DZIEŃ JEŻA

6 1 0
                                    

„Tak teraz jest listopad – więc baczne mam słuchy.

Jest to pora, gdy idą między żywych duchy

i razem się bratają"


Noc listopadowa

Stanisław Wyspiański


Ela siedziała na widowni. Wodziła wzrokiem z prawej na lewą, starając się zwrócić uwagę na każde niedociągnięcie w postawie, mimice bądź wypowiadanych przez aktorów kwestiach. Kostiumy prezentowały się nienagannie, scenografia pobudzała wyobraźnię, przenosząc widza w świat wykreowany przez młodych artystów. Słowa padające ze sceny sprawiały, że na dno żołądka opadał jej ciężki kamień. Na nowo i w kółko.

Odliczała dni do premiery, jak gdyby zaraz po niej dokuczliwe uczucie miało zniknąć. Tymczasem zdawała sobie sprawę, że jej grupa wystawi spektakl jeszcze kilkanaście razy, zanim GOK postanowi ściągnąć go z ramówki.

Borowik spał u jej stóp. W ciemności teatru czuł się jak w drugim domu. Ela znała to uczucie – a przynajmniej tak jej się wydawało. Od dłuższego czasu przypominała kłębek nerwów, który powiększał się z dnia na dzień.

W kieszeni zawibrował jej telefon. W ciągu kilku ostatnich dni skutecznie ignorowała jego sygnał, lecz natarczywe próby skontaktowania się z nią zaczęły działać jej na nerwy. Nie potrzebowała nadmiaru emocji. Marzyła o spokojnym wieczorze pod kocem, z kubkiem herbaty w dłoni.

Oddzwoniła po skończonej próbie generalnej. Niepokój wybrzmiewający w głosie siostry huknął w nią jak nieprzyjemny, jesienny podmuch wiatru.

– Nareszcie. – Usłyszała. – Całe wieki staram się do ciebie dodzwonić!

– Potrzebowałam...

– Mam w dupie to, czego ci brakowało. Święty spokój, chwila wytchnienia, odpoczynek... – ucięła Elwira. – Wsadź je sobie tam, gdzie nie dochodzi słońce, gówniaro.

Ela wywróciła oczami.

– Jestem od ciebie starsza. O pięć lat.

– A zachowujesz się jak niedojrzała emocjonalnie małolata – wycedziła tamta. – Co robiłaś przez cały ten czas? Szlajałaś się z Borowikiem po lesie, mam rację?

Nie skomentowała, że – owszem – błądziła z psem gdzie popadnie, byleby pozostać w ruchu i nie dać się zawładnąć własnym myślom.

– Zniknęłaś z mojej imprezy – przypomniała Elwira. – Uciekłaś jak pierdolony Kopciuszek!

– Pomyśleć, że to mnie wyzwałaś od niedojrzałych emo...

– Co się tam stało? Co zaszło między wami?

A więc istnieje jakieś „my"? – zapytała samą siebie w duchu. Wyczuwała w głosie siostry mieszaninę goryczy i zaniepokojenia.

Wstąpiła do kawiarni na rynku na dyniowe latte z pokaźną porcją bitej śmietany. Dopiero gdy upiła łyk, a słońce w postaci słodkiego napoju ogrzało jej duszę, opowiedziała siostrze o rozmowie z Jerzym. Elwira milczała dłużącą się chwilę. Jej oddech świszczał w słuchawce, a dłoń Eli drżała za każdym razem, gdy sięgała po wysoki, porcelanowy kubek.

– Czekaj na mnie w tej knajpie – oznajmiła w końcu młodsza z sióstr. – Będę za dwadzieścia minut.

– Zamówię ci kawę.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Jul 21, 2023 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

URZĄDŹMY SOBIE DZIADYWo Geschichten leben. Entdecke jetzt