31. Ten Jeden Z Wiecznością

55 39 46
                                    

Dzień 9
Denise

To było dziwne i niesamowite. Niesamowite, ale dziwne. Dziwne, ale niesamowite.

Musiałam przyznać — z pewną dozą zażenowania — że wiele razy wyobrażałam sobie swój pierwszy pocałunek. Przez zdecydowaną większość czasu, wyobrażałam go sobie z Liamem. I żadne z tych wyobrażeń nie miało zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Po pierwsze, nigdy nie sądziłam, że zjedziemy się had Loe Lake, na plaży, po tym, jak porzucimy swoich przyjaciół gdzieś w totalnie przypadkowym barze.

Po drugie, w naszej historii było znacznie mniej Veroniki, a Liam nie mówił mi na dzień dobry, że chyba żadne z nas nie nadaje się do związku.

Po trzecie, to on całował mnie. Nawet długo, długo potem, zastanawiałam się, jakim cudem to właśnie ja, dziewczyna, która kochała go od piaskownicy i nigdy nie potrafiła nawet zasugerować wyjścia do kina w roli kogoś więcej niż jego przyjaciółki, zebrałam się na odwagę, żeby stanąć na palcach i przycisnąć swoje usta do jego ust.

I najważniejsze — w moich wyobrażeniach, nasz pierwszy pocałunek był idealny. Liam obejmował mnie w talii, a ja zarzucałam mu ręce na szyję i staliśmy tak, całkowicie zatraceni... W moich wyobrażeniach, oboje potrafiliśmy się całować. Ale kiedy niby mielibyśmy się tego nauczyć, skoro żadne z nas nigdy wcześniej tego nie robiło?

No więc nie potrafiliśmy się całować. Już w pierwszej sekundzie tej doniosłej chwili, uderzyłam zębami o jego zęby, a potem wcale nie poszło mi lepiej. Widziałam przy tym, że Liam był co najmniej zaskoczony takim obrotem spraw i chociaż się nie odsunął i rzeczywiście obejmował mnie w talii, nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam. Przecież mógł nie chcieć mnie teraz całować.

W końcu odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na siebie zmieszani. A potem Liam wybuchnął śmiechem.

— Nie spodziewałem się tego — przyznał.

— Ja też nie. — Poczułam, że się rumienię. Rozważałam zapadnięcie się pod ziemię, dopóki sekundę później to on mnie nie pocałował, chociaż tym razem to był raczej krótki całus w usta.

Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, dlaczego ludzie tak chętnie ciskali sobie języki do gardeł. To wcale nie było tak niesamowite, jak zawsze mi się zdawało, że będzie. Wiedziałam jednak, że chciałam być blisko Liama. Bardzo blisko.

— Chyba powinniśmy wracać — stwierdził Ipkiss. Ostrożnie, jakby tak samo jak ja bał się, że to tylko sen, wziął mnie za rękę, splatając swoje palce z moimi. Poczułam motyle w brzucnhu.

— Zaczekaj.

Tak bardzo chciałam wrócić do Muszelki i podzielić się z przyjaciółmi wielką nowiną. Na swój sposób wszyscy trzymali za nas kciuki. Mieli prawo świętować razem z nami. Ale nie miałam serca stanąć wśród nich, powiedzieć im, że nareszcie, po jedenastu latach cyrków wszelkiego rodzaju, ja i Liam nareszcie zostaliśmy parą, tylko po to, by za moment musieli patrzeć, jak się rozstajemy i przy okazji rozbijamy całą paczkę.

— Co jest? — Zmarszczył brwi. Miałam ochotę pocałować go w miejsce, gdzie na jego skórze powstała pionowa zmarszczka. Dopiero po sekundzie dotarło do mnie, że naprawdę mogłam to zrobić, chociaż to chyba nie był właściwy moment.

— Chciałam cię jeszcze o coś zapytać... ale teraz nie wiem, jak to powiedzieć.

— Możesz po prostu po angielsku. Albo zacząć się zajebiście jąkać, tak jak ja przed chwilą.

Zaśmiałam się.

— No dobra. Najpierw spróbuję po angielsku. — Wzięłam głęboki oddech. Zamierzałam powiedzieć cokolwiek, co tylko przyjdzie mi do głowy, w nadziei, że Liam zrozumie przynajmniej w przybliżeniu, o co mi chodziło. — Myślisz, że to się może udać? To znaczy... ty i ja?

How Did We End Up Here? ✔Where stories live. Discover now