ROZDZIAŁ 1

127 12 6
                                    

Miłego czytania moje moliki 🥰🥰
#LAURENCE

Ig: za_ksiazka_
Tt: zaksiazka
_____________________

6 lat później

Sztywne i sztuczne przyjęcie zorganizowane dla z okazji przyjazdu moich ślubnych kandydatów odbędzie się dzisiejszego wieczora. Czyli za niecałe dwie godziny, jak chwilę temu poinformowała mnie matka. Każdy z tych uroczych mężczyzn należał do rodzin bogatych, bez żadnej skazy. Niewątpliwe byli dobrze ułożeni, wykształceni i czyści. Matka zadbała o to by mój przyszły mąż był bogaty i trzymał mnie krótko tak jak robiła to ona.

To dla twojego dobra, kochanie. Jak chcesz zasiąść na tronie skoro nie umiesz podstawowych rzeczy? - lubowała powtarzać przy każdej sposobności.

Elizabeth zacisnęła mocniej sznurki gorsetu, a mnie przez krótką chwilę zabrakło tchu. Już teraz gorset wpijał mi się w skórę, jednakże efekt końcowy jest wart wszelakiego cierpienia. Eliza jest moją służącą od chwili, gdy zdrowie jej matki pogorszyło się. Dziewczyna jest w moim wieku, nie widziałam jej jednak nigdy w pobliżu moich komnat. Dzieci pracowników bawiły się w ogrodach, ewentualnie pomagały służącym, kucharką i praczką. Matka zgodziła się by to Eliza została moją nową pokojówką wyłącznie z powodu wuja, który jej to nakazał. Chciał bym miała chociaż jedną przyjaciółkę.

Dziewczyna miała piękne lśniące włosy do połowy pleców w kolorze orzechu. Zazwyczaj wiązała je w wysoki kok, by nie przeszkadzał podczas pracy. Jej oczy przypominały mi płynny miód, który tak lubiła moja matka i cała szlachta. Eliza była miła, nigdy nie powiedziała do mnie złego słowa. Lubiłam ją. Była także moją, tak zwaną, damą do towarzystwa. Jednakże żadna z nas nie lubiła tak określać naszej relacji.

-Gotowe – oznajmiła zza moich pleców. Z szafy wyjęła długą sukienkę w kolorze pudrowego różu, którą kazała mi nałożyć matka. Podobno była urocza i grzeczna, odpowiednia dla przyszłej królowej. - Zakładaj.

Eliza pomogła mi założyć suknię, zapinając ją z tyłu na drobne guziczki. Poprawiłam dłonią jej fałdy, które rozlały się u mych stóp. Białe pantofelki, które również wybrała dla mnie matka, idealnie pasowały do koloru sukienki. Moja służka odsunęła z mojego czoła niesforne kosmyki włosów, przeglądając się uważnie mojej twarzy.

-Wyglądasz pięknie. - powiedziała, uśmiechając się łagodnie, dziewczęco.

-Czemu, więc, się tak nie czuję? - zapytałam. Na moją twarz wpłynął wyraz udręki i smutku, który towarzyszy mi od najmłodszych lat.

Eliza nie odpowiedziała. Zamiast tego sięgnęła po szczotkę, rozczesując moje długie włosy i spinając w skomplikowaną fryzurę tuż przy moim karku. Odłożyła szczotkę, ponownie stając do mnie twarzą.

-Już czas, Wasza wysokość. - dygnęła, wskazując wzrokiem drzwi.

Coś krzyczało w środku mnie, by zrobić matce na złość i nie pójść na przyjęcie w królewskich ogrodach pałacu Buckingham. Z drugiej strony słuchanie kolejnych reprymend od mojej matki, nie uśmiecha mi się. Z szafki wzięłam mój wachlarz, kierując się w stronę ogrodów.

Już z daleka było można usłyszeć głośne śmiechy, muzykę płynącą ze skrzypiec i fortepianu oraz rozmowy mężczyzn i kobiet. Ci wszyscy ludzie przerażali mnie. Nie umiałam pojąć jak można udawać głupszego niż się jest by przypodobać się innym, aby się wpasować w towarzystwo. Wszystkie tę damy dworu, dworki, arystokratki, szlachcianki, matki i córki, nawet służące, które usługiwały gościom, podlizywały się, nie miały prawa wychodzić na przyjęcia tego typu bez męża. Były bezosobowe. Ja nie czułam się dobrze w takich miejscach.

LaurenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz