Rozdział 1: Oko za oko

562 45 8
                                    

— Chryste, Malfoy, czy to jest

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

— Chryste, Malfoy, czy to jest...

Zrozumienie tego, co właśnie zobaczyła, jest dla niej kłopotliwe. Tak szokujące, że wydaje się, że nawet nie czuje, jak odruchowo wyciąga różdżkę w jego stronę. Nie słyszy, jak rzuca zaklęcie, które Malfoy natychmiast blokuje. Jest niesamowicie szybki, mimo że ciężko ranny.

— Wciąż zaczynasz swoje pojedynki od tego preludium? Jak w szkole, co Granger? — Dwa kroki wystarczą, by chwycić ją mocno za rękę.

Czy jego głos zawsze był tak zachrypnięty, czy po prostu zapomniała jak brzmi... Minęło przecież tyle lat.

Malfoy jest bardzo wysoki. Hermiona musi podnieść głowę, by z wyzwaniem spojrzeć mu w oczy. Ale widzi przed sobą tylko mętne plamy. Wszystko jest zamazane, ale mimo to może dostrzec jego pełen nienawiści uśmiech.

Kompletnie zapomniała... Przecież Draco nienawidzi jej od dawna...

— Wynoś się stąd — cedzi cicho pod nosem. Jego palce zaciskają się jeszcze mocniej wokół jej nadgarstka. Hermiona syczy z bólu.

Oboje odwracają głowy na dźwięk dobiegający zza okna. To Potter. Woła jej imię.

— Harry! Harry, jestem tu!...

Zimna dłoń zamyka jej usta, zanim wypowie ostatnią sylabę. Dławi się tym, co prawdopodobnie jest zapachem krwi. To boli. Kurwa, jak cholernie boli ją jego nienawiść do niej. Draco zaciska mocno jej usta, przybliżając jej twarz do siebie. Wygląda na to, że się jej przygląda, ale Hermiona nie jest tego pewna. Jej wzrok znów zawodzi.

— I czego wrzeszczysz... — nie kończy. Draco mocno ją od siebie odpycha i aportuje się w mgnieniu oka.

Trzask jego aportacji jest niemal niesłyszalny. Jest ostrożny nawet w tym. We wszystkim był skrupulatny tak, jak zapamiętała...

Wdech i wydech.

Musi powiedzieć o tym Harry'emu!

***

W Biurze Aurorów panuje gwar. Hermiona słyszy wszechobecny stukot klawiszy maszyny do pisania, szelest piór, które sporządzają raporty. Głosy, które mieszają się ze sobą. Wszystko odpycha swoim hałasem.

Granger skuliła się w kącie, byleby tylko nie przeszkadzać aurorom w pracy i nie przyciągać zbytniej uwagi. Wygląda na to, że widziała pana Chase'a zaglądającego przez drzwi. Zapewne chwali się, że ją zna...

Dano i Michael zgłaszają się do Collinsa. Hermiona cieszy się, że nic im się nie stało i ta ulga osiada w jej umyśle. Słyszy jednak urywki ich rozmowy: Ciała są czyste... Nie znaleziono tatuaży.

— Jak się masz? — Harry natychmiast marszczy brwi, gdy zdaje sobie sprawę, jak śmieszne pytanie zadał. Podał Hermionie kubek gorącej herbaty.

— Ciała nie były pokryte tatuażami? — pyta Hermiona, chwytając za ucho kubka. Stawia go obok siebie, na stole, nie biorąc nawet łyka. — Ale widziałam jednego z nich... Chyba... Chyba lwa. Możesz sprawdzić moje wspomnienia, żeby to zobaczyć!

[T] NomuraKde žijí příběhy. Začni objevovat