rozdział 7. przykre obserwacje.

333 26 35
                                    

Syriusz

Wchodząc pierwszego września do pociągu, który miał nas wszystkich zawieźć do Hogwartu dotarło do mnie, że tym razem nie uda mi się już uniknąć spotkania z Remusem.

Spotkania, na które ani trochę nie byłem gotowy.

Nie miałem pojęcia, czy mój głupawy plan z próbą zasugerowania mu, że to co się między nami wydarzyło to sen wypalił. A jeśli wypalił to nie miałem pojęcia jak spojrzę mu w oczy, nie czując guli w gardle i nieprzyjemnego przewracania w brzuchu.

Pewnie dlatego, jak tylko dostrzegłem Regulusa w pociągu, to ucieszyłem się jak jeszcze nigdy w życiu na jego widok i powiedziałem Jamesowi, że pójdę przywitać się z bratem, a później dołączę do niego i chłopaków.

A James jako najwspanialsza osoba na tym świecie uznał, że to super i sobie poszedł bez zadawania pytań, mimo że jestem absolutnie pewny, że od rana zachowuję się dziwnie.

– Hej Reggie – mruknąłem opadając na siedzenie obok niego, póki jeszcze jego znajomych nie było.

– Co się stało? – zapytał od razu, nawet nie bawiąc się w żadne "hej".

– Cześć Syriusz. Dobrze cię widzieć. Nowa fryzura? Jak minęły wakacje? – powiedziałem prześmiewczym tonem, spoglądając na niego wymownie.

Naprawdę nie miałem ochoty o tym gadać.

– Cześć Syriusz. Fatalna ta twoja nowa fryzura. Wakacje minęły ci pewnie równie tragicznie – posłał mi równie wymowne spojrzenie, na co wywróciłem oczami.

– Wakacje nie były najgorsze...

– Nie? A co takiego fascynującego robiłeś?

– A musiałem robić coś fascynującego, żeby mieć nie najgorsze wakacje?

– Niby nie. Ale jakoś ci nie wierzę. Tak dla zasady. Plus twoja mina wskazuje, że coś jednak poszło nie tak, więc mam podstawy podchodzić do ciebie teraz sceptycznie.

– To jak chcesz tak podchodzić to ja może sobie jednak pójdę... – mruknąłem i od razu zacząłem się podnosić. Naprawdę nie chciałem tego rozgrzebywać, a wiem, że Reggie jest zdolny dłubać w takich sprawach, dopóki nie wyciągnie absolutnie wszystkiego.

A ja chciałem tylko udawać, że to nie miało miejsca.

Regulus westchnął, widząc, że serio mam zamiar wyjść.

– Daj spokój Syriusz, droczę się po prostu... Siadaj z powrotem.

Czasem ciężko było mi znaleźć wspólny język z Regulusem, jemu pewnie ze mną też, ale oboje się staraliśmy. Mieliśmy świadomość, że nasza rodzina jest do bani i w sumie jesteśmy dla siebie jedynymi nie do bani osobami, więc staraliśmy się jakoś dbać o tą relację i pewnie dlatego usiadłem z powrotem na swoje wcześniejsze miejsce.

Bo był moim bratem, którego nie widziałem od dwóch miesięcy i chciałem chociaż chwilę z nim posiedzieć, zanim pochłoną nas inne sprawy.

– Co się stało Syriusz? – zapytał łagodniej.

Westchnąłem cicho.

– Ja naprawdę nie chcę o tym mówić Reggie.

– Okej... To pogadajmy o czymś innym. Za czym w Hogwarcie najbardziej tęskniłeś?

Trochę od czapy był ten temat, ale uśmiechnąłem się lekko słysząc takie pytanie.

– Szczerze? Nie mów nikomu, ale za jedzeniem.

sleepwalkers || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz