13

84 4 3
                                    

Poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami, więc się obudziłam. Spojrzałam na Victora, który tylko się uśmiechnął.

-Dzień dobry- odezwałam się zachrypniętym głosem.

-Dzień dobry, jak się spało?

-Bardzo przyjemnie- chciałam wstać, ale jego jedna dłoń była na moich plecach- idę się ogarnąć. Którą jest godzina?

-8:30. Do 9:30 jest śniadanie, musimy się pośpieszyć.

Wstałam i podeszłam do szafy, żeby wyjąć jakieś ubrania na dziś. Nie zdążyłam tego zrobić, bo ktoś zapukał do drzwi.

-Victor pójdziesz otworzyć?- wstał i podszedł do drzwi, bo jak się okazało stał w nich mój brat.

-Siema stary- przywitał się z Victorem- Część młoda- przytulił mnie co z przyjemnością oddałam.

-Z kąd wiesz jaki jest nasz pokój?- zapytałam, bo nie podawałam mu numeru ani nic.

-Pukałem do każdych po kolei i jakoś wyszło, że w końcu was znalazłem. Dobra, ale ja nie po to przyszedłem- usiadł na łóżku.

-Wiecie kiedy macie starty? My mamy 5 meczy. Dziś jest pierwszy.

-O to super przyjdę na pewno- odpowiedział szybko Victor- My mamy po 4 wyścigi od jutra.

-No to na pewno też przyjdę- powiedział Eric i spojrzał w moją stronę- Holly przyjdź do mnie do szatni przed meczem. Dam ci moją koszulkę- przytaknęłam ruchem głowy- To ja spadam.

-Pa- odpowiedziałam, a gdy on wyszedł udałam się do łazienki.

Wybrałam sobie na dzisiaj zieloną koszulkę i jeansy, postawiłam na naturalny wygląd i nie pomalowałam się.

Zeszliśmy na śniadanie, gdzie usiedliśmy całą naszą drużyną. Po kilku minutach przyszedł trener i objaśnił nam dzisiejszy plan dnia.

-Do godziny 15:30 macie czas wolny, o 16 jedziemy na stadion kibicować naszym piłkarzą, a o 19 mamy zarezerwowane dwa tory- wszyscy tylko odpowiedzieli ciche okej, a trener odszedł od nas.

-Skoro mamy dość dużo czasu wolnego co wy na to, żeby iść do galerii? Jest nie daleko- zaproponował  Travis.

-Możecie się przejść- odpowiedziałam.

-A ty co będziesz robiła?- dopytywał Alan

-Chcę się spotkać z Kamilą.

-Możesz jej zaproponować, żeby szła z nami- powiedział Victor a reszta się z nim zgodziła.

-No dobra zaproponuje- napisałam do Kamili, nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo przyszła po kilku sekundach- napisała, że będzie czekać koło wejścia za pół godziny.

-No to chodźmy się ogarnąć i idziemy.

***

Pół godziny później razem z chłopakami szliśmy do recepcji. Czekała już tam Kamila i jeszcze jakaś dziewczyna z którą rozmawiała. Gdy nas zauważyła przerwała rozmowę.

-Dziewczyno jak długo my się nie widziałyśmy- rzuciła na przywitanie Kamila i przytuliła mnie- Czemu nie mówiłaś, że masz takich przystojnych chłopaków w zespole?

-Bo nie pytałaś?- odpowiedziałam jej i również ją przytuliłam- To są właśnie oni. Travis, Tom, Alan, Steve a Victora już zdążyłaś poznać- powiedziałam i wszyscy przybili sobie piątke z Kamilą.

-Idziemy?- zapytał Alan- za chwilę nam galerię zamkną. Wszyscy przytakneli i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Dotarliśmy na miejsce jakieś 20 minut później. Ja z Kamilą od razu rzuciliśmy się na sklepy z ubraniami. Chłopcy jak to zwykle byli tym nie pocieszeni, ale potem poszliśmy do sklepów z grami i innymi takimi i to my wtedy narzekałyśmy.

-Idziemy coś zjeść?- z ust Travisa padło pytanie na które chyba wszyscy czekali.

-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. Ja jestem wiecznie głodny- odpowiedział Alan na co zaśmialiśmy się i podeszliśmy do strefy z jedzeniem.

