Rozdział 7

3.7K 68 82
                                    

Oczy zaszły mi łzami, więc cały obraz zaczął się przed nimi rozmazywać.

W głowie krążyły mi cały czas myśli:

Zostanę porwana. Zostanę...

Nagle poczułam, że o coś uderzyłam. To nie była ściana ani nic z tych rzeczy. To było ludzkie ciało.

Było duże, wysportowane i roznosiła się od niego woń męskich perfum. Ten ktoś miał na sobie białą koszulkę na ramiączkach, spodenki koloru szarego i buty Air Force One. Nie widziałam jego twarzy, bo cały czas patrzyłam w podłogę.

- Hej! Uważaj, jak chodzisz! – Warknął mężczyzna, na którego wpadłam.

- Przepraszam. - Wyjąkałam niemal szeptem. Wyminęłam tą osobę i już chciałam z powrotem puścić się biegiem, gdy nagle poczułam dłoń zaciskającą się na moim nadgarstku.

- Co ci się stało? Wyglądasz...

Nie dokończył, bo w tym właśnie momencie z moich oczu trysnęły łzy. Nie wiedząc co mam zrobić podeszłam do – raczej – mojego brata i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Nie przejmowałam się tym, że pomoczę mu koszulkę. W tym momencie, dla mnie liczyło się tylko to, by ktoś dał mi pocieszenie, którego tak bardzo potrzebowałam.

- Hej... No już, wszystko...

-Nie jest w porządku - Wypowiedziałam niemal dusząc się łzami.

W oddali za moim bratem, do którego się przytulałam, zobaczyłam, że drzwi wejściowe się otworzyły, a do domu wszedł Cam. Chwilę później nogi pode mną się ugięły i zemdlałam. Usłyszałam tylko krzyk taty: Hailie!

***

Obudziłam się w swoim pokoju. Był wieczór sądząc po ciemności, która panowała za oknem. Powoli odzyskiwałam świadomość tego, co się wydarzyło.

Ktoś chce mnie porwać.

Rozglądnęłam się po pokoju i zobaczyłam, że na fotelu obok mojego biurka siedzi Cam, a obok mnie na łóżku leży mój brat, do którego się przytulałam. Oboje spali. Albo drzymali.

Tak jak wspomniałam. Mój brat miał duże, bardzo wysportowane ciało. Teraz przyglądałam się jego twarzy, bo wcześniej nie miałam możliwości. Miał blond włosy, tak jak Will i zarysowaną szczękę.

Chwilę się jeszcze rozglądałam i czułam, że muszę się odświeżyć. Chciałam wstać, pójść do łazienki i wziąć gorący prysznic, tak aby nie zbudzić żadnego z nich. Niestety. Gdy postawiłam pierwszy krok lekko się zachwiałam. Chciałam złapać się ściany, ale zamiast tego, strąciłam lampkę spoczywającą na stoliku nocnym. Cam jako pierwszy ocknął się i zobaczył co się stało.

Złapałam się za skroń czując jak głowa mi pulsuje. Cam natychmiast do mnie podbiegł i podtrzymał za prawe ramię.

- Dylan! - Zawołał Camden. - Wstańże chłopie!

Dylan.

A więc tak nazywał się mój kolejny brat.

Dylan jak oparzony zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie przytrzymując mnie za drugie ramię.

-Usiądź, dziecko. - Polecił Cam.

Zauważyłam, że nie zwrócił się do mnie ,,Królewno’’.

Spełniłam polecenie taty i usiadłam na łóżku. Znów złapałam się za skroń i poczułam, że coraz to bardziej głowa zaczyna mi pulsować.

- Dylan idź po tabletki na ból głowy. - Rozkazał Cam, a Dylan nawet nie odpowiadając wybiegł z mojego pokoju.

- Tato?

- Tak, królewno?

Zauważyłam, na jego twarzy lekki uśmiech. Czyżby to dlatego, że nazwałam go tatą? Możliwe.

- Nie chce zostać porwana. - Wyznałam ze smutkiem i poczułam łzę, która bezbronnie spłynęła po moim policzku. Cam podniósł rękę i starł z mojej twarzy drogę namalowaną przez łzę.

- Nikt cię nie porwie, ja już o to zadbam. - Zapewniał mnie tata.

- A gdyby jednak ktoś mnie porwał? - Zapytałam, patrząc prosto w jego niebieskie tęczówki.

- Wtedy osobiście go zabiję.

________________
I JAK? PODOBA SIĘ?
*541 słów

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz