Prolog - Umarł król, niech żyje król!

1.3K 54 40
                                    

Jesień, 2007

— Jeśli popełnisz błąd, wysadzisz całe Ministerstwo!

Hermiona powstrzymuje się od chęci odpowiedzenia panu Chase'owi. Jej dłoń zwisa nad stołem, trzyma w niej pipetę. Dawka jest idealnie odmierzona dla reliktu. Wie, że nie popełni błędu.

Pan Chase, stworzywszy zaklęciem tarczę, cofa się pod ścianę. Drży, zaniepokojony, ale nieustępliwie ją obserwuje.

— Nigdy we mnie nie wierzysz. — Hermiona uśmiecha się, naciskając końcówkę pipety.

W tym momencie w pomieszczeniu zapada martwa cisza, tak że można usłyszeć, jak mężczyzna przełyka ślinę, a towarzyszący temu dźwięk synchronizuje się z działaniami Hermiony.

Kropla spada bezpośrednio na suchy pergamin, natychmiast wnikając w papier. Słabo widoczne litery stają się wyraźnie czerwone, odsłaniając czytelną czcionkę. Granger prostuje się z uśmiechem pełnym satysfakcji, poprawiając robocze gogle, które zsunęły się jej z nosa.

— Mówiłam, że będzie idealnie! — stwierdza z dumą. Pan Chase podbiega do stołu i zakłada rękawiczki, żeby podnieść pergamin.

— To arabski — marudzi. — Będziemy musieli męczyć się z tłumaczeniem.

Hermiony nie obchodzi to, ile czasu mężczyzna spędzi na tłumaczeniu – ona wykonała swoją pracę. Sama praca z tym starcem była trudna. Nie. Nie trudna... była nie do wytrzymania. Już od pierwszego dnia wiedziała, że ​​Jack Chase był staroświecki i nadal żył w świecie, w którym kobieta musiała podążać za mężczyzną. I mówić tylko za jego pozwoleniem.

Ale nic nie sprawiało jej takiej przyjemności jak patrzenie na jego rozszerzające się oczy, kiedy kończyła jego zlecenie w ciągu kilku dni, podczas gdy on spędzał nad nim tygodnie.

Nie planowała pracować jako Niewymowna.

Stało się to przypadkiem, gdy otrzymała zaproszenie od samego Ministra na rozmowę.

Kiedy wysłała swoje CV do Departamentu Tajemnic, nie spodziewała się, że to akurat tam dostanie pracę. To dzięki poleceniu McGonagall, która poinformowała Kingsleya o wybitnym umyśle swojej uczennicy. I tak pewnego dnia Hermiona usiadła przed Ministrem i uważnie słuchała, jak sugerował jej nieco inną drogę zawodową.

Bycie Niewymowną wymagało logiki, znajomości wielu przedmiotów i dyscyplin. Granger otrzymała zadanie testowe tego samego dnia, bezpośrednio w biurze Kingsleya. Pan Chase stał za nią i nieskromnie komentował wszystko co robiła. Przyniósł – jego zdaniem – najtrudniejszą zagadkę.

Granger otworzyła kulę dwadzieścia minut później, ustawiając wygrawerowane runy we właściwym układzie. Kingsley uśmiechnął się, a Chase trzasnął drzwiami.

Zachowanie tajemnicy przez Niewymownego było ogromnie ważne. Badali niebezpieczne artefakty, księgi, zwoje, przedmioty, które jeśli wpadłyby w ręce osoby dążącej do złych celów, mogłyby wpłynąć na cały magiczny świat.

Tak więc, dzięki wskazówkom, Hermiona wraz z panem Chase'em i jego dwoma asystentami badała czarnomagiczne przedmioty, czasami je niszcząc. Wyglądało na to, że dzisiejszy pergamin będzie ostatnią zagadką w tym tygodniu.

Odprężyła się w swoim fotelu, apatycznie wypełniając papierkową robotę. Prawie koniec dnia. Chciała się stąd szybko wydostać, zanim pan Chase zasypie ją dodatkowymi raportami tylko dlatego, że za nią nie przepada.

— To po prostu nie do pomyślenia! — Zdenerwowany głos pana Chase'a niósł się drugi koniec biura. — To jest przepis na kilka ciastek! Po arabsku!

[T] NomuraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz