Rozdział 4

24 3 0
                                    

OWEN

Jechałem właśnie razem z Zią i całym wojskiem przez las. W pewnym momencie zarządałem postój. Byłem pewien, że Blue może być gdzieś w pobliżu. Powoli przemierzałem gęste zarośla i zadzieją, że to ja pierwszy znajdę raptora. Chciałem, żeby wiedziała, że mamy wobec niej dobre zamiary. Nagle natrafiłem na świeży ślad stóp dinozaura. Doszedłem do małej polanki, na której drugim końcu znajdowało się zniszczony samochód. Musiałem być teraz bardzo ostrożny, ponieważ na to wskazywało, że Blue była blisko. W krzakach koło pojazdu coś się poruszało.
- Jesteś - wyszeptałem. Gdy podeszłem bliżej, zza samochodu wyskoczyło stadko małych dinozaurów. Odwróciłem się, żeby zobaczyć je dokładniej i w tej samej chwili za moimi plecami usłyszałem ryk raptora.
- Cześć, tęskniłaś? - powiedziałem, lecz gdy tylko skoczyła w moją stronę dodałem - Hej, spokojnie.

 - Cześć, tęskniłaś? - powiedziałem, lecz gdy tylko skoczyła w moją stronę dodałem - Hej, spokojnie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rzuciłem w jej stronę kawałek mięsa, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Potem jak już prawie jej dotknąłem, bo przekonała się do mnie, ktoś strzelił w Blue strzykawką że środkiem usypiającym. Dobrze wiedziałem kto to był. Oczywiście, że ktoś z wojska Wheatley'a. A mówiłem, żeby do niej nie strzelali! Potem.... To działo się tak szybko! Jeden z nich próbował strzelić do Blue, a ona już i tak rozwścieczona skoczyła na niego. Dostała jeszcze jedną strzykawą, a później chodź Wheatley tego zakazał dostała kulką z pistoletu. Teraz to przegięli... Doskoczyłem do tego durnia Wheatley'a, lecz on był szybszy i dostałem środkiem usypiającym. Straciłem świadomość...

CLAIRE

Przez ten czas, gdy reszta była na poszukiwaniach ja wraz z Franklinem dalej działaliśmy ze sprzętem. Kiedy tak siedzieliśmy z sufitu nad nami posypały że niewielkie odłamki. Całe pomieszczenie zaczęło się trząść. Wszystkie elektryczne rzeczy nagle wysiadły. Usłyszałam jak ktoś krzyczy i mechaniczne drzwi zaczęły się zamykać. Szybko pobiegłam, żeby zrobić cokolwiek, ale było za późno. Nim dobiegłam, drzwi się zamknęły. Nagle z góry do środka zaczęła wlewać się lawa. Wulkan wybuchł.... Chwilę później za nami dało się słyszeć ryki. Minęło kilka sekund i z tunelu w ścianie wyszedł barionyks.
Lawa i dinozaur, który chce nas pożreć - czy może być gorzej? Całe szczęście w pomieszczeniu był otwór prowadzący w górę do wyjścia. Trzeba było wejść drabiną, która jak na złość się zacięła. Zawołałam Franklinowi, żeby podał mi krzesło i w chwilę później wspinaliśmy się już na górę. Niestety, gdy Franklin był w połowie drogi drabina zsunęła się na doł. Mało brakowało a barionyks złapał by chłopaka.

Chwilę później byliśmy już na zewnątrz, a tam było jeszcze gorzej

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Chwilę później byliśmy już na zewnątrz, a tam było jeszcze gorzej...

Clawen - Miłość bez granicWhere stories live. Discover now