Rozdział 17

141 8 0
                                    

Harry

– Harryyy. – usłyszałem jęk szarookiego.

– Coo? – zmarszczyłem brwi, wtulając się w niego bardziej.

– Wstawaj.

– Nie. – burknąłem. – Daj mi spać.

– Nie. Jest już kolacja. Nie mam zamiaru jej ominąć. – zabrał moje ręce i wyrzucił mnie z siebie.

Otworzyłem niechętnie oczy i zmrużyłem oczy, aby coś zobaczyć. Malfoy nałożył mi na nos okulary i usiadł.

– Chodź na tą kolację. – burknął.

Wstał z łóżka i poszedł do szafy. Wyciągnął z niej czarne jeansy i zaczął się przebierać z dresów.

– Ale ja chcę spać! – jęknąłem, przecierając oczy.

– Później nie będziesz spać w nocy, a jutro poniedziałek. Snape przecież odpytuje i napewno sprawdzi ciebie. – mruknął. – Musisz dostać co najmniej Zadawalający.

Wstałem i się rozciągnąłem, przez co strzeliło mi w plecach. Widziałem jak Draco się skrzywił. Wywróciłem oczami i wyszłem z sypialni, a zaraz i blondyn.

– Przysięgam, że cię zabiję. – warknąłem ziewając.

– Będziesz w żałobie bo będzie ci mnie brakowało. – powiedział dumnie, na co wywróciłem oczami.

– Och, już uspokój swoje ego. – mruknąłem.

Wyszłem na korytarz i ruszyłem do schodów, nie czekając na chłopaka. Skrzywiłem się przez mocny ból głowy.

– Gdzie ci się tak śpie.. – urwał, łapiąc mnie – szysz. – przyciągnął mnie do siebie. – Uważaj, bo gdybym nie dobiegł, to byś się połamał, a Szkiele–Wzro nie jest tak dobre.

– Jak każdy eliksir. – burknąłem.

Patrzyłem na swoje buty, schodząc ze schodów. Ślizgon po prostu mnie asekurował w razie, gdybym znów spadł.

***

– Idę do Hermiony. – oznajmiłem, gdy wychodziłem z nim.

– Chce ci się na wieżę iść? – zmarszczył brwi.

– Chcę z nią spędzić czas, a po drugie, to ona jest w bibliotece.

– Dobra, to ja idę do Blaise'a. – pokiwał głową.

– Jasne.

– W razie czego, mów jak się czujesz bo jesteś trochę blady. – spojrzał na mnie, przekręcając głowę w bok.

– Jest okej. Dam ci znać, jak będzie trochę słabo. – położyłem ręce na  jego policzku.

Pocałowałem go na pożegnanie i ruszyłem w stronę biblioteki. Słyszałem jak ruszył w stronę lochów.

***

– To naprawdę dziwne. – stwierdziła Hermiona, gdy opowiedziałem jej o całej historii.

– Wiem. Napra..

– Blady jesteś. – wstała i dotknęła mojego czoła. – Na Merlina, Harry! Masz gorączkę! – spanikowała.

Złapała mnie za rękę i pociągnęła. Wyszliśmy z biblioteki, a ona ruszyła gdzieś.

– Gdzie Malfoy? – zapytała, idąc do schodów.

– Poszedł do lochów. – mruknąłem, czując się słabiej. – Miona.. jest mi słabiej.

Dziewczyna zaklnęła pod nosem, dalej mnie ciągnąć. Zaprowadziła mnie odziwo do dormitorium.

– Powiedz hasło. – warknęła.

Powiedziałem niemalże szeptem. Weszliśmy do środka i niemalże popchnęła mnie do mojej sypialni. Rzuciła mnie na łóżko i przykryła.

– Nawet nie wstawaj.– warknęła i wyszła.

Mruknąłem w stylu, że ona nie moja matka i odłożyłem okulary na szafkę nocną i zasnąłem.

Hermiona

Nie wierzę, że żaden z nich nie zareagował. Dobrze, że ja zauważyłam.

Wyszłam z ich dormitorium, kierując się do lochów. Przysięgam, że zabiję Malfoya, a potem Harry'ego!

Niemal biegałam do tej Fretki. Kilka osób patrzyło się na mnie dziwnie ale co mnie to obchodzi teraz?

Po kolejnych minutach byłam prawie pod pokojem wspólnym Ślizgonów. Zapukałam z całej siły i najgłośniej jak umiałam.

Otworzył mi Zabini.

– Granger? – zmarszczył brwi. – Pottera tu nie ma.

– Wiem. Gdzie jest.. Malfoy? – warknęłam.

– Jest w pokoju, a co? Zakochałaś się. – pokręciłam przecząco głową.

– Chciałbyś. – mruknęłam. – Zawołaj go tu, albo mnie wpuść.

Czarnoskóry wywrócił oczami ale wybrał drugą opcję. Szybkim krokiem skierowałam się do blondyna.

– Co ty w ogóle robisz?! Czy ty jesteś ślepy?! – warknęłam.

Malfoy zmarszczył brwi wstając.

– O co ci chodzi Granger?

– Oto, że puściłeś chorego Harry'ego! – założyłam ręce na piersi.

– No był blady ale..

– To już mówi dużo! A teraz wypieprzaj do niego! – spojrzałam na niego z czystą nienawiścią.

– Granger ma rację z jedną kwestią. Że był blady to dużo mówiło. – wtrąciła się Pansy.

– Och, zamknij się Pansy. – wywróciła oczami. – A co chodzi o Pottera, to ja mówiłem mu ale to ignorował.

– Przecież wiesz, że mu nigdy nic nie jest. – wywróciłam oczami.

– Dobrze kurwa idę! – ruszył do wyjścia, a ja za nim.

//Krótki rozdział ale słabo się czuje.

Maddy

Korepetytor (Drarry) 18+Where stories live. Discover now