Rozdział 14

200 6 0
                                    

Harry

To niemożliwe... Nie mogę być horkruksem. On kłamie. Kłamie. To nie możliwe również. Przecież to Dumbledore.

Droga minęła w ciszy. Ja wtulony w niego rozmyślając o tym, a on nie przeszkadzał mi i mnie niósł do dormitorium.

Nawet nie wiedziałem ale już byliśmy pod dormitorium.

–  Cooperante. – burknął, wchodząc do środka.

– Puść mnie. – mruknąłem, zaczynając machać nogami.

– Nie machaj nogami jak jakiś dzieciaka. – wywrócił oczami i mnie puścił.

Lekko chwiejnym krokiem usiadłem na sofie i przytuliłem się do poduszki. Blondyn usiadł i zabrał mi poduszkę, na co warknąłem.

Zamiast poduszki miałem blondwłosego Malfoya. Zachichotałem.

– A więc, – zaczął, a ja pochmurniałem– czemu wyszłeś taki.. martwy?

Powiesiłem wzrok na ścianę. Draco usiadł obok mnie i otulił ramieniem.

– Horkruks to jest rzecz...

– W której są cząsteczki Czarnego Pana. – przerwał mi. – Słyszałem o tym od mojego ojca... – szepnął blondyn.

– I podobno nim jestem. – powiedziałem na jednym wdechu.

– To niemożliwe..

– Dumbledore nie kłamie. – spojrzałem na niego lekko zły.

– Dumbledore nie jest aniołem! – krzyknął. – On nie pomagał ci, a utrudniał! Nie widzisz tego, bo jesteś zapatrzony w niego, jak w obrazek! – wstał z kanapy, a ja przysunąłem nogi do swojej klatki piersiowej.

– Kłamiesz!

Najlepsze jest to, że ma rację. Dumbledore często mi krzyżował ale byłem zapatrzony w niego przez to, tego nie widziałem. On jest zły. Nie mogę w to uwierzyć!

Draco poszedł do swojej sypialni i trzasnął drzwiami. Siedziałem na tej kanapie może z dziesięć minut, albo i nawet dwie godziny. Straciłem poczucie czasu.

Położyłem głowę pomiędzy klatką, a kolanami i zasnąłem.

***

To wszystko twoja wina. Nie Voldemorta. Twoja. – w moich oczach zebrały się łzy. – Voldemort chce cię zabić, bo długo żyć nie możesz. Ani długo, ani szczęśliwie.

– Nie, nie, nie! – upadłem na kolana.

– To prawda. – oznajmił starzec. – Draco Malfoy dobrze ci mówił, że jestem tym złym. – zaśmiał się sucho i wyjął różdżkę. – Avada Kedavra.

– Expeliarmus! – różdżka, która miała mieć zielony kolor upadła kilka centymetrów ode mnie.

Spojrzałem zszokowany na Snape'a. On mnie zignorował, patrząc wrogo na Dumbledore'a.

– To tylko dzieciak. – warknął. – Nigdy byś tak nie powiedział mu, ani pomyślał. Kto steruje Dumbledore'm?!

Odsunąłem się do ściany, nic nie widząc. Poczułem jak jakieś szkło czy coś podobnego wbiło mi się w rękę.

– Myślałem, że nie zorientujesz się. – zaśmiał się. – Być zdrajcą dla Voldemorta jest bardzo nieodpowiednie. – spojrzał z udawaną troską na Severusa. – Przynajmniej wiem, gdzie moi ludzie mogą się teleportować.

Korepetytor (Drarry) 18+Where stories live. Discover now