokoju i położyłam go na krótką drzemkę i zeszłam na dół porozmawiać z Erickiem.-Zapisałeś się już na jakieś sportowe zajęcia- zapytałam prosto z mostu.
-Tak zapisałem się na siatkówkę. Treningi mam w środy i piątki. A ty na coś się zapisałaś?
-Też się już zapisałam. Będę w drużynie pływackiej- zauważyłam na twarzy mojego brata lekki szok, który starał się ukryć.
-Na pewno chcesz do tego wrócić?
YOU ARE READING
Too Hard For Me
Teen FictionHolly Evans wraz ze swoim bratem Erickiem przenoszą się do nowej szkoły. Dziewczyna dołącza do szkolnej drużyny pływania i zaprzyjaźnia się z jej członkami. Jednak kapitan drużyny jest jej najbliższy. Victor Hugo nie ma dobrego kontaktu z swoim rod...