-3-

77 10 2
                                    

。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。

Nie było dzisiaj kolejnej części jego historii. Gen Asagiri był nie przytomny. Pobity, przez Magmę z wioski.

Dlaczego?

Gen chciał się przydać. Na upartego, przyjął na siebie rany Senku. W końcu to Ishigami był tym czarownikiem. Nie Gen. To że mentalista zrobił ładne przedstawienie, było tworem jego dobrego serca. Albo głupiego mózgu. Ciężko było określić co wtedy myślał sobie chłopak. I nie oszukując nikogo - nie było to na rękę Senku. Chłopak musiał się teraz zajmować dodatkowo nieprzytomnym mentalistą. Jakby naukowiec nie miał wystarczająco dużo obowiązków na głowie! Bo odbudowa cywilizacji ludzkiej, to przecież taka prosta rzecz.

Senku Ishigami był zirytowany. Faktem że Gen został zaatakowany, że był nieprzytomny, że w ogóle ktoś odważył się go zaatakować. To było smutne. Gen leżał nieprzytomny, w domku naukowca. A Senku Ishigami nie do końca wiedział co ma zrobić. Oczywiście, opatrywał go tak jak powinien. Ale czy aby na pewno chciał aby ten wrócił do zdrowia? Gen był szpiegiem Tsukasy. Gen był tylko mentalistą. Nikim ważnym. Owszem, Senku wmawiał sobie że lubi Gena. Że cieszy go jego towarzystwo. Ale to nie on był mistrzem we wmawianiu sobie rzeczy. Tylko Gen. Gen potrafił wspaniałe wmawiać sobie różne rzeczy. Sobie i innym.

Ishigami westchnął ciężko, mieszając kolejne składniki, aby zrobić odpowiedni opatrunek dla mentalisty. Zerknął na drobnego chłopaka, który na upartego miał całkiem kształtną talię, jasną cerę... Był całkiem kobiecy. Chociaż to było złe określenie. Był po prostu delikatny. Zaliczał się bardziej do kategorii "piękny" aniżeli "przystojny". Senku zastygł w bezruchu. Od kiedy on, kompletnie nikim niezainteresowany naukowiec... Zwraca na kogoś aż tak szczególną uwagę?
Owszem, sam mógł zauważyć że Gena traktował inaczej niż innych. Gen był tu od kilku tygodni. Nie mógł przecież tak szybko stać się kimś ważnym w życiu naukowca!

Czy to były jakieś jego mentalistyczne sztuczki?

Ishigami westchnął ciężko i zerknął na nieprzytomne ciało chłopaka. Gen słabo się poruszył, przez co niemal w milisekundzie Senku znalazł się przy jego ciele.
— Mentalisto, żyjesz ty jeszcze? Znaczy, na dziesięć miliardów procent żyjesz fizycznie, ale czy wszystk-
— Senku-chan... Za dużo mówisz. Głowa mnie boli. Ale mam... Prośbę. Gdybym miał wybrać królestwo w którym chciałbym zostać... Wybrałbym Królestwo Nauki... Pod warunkiem stworzenia Coli. W zamian śmiało skłamię Tsukasie. Że nie żyjesz.— uśmeichnął się słabo, przymykając ledwo otwarte oczy. Naukowiec musiał się nachylić nad nim bardzo nisko, przez co niemal obejmował rannego iluzjonistę. Zagryzł lekko wargę i gdy wysłuchał chłopaka, szybko się podniósł i wrócił do mieszania składników.

To było niebezpieczne. Dla nich obojga. Zaczynając od tego, że Tsukasa najwyraźniej ufał Genowi, skoro tu go wysłał... Więc może ujdzie to Genowi na sucho. Ale co jeśli nie? I wyda się że Senku żyje, a Gen skłamał? Obydwoje będą w niebezpieczeństwie. Senku nie mógł stwierdzić czy martwi się bardziej o siebie, o mieszkańców wioski, czy też o Gena.

。☆✼★

A Gen leżał. Ledwo przytomny. Rany były dość głębokie. Mimo że zdołał zamortyzować poniekąd obrażenia. Westchnął ciężko. Aktualnie był sam, w pomieszczeniu należącym do młodych naukowców. Gdy był w stanie, w końcu ułożył się na plecach i zmarszczył brwi z bólu.

— Ciekawe czy Senku-chan pozwoli mi zostać...— odparł zachrypniętym głosem. Zerknął z bólem w oczach na sufit. Nie mógł określić co bardziej go bolało. Uczucie że jest niewystarczającym, czy większość ran. Zacisnął dłonie w pięści i już miał się podnieść, gdy ku jego nieszczęściu - usłyszał rozmowę z dołu. Drzwi były nieco uchylone, więc mógł słyszeć wyraźny i donośny glos Kohaku.

— Senku! Naprawdę myślisz że Gen może zostać w naszej wiosce? To szpieg. Od Tsukasy. W dodatku kłamca. Nie ufam mu. To że dobrze umie rozmaiwać, nie oznacza że do czegokolwiek więcej się nadaje. — odparła zbulwersowana blondynka. Rozmawiała z Senku. Słyszał jak młody naukowiec cicho wzdycha.

Gen zatkał dłońmi uszy, nie chcąc słyszeć odpowiedzi. Już wystarczająco bardzo bolały go słowa blondynki. Zagryzł mocno wargę, niemal drżąc ze stresu. Przed jego oczami ukazały się wspomnienia jak znalazł wyryte w drzewie liczby, pozostawione przez młodego naukowca. Już wtedy go polubił. Już wtedy się nim zainteresował. W dodatku obawiał się go dam Tsukasa. Więc jak mógł nie interesować się kimś tak szczególnym?

Dlatego nie chciał słyszeć odpowiedzi Senku. Nie chciał w tym świecie mieć złamanego serca. Serce miał tylko jedno. Wolał mieć złamane kości. Miał ich w końcu 206. Jedna złamana to nic takiego. Lepsze to niż złamane serce.

Niespełniony | SenGenWhere stories live. Discover now