Nie było dużego wyboru, więc zgodnie powiedzieliśmy, że idziemy do KFC. Zamówiliśmy nasze zestawy i usiedliśmy przy stoliku czekając aż nasze numery zostaną wyświetlone. Gdy je już otrzymaliśmy i zjedliśmy je zaczął się temat naszego turnieju.

-W jakiej dyscyplinie startujesz Kami?- zapytał Travis. Jak zauważyłam chyba mu się spodobała, bo najbardziej z wszystkich chłopaków ją zagadywał i chyba próbował poderwać, ale coś mu nie wychodziło.

-Gram w siatkówkę- odpowiedziała- Holly też kiedyś ze mną grała, ale przestała po kontuzji kolana- teraz wszystkie oczy były skierowane na mnie.

-To nie była jakaś poważna kontuzja- odpowiedziałam.

-Dobra a z kąd się znacie z Kami?- dopytywał Victor, który swoją drogą cały czas był gdzieś koło mnie.

-Chodziłyśmy razem do szkoły przez 10 lat i tak jakoś wyszło- odpowiadziała Kamila a ja chciałam coś dopowiedzieć więc się odezwałam.

-W pierwszej klasie wylała na mnie sok i potem mnie przepraszała i ostatecznie zostałyśmy przyjaciółkami- obie zaśmiałyśmy się na to wspomnienie.

-Dobra idziemy już? Nie wiem jak wy ale ja idę kibicować Ericowi- zaczełam wstawać a reszta razem ze mną.

Podczas drogi powrotnej cały czas rozmawialiśmy, nie było nawet chwili ciszy. Pożegnałam się z Kamilą i poszłam w stronę pokoju. Zapytałam jeszcze przy okazji chłopaków czy idą ze mną, ale stwierdzili że piłka ich nie interesuje. Tylko Victor odpowiedział, że ze mną pójdzie.

Przebrałam jeansy na krótkie zielone spodenki dresowe, bo w takich kolorach gra nasza szkoła i razem z moim kompanem poszliśmy do holu głownego. Czekał już tam na nas trener.

-A reszta gdzie?- zapytał trochę zdenerwowany trener.

-Źle się poczuli- skłamał Victor- Ale to nic poważnego. Mają grupowy atak lenistwa.

-Okej czyli jak zawsze- zaśmiał się Dave- Dobra jedziemy autokarem jak wszyscy bo dla naszej trójki nie opłaca się jechać naszym busem.

Wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy na stadion. Swoją drogą był naprawdę duży. Piłkarze przyjechali szybciej, żeby się rozgrzać a cherliderki razem z nimi.

-Idę do Erica- powiedziałam Victorowi.

-Okej zajmę nam miejsca w pierwszym rzędzie- uśmiechnęłam się na zgodę i ruszyłam w stronę szatni męskiej.

Zapukałam do drzwi o otworzył mi jakiś chłopak bez koszulki.

-W czym mogę pani pomóc- zapytał od niechcenia chłopak. Widać, że mnie nie kojarzył.

-Jest Eric Evans?- zapytałam miłym głosem.

-Eric jakaś laska cię szuka. Nie zła sztuka. Nie zmarnuj okazji!- Eric podszedł do chłopaka i jak zobaczył, że to ja uśmiechnął się.

-Nie złe komplementy dałeś mojej siostrzyczce- zwrócił się do chłopaka. Na co on odszedł lekko skrępowany- Nie przejmuj się nim, to idiota ale dobrze gra więc nie można go wywalić.

-Właśnie zauważyłam- uśmiechnełam się- przyszłam po twoją koszulkę.

-Tak jasne. Możesz wejść nie przestrasz się ich- weszłam do środka i stanęłam koło drzwi. Nikt nie zwrócił na mnie większej uwagi. Eric podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej koszulkę i podał mi ją- Jak chcesz ją przebrać to możesz tam- wskazał na róg pomieszczenia, gdzie znajdowała się prowizoryczna toaleta.

-Dzieki, chętnie skorzystam- przebrałam koszulkę i zwróciłam się do brata- Możesz włożyć moją do swojej torby? Nie mam gdzie jej schować- podałam mu moją koszulkę.

-Jasne. Oddam ci w ośrodku.

-Dobra dzięki to ja już nie przeszkadzam- podeszłam do drzwi i na odchodne jeszcze krzyknęłam- POWODZENIA!

Too Hard For MeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora