Rozdział 2

530 19 2
                                    

Harry Potter

– Spóźniłeś się. – mruknął nie patrząc na mnie Malfoy.

– Przepraszam ale...

– Im szybciej tym lepiej. – przerwał mi.

Odwrócił się do mnie. Był w swoim czarnym garniturze. Usiadłem niedaleko ściany, a on naprzeciw mnie.

– Czego nie rozumiesz? – zapytał wyciągając książki z torby.

– Wszystkiego. – jęknąłem niezadowolony.

Dlaczego akurat Malfoy?!

– Kurwa. – warknął. – Pokaż mi swoje notatki.

Wyjąłem i dałem mu pergaminy. Chwilę czytać i zaczął kręcić z politowaniem głowę. Mruknął coś do siebie i oddał mi notatki.

– Wyjmij podręcznik i zacznij czytać temat.

– Ile razy? – uniosłem brew.

– Aż zrozumiesz. – otworzył podręcznik od eliksirów.

Wyjąłem podręcznik i zacząłem czytać temat o płynnym szczęściu. Był z tego temat ale dostałem Okropny, a zrobiłem dobrze!

Nienawidzę Snape'a bardziej niż chyba Voldemorta...

Przeczytałem temat z kilka razy ale może zrozumiałem jedną dziesiąta, bo jakiś idiota siedzący przede mną wiercił we mnie dziurę!

– Możesz się tak nie gapić?! – spojrzałem na niego wściekły. Ten tylko uniósł brew. – Widzę jak się patrzysz, a to mnie dekoncentruje.

Westchnął ciężko.

– Ile zrozumiałeś?

– Może z jedną dziesiąta bo mnie dekoncentrowałeś? – prychnąłem.

– Ależ Wybraniec nie musi być aż tak nie miły. – usiadłem po turecku.

– Dla ciebie będę. – mruknąłem pod nosem.

Chociaż nie chcę... Nie poradzę, że od trzeciego roku kocham tego dupka.

Przeczytałem temat jeszcze raz. Chyba wziął moje słowa na poważnie bo już nie wiercił mi dziury.

Zacząłem go pytać o różne drobiazgi.
Po jakiejś godzinie mnie odpytywał.

– Jak się inaczej nazywa płynne szczęście. – serio Malfoy?

Felix Felicis

– Jakie są potrzebne składniki?

Zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć.

– Nalewka z tymianku.. bulwy cebulicy, jaja popiełka.. – zawiesiłem się dłużej. – skorupka jaja żmijoptaka... Dalej nie pamiętam. – oznajmiłem zgodnie z prawdą.

– Jeszcze czułka szczuroszczeta. – mentalnie uderzyłem się w czoło. – Czym się charalteryzuje? – zapytał przeglądając moje notatki i kreśląc oraz dopisując coś.

– Te kropelki skaczą jak złote ryby na powierzchni..– nie byłem pewny.

Kiwnął głową, na co odetchnąłem z ulgą.

– Ile potrzeba czasu na przygotowanie go?

– Siedem miesięcy. – odparłem szybko.

– Pomyśl jeszcze Potter.

Zmarszczyłem brwi. No przecież siedem... Harry ty głupku! Nie siedem, a sześć miesięcy.

– Sorry, sześć miesięcy. – ziewnąłem będąc zmęczonym.

– Jutro o tej samej? – oddał mi notatki. – Poprawiłem ci i szykuj się, bo cię jeszcze z tego tematu odpytam. Jeśli byłbyś skłonny to przeczytaj następny. – spakował swoje rzeczy. – Do zobaczenia jutro Potter. – i wyszedł.

Zacząłem się pakować ale stwiedziłem, że jeszcze chwilę zostanę. Nałożyłem na ramię torbę i poszłem do barierek. Było zimno bo jest zima, to oczywiste. Ale jakoś mi nie przeszkadzało. Była końcówka listopada, a śnieg jest mocny.

– Dobra idę bo jeszcze się nie odmrożę. – mruknąłem do siebie.

Zacząłem szybko schodzić na dół. Nie wiem ile minęło ale oby było przed dwudziestą drugą, a jak jest, to by żaden Prefekt mnie nie zobaczył.

– Odjął bym ci punkty ale jeszcze piętnaście minut do ciszy nocnej. – usłyszałem głos. Odwróciłem się, a tam stał Malfoy.

– Malfoy?

– A kto inny? Szlama czy Wiewiór? – wywróciłem oczami i zacząłem iść dalej.

***

–Jesteś strasznie nieodpowiedzialny! – rzuciła odrazu się Hermiona, gdy weszłem do pokoju wspólnego. – A co jakbyś został złapany przez Prefekta albo nauczyciela? – spojrzała na kanapę. – Ronaldzie Weasley! Spójrz, Harry przyszedł. – krzyknęła, a chłopak odrazu się wybudził.

– Co? Gdzie? Hermiona? Aa, stary powinneś uważać. A podoba ci się? – pokręciłem z politowaniem głową.

– Później wam..

– Opowiesz nam wszystko, a teraz jeden z drugim do łóżek!

Żeby nie narazić się Mionie, poszedłem szybko do dormitorium. Zabrałem piżamę i poszłem do łazienki żeby się przebrać. Gdy leżałem w łóżku, wziąłem mapę i zacząłem szukać kropki z Nazwiskiem Malfoy. Jest w dormitorium.

Na szczęście Ron i reszta spali. Zazdroszczę im. Gdyby nie pomylił domów... Nie byłbym Wybrańcem, ani nie narażał się na niebezpieczeństwa, tylko Neville...

Odłożyłem mapę i okulary. Ułożyłem się wygodniej i rozmyślałem. Od kiedy jestem gejem? Przecież niedawno podobała mi się Cho! Ginny z resztą też.

Nie wiedząc kiedy, zasnąłem.

~~
Przepraszam za błędy, jeśli są jakieś.
Jeśli się podobało, zostaw gwiazdkę.

Miłego dnia/nocy❤️

Maddy

Korepetytor (Drarry) 18+Where stories live. Discover now