5

104 8 4
                                    

Rano obudziły mnie promienie słoneczne docierające do mnie z okna, które zapomniałam zasłonić wieczorem. Zwlekłam się z łóżka i zrobiłam moją poranną rutynę.

Zeszłam na dól i spojrzałam na zegarek. Mojej mamy już nie było w domu, więc stwierdziłam, że zrobię śniadanie dla moich ulubionych braci. 
Gotowe porcje położyłam na blacie, a obok talerzy karteczki z ich imionami.
Oboje kochali jeść, więc gdy tylko wyszłam na chwilę z kuchni po torbę do pokoju, oni już siedzieli i zajadali śniadanie.

-Jak się czuję mój ulubiony braciszek?- podeszłam i pocałowałam w czółko Matta.

-Dobzie, trochę boli mnie nóżka- wskazał palcem na gips

-Mama nie dała ci tabletek?- Sięgnęłam do półki na której leżały leki i podałam jedną małemu. Połknął ją od razu- Eric daj mu jeszcze jedną za 3 godziny.

Nie usłyszałam już odpowiedzi, bo chwyciłam torbę i poszłam na pieszo do szkoły.

Weszłam do klasy i usiadłam z Jackiem i Kate. Chłopak przywitał się ze mną buziakiem w policzek a dziewczyna przytulasem.

-Myslałam, żeby zapisać się na jakieś zajęcia sportowe. Nie wiem tylko na jakie- już w starej szkole chciałam się gdzieś zapisać, ale nigdy nie miałam pomysłu gdzie.

-No w tym roku wszystkie osoby z trzecich klas muszą się gdzieś zapisać- oświadczył mi Jack.

-Ahh faktycznie- jeknęła dziewczyna- może siatkówka?

-Lubie grać w siatkówkę, ale tak szczerze bardziej do mnie przemawia pływanie, chyba zapisze się na basen- powiedziałam zdecydowanym głosem

-Jak chcesz. A wiesz kto jest szkolnym kapitanem drużyny pływackiej?- zapytała mnie Kate. Pokiwałam głową- jak możesz nie wiedzieć?! Przecież to Victor Hugo!!

-Nie ciesz się tak. Słyszałam, że nie ma damskiej sekcji. Nie wiesz czy trener cię przyjmie do męskiej. Albo będziesz miała prywatne treningi- Jack poruszał zabawnie brwiami.

-Dobra przyjmie mnie. Kiedyś już chodziłam na takie treningi i dobrze mi szło. Po lekcjach pójdę z nim pogadać.

***

Na długiej przerwie udałam się do stołówki i usiadłam przy stoliku czekając na przyjaciół. Zauważyłam, że znajomi Erica się na mnie patrzą.
Najbardziej Luck i Jacob. Gdy ten ostatni wstał i podszedł do mnie zapytał się.

-Co zrobiłaś Ericowi, że go nie ma?- zapytał z uśmiechem.

-Nic mu nie jest. Zajmuje się naszym młodszym bratem.

-A co on do przedszkola nie może chodzić? Niepełnosprawny jakiś?- zdenerwowałam się. Tak jak wcześniej byłam miła, teraz nie zamierzałam grzecznie odpowiedzieć.

-Po pierwsze słuchaj idioto, mój młodszy brat miał wypadek i nie może pójść do przedszkola. Ma złamaną nogę i w przeciwieństwie do ciebie Eric przejmuje się swoim rodzeństwem- powiedziałam na jednym wdechu- Więc odpierdol się od niego i spierdalaj stąd.

-Spokojnie królewno nie wiedziałem- powiedział i odszedł od mojego stolika. Momentalnie usiedli koło mnie Jack i Kate.

-Czy ty właśnie spławiłaś jednego z najładniejszych chłopaków w szkole?- z pretensjami w głosie prawie krzyknął Jack.

-A ty co zazdrosny, że zagadał do niej a nie do ciebie?- zapytała się Kate Jacka.

-Nie no co ty...- przeciągnął głos chłopak. Nie od dziś wszyscy w szkole widzieli, że nasz przyjaciel jest gejem.
Podobno ujawnił się już rok temu.

-Przecież wiem, że podoba ci się. Widać jak na niego patrzysz- poruszyłam brwiami.

-No dobra, ale nie mówicie mu nic.

-Oczywiście- powiedziałyśmy w tym samym momencie.

***

Po zajęciach w szkole. Pożegnałam się z Jackiem i Kate. I ruszyłam w stronę szkolnego basenu. Weszłam do środka, gdzie akurat trwał szkolny trening drużyny pływackiej.

-A ty jak zawsze spóźniony- krzyknął trener do właśnie wychodzącego z szatni Victora. Jest on brunetem z niebieskimi oczami. Ma bardzo dobrze zbudowaną figurę. W brwi ma zrobionego kolczyka. Posiada też mały tatuaż motyla na żebrach.

-To nie moja wina. Były korki w szatni- usmiechnął się do trenera. Gdyby chciał go wyrzucić z drużyny lub usunąć mu funkcje kapitana, cała drużyna by odeszła.

Są oni bardzo solidarni. Ostatnio, gdy trener zawiesił jednego z nich za spowodowanie bójki, cała drużyna nie chodziła na treningi przez 3 tygodnie.
Trener zauważył, że weszłam do pomieszczenia, zadał chłopaką kilka ćwiczeń i podszedł do mnie.

-Dzień dobry, proszę pana.

-Nie panuj mi tutaj, mów mi Dave- podał mi rękę na przywitanie- Co cię do mnie sprowadza? I jak masz na imię wogóle?

-Nazywam się Holly i chciałabym dołączyć do drużyny pływackiej- powiedziałam pewnym siebie głosem.

-No to super. Brakuje nam jakiejś damskiej dłoni i zdania- usmiechnął się- Przyjdź proszę jutro na trening przygotowana. Poczekaj tu na mnie chwilę, albo nie zapoznam cię najpierw z chłopakami- podszedł do brzegu basenu i krzyknął- DO MNIE JUŻ WSZYSCY!!

Momentalnie ruszyli do drabinki i po kolei wychodzili z basenu.
-To jest Travis, Tom, Alan, Steve i nasz kapitan Victor. Pogadajcie chwilę, ja idę po zgodę na udział w treningach dla ciebie- odszedł zostawiając mnie samą z chłopakami.

-Cześć- przywitali się wszyscy.

-Jak masz na imię? Bo Dave chyba zapomniał nam powiedzieć- zapytał Travis. Był chyba najniższy z całej ekipy.

-Holly.

-To ty jesteś siostrą Ericka Evansa?- zaciekawił się Alan.

-A nie wiadać jaka jest do niego podobna? Wygladają jak bliźniaki- odezwał się Victor.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, głównie o Ericku i po kilku minutach przyszedł trener. W ręku niósł niebieską teczkę prawdopodobnie z moją zgodą.

-Przynieś mi ją jutro, potrzebuje tych informacji, żebym wiedział do jakich kategorii na zawodach mogę cię zapisywać- Podał mi teczkę i z uśmiechem dodał- Jutro o 15:40 jest trening i przyjdziesz już przygotowana tutaj. Jak chcesz dziś możesz zostać poobserwować naszych dużych chłopaków.

-Nie, dziękuje. Na dzisiaj mam już plany. Do zobaczenia jutro- pomachał ręką i odeszłam w stronę wejścia.

Wchodząc do domu usłyszałam śmiechy moich braci dochodzące z salonu. Weszłam do środka pomieszczenia i przywitałam się z Mattem i Erickiem długim przytulasem.

-Zrobiliśmy obiad specjalnie dla ciebie- powiedział z wielkim uśmiechem Matt.

-Chodźmy do kuchni, my też jeszcze nie jedliśmy- dodał Eric.

Poszliśmy do kuchni i nie mogłam nawet dotknąć patelni z makaronem. Mój starszy brat nałożył dla wszystkich porcje na telerze, a Matt był kelnerem i przyniósł talerze do stołu.

-Pyszne, nie wiedziałam, że potrafisz gotować- zaśmiałam się

-Bo to nie ja gotowałem- pokazał na Matta- ja tylko pilnowałem, żeby się nie poparzył i nic sobie nie zrobił.

-No to super. Pyszne malutki- powiedziałam szczerze do Matta i dałam mu buziaka w czółko.

Zjedliśmy obiad i poszliśmy do salonu pograć w gry. Wybraliśmy chińczyka.
Po skończonej grze pomogłam przejść Mattowi do jego pokoju i położyłam go na krótką drzemkę i zeszłam na dół porozmawiać z Erickiem.

-Zapisałeś się już na jakieś sportowe zajęcia- zapytałam prosto z mostu.

-Tak zapisałem się na siatkówkę. Treningi mam w środy i piątki. A ty na coś się zapisałaś?

-Też się już zapisałam. Będę w drużynie pływackiej- zauważyłam na twarzy mojego brata lekki szok, który starał się ukryć.

-Na pewno chcesz do tego wrócić?

Too Hard For MeWhere stories live. Discover